„Ewentualna utrata przez Zjednoczoną Prawicę stanowiska marszałka Sejmu uniemożliwiłaby przeprowadzenie w najbliższych miesiącach ustaw Polskiego Ładu, czyli tak naprawdę ten program nie mógłby być realizowany, co byłoby dla PiS-u stanem - łagodnie mówiąc - niepożądanym” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Waldemar Paruch, politolog, był szef Centrum Analiz Strategicznych.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Kilka dni temu ukazał się sondaż pracowni Kantar, w którym PiS i KO cieszyły się takim samym poparciem (po 26 proc.). Jest też inny sondaż tej samej pracowni, zrealizowany niemal w tym samym okresie, którego wyniki są zupełnie inne – poparcie dla PiS wynosi 35 proc., a dla KO 22 proc. Z czego pana zdaniem mogą wynikać tak duże rozbieżności w tych sondażach?
Prof. Waldemar Paruch: Powody mogą być tutaj bardzo różne. Po pierwsze ważne jest, kto zamawiał wykonanie sondażu. Z tego, co pamiętam, to ten pierwszy zamówiła Platforma Obywatelska. Kwestia druga to pytanie, w jaki sposób sondaż został przeprowadzony – czy w sposób ankietowy, telefoniczny, czy też internetowy. Zdecydowanie najbardziej wiarygodne są badania ankietowe. Zawsze w badaniach telefonicznych i internetowych niedoważone były ugrupowania prawicowe, ponieważ ta próba badanych, która często liczy 800-1000 osób, była źle doważana, nie reprezentowała pełnego przekroju wiekowego, regionalnego, pokoleniowego w Polsce. Takie wyniki nie wystawiają najlepszej opinii takiemu ośrodkowi demoskopijnemu, który takie badania przