Można by nazwać śmiesznymi te opowieści o Afgankach z dziećmi, czekającymi na granicy polsko-białoruskiej, aż się brutalny reżim PiSowski nad nimi ulituje, ale w obliczu obecnych narzędzi socjotechnicznych żadnej bzdury nie można lekceważyć - zwłaszcza gdy dołączają do niej parlamentarzyści Rzeczpospolitej Polskiej. W synchronizacji i przy udziale manipulacji zorganizowano piramidę absurdu i kłamstwa na temat zajść na polsko-białoruskiej granicy.
Po pierwsze: sami „uchodźcy”
Pierwszym piętrem piramidy absurdu jest fakt, że oto ledwo wybuchł kryzys w Afganistanie i oto bezbronne rodziny z tego kraju miały przebyć, najpewniej piechotą, nie tylko tysiące kilometrów ale i kilka strzeżonych granic. Dopiero polska straż wyłapała dotychczas niewidzialnych uchodźców. Milczy się usilnie nad tym, że pomaganie ludziom, którzy de facto zostali tu przywiezieni przez dyktatora z Mińska, jest zachęceniem tajnych służb do kontynuowania akcji. Na razie na rzecz białoruskiego KGB nie pracuje polskie państwo, ale niektórzy politycy opozycji już tak.
Po drugie: mitologizacja przybyszy
Drugim piętrem piramidy absurdu jest fakt, że ci imigranci znajdują w komentatorze TVN, profesorze Radosławie Markowskim, obserwatora, który rozpoznał w nich lekarzy i wysoko wykwalifikowanych pracowników, którym trzeba pomóc, choćby i kosztem bezpieczeństwa własnych obywateli. Nieważne, że nawet kraj pochodzenia tych ludzi jest nieznany, nieważne że korzystali z pomocy półświatka i służb, by się tu dostać, nieważne że to oczywiście mężczyźni w wieku poborowym, z grupy ludności, która jeszcze kilka dni temu czepiała się od zewnątrz samolotów w nadziei, że na wysokości 10 kilometrów nad ziemią, przeleci pół Eurazji, by znaleźć się w państwach dobrobytu - profesor Markowski spojrzał na ich zatroskane miny i rozpoznał naukowe dyplomy konkretnych uczelni. O, sancta simplicitas!
Po trzecie: politycy opozycji
Trzecim piętrem piramidy absurdu jest pojawienie się tam posłów opozycji: w nieodzownym duecie Dariusza Jońskiego i Michała Szczerbę, ale też Macieja Koniecznego, opowiadających tanie, jarmarczne bajki o sytuacji nad granicą. Jeśli wierzyć trzem panom, to posłowie Joński i Szczerba dla trzydziestu chłopa przynieśli dwa śpiwory i dwie pizze, co miałoby być ratunkiem dla zmęczonych tysiąckilometrowymi marszami uchodźców. Poseł Konieczny rozpoznał w zakazie przekazywania im żywności rękę samej Nowogrodzkiej, twierdząc że „jakiś sukinsyn” musiał zadzwonić z Warszawy i zabronić karmienia ludzi. Zatem ludzie, którzy stanowią w Polsce prawo i aspirują do kierowania państwem, wymyślają istnienie jakiejś „ziemi niczyjej” pomiędzy granicami, twierdzą, że można granice przekraczać jeśli trzyma się w rękach pizzę i śpiwór, wreszcie jakieś jedzenie nieznanego pochodzenia można tak po prostu przekazać. Gdyby posiłek okazał się niestrawny, ciekawie by potoczyły się losy chorych przybyszów.
Po czwartek: ustawka TVN
Czwartym piętrem piramidy absurdu jest cudowne pojawienie się kamer TVN w chwili, gdy poselscy dostawcy pizzy szli przez nadgraniczne polany. Reporterzy TVN szli nieomal jak była żona Ryszarda Ochódzkiego, „akurat przechodzili z tragarzami”, pardon - kamerami - i nagrali całe zajście w sam raz do głównego wydania „Faktów”. Poziom tej ustawki jest równie wiarygodny jak pierwsza scena z „Misia”, gdy milicjanci ustawiają fikcyjne domy, by stworzyć teren zabudowany i wlepiać mandaty za przekroczenie prędkości. Ale potężne media w Polsce pokazują to jako sytuację autentyczną i spontaniczną - a to już grube wprowadzanie w błąd.
Po piąte: bagatelizowanie
Piątym piętrem piramidy absurdu jest wiara, że to „tylko 40 osób”. Ani Łukaszenka nie poprzestałby na tych czterdziestu osób, ani uradowani mieszkańcy Bliskiego Wschodu czy Afganistanu nie siedzieliby w domach, gdyby radosna garstka ich pobratymców w świetle kamer wkroczyłaby do socjalnych mieszkań podarowanych przez jakieś unijne państwo. Wpuszczenie nielegalnych imigrantów byłoby wielkim, ogólnoświatowym zaproszeniem dla innych przybyszy, zbirów i agentury podstawianej przez wschodnie służby. Szczerba, Joński i Konieczny mieliby szansę, w przyszłości, zapisać się złotymi zgłoskami w kronikach jakichś islamskich dyktatur czy emiratów, które wkrótce zakwitną na zgliszczach dawnych państw.
Po szóste: wbrew Zachodowi
Szóstym piętrem piramidy absurdu jest fakt, że na Zachodzie narracyjna wajcha już została przesunięta i bezpieczeństwo granic postawiono ponad rzekomym humanitaryzmem. A jednak nasi „Europejczycy” grają melodię zamkniętą, tę sprzed 6 lat, gdy Unia sama ściągnęła na siebie imigracyjną katastrofę. Po co to robią? Krótko podsumował to na antenie wPolsce.pl redaktor Aleksander Wierzejski, który zauważył, że chodzi tylko i wyłącznie o uderzenie w polski rząd. Utrudnić Radzie Ministrów czuwanie nad bezpieczeństwem państwa i albo podnosić żal nad niedolą „inżynierów z Afganistanu” albo narzekać na zagrożenie bezpieczeństwa po sprowokowaniu nowej fali uciekinerów z muzułmańskiej biedy - oto scenariusz na każdą okazję.
Po siódme: miliony naiwnych
Ale siódmym piętrem, już wierzchołkiem, tej piramidy absurdu, jest fakt, że te wcześniejsze piętra zbudowane są z taką pewnością i determinacją, że są w stanie utrzymać przekonanie milionów widzów i czytelników załganych mediów, że to wszystko jest prawdą. Miliony obywateli, wyborców, znaczna część opinii publicznej, wzrusza się nad gawędami redaktorów i jest gotowa znowu wyjść na ulicę, czy wyzywać konserwatystów, bo „w internecie” zobaczyli czy przeczytali łzawą historyjkę.
Z jednej strony naiwność i zmanipulowanie fanów takich TVNowskich baśni jest wskazaniem słabego punktu społeczeństwa obywatelskiego, tak podatnego na ordynarne „ustawki”. Ale jest jeszcze jedna sprawa, którą twardo i jednoznacznie nazwał gość programu „Gorące pytania” z redakcji euroislam.pl. Piotr Ślusarczyk. Bo przecież wykorzystywanie akcji białoruskich służb, krętactwa przemytników, niedoli imigrantów, teatrzyku parlamentarzystów i medialnej histerii jest - jak stwierdził ekspert - „upiorną inscenizacją”.
Nie ma już żadnej podłości i złowrogiej okazji, której establishment III RP nie popełniłby i nie wykorzystał, by uderzyć w nielubianą władzę. A może nie we władzę - może po prostu w nielubiane państwo polskie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/563217-7-pieter-piramidy-absurdu-o-inzynierach-z-afganistanu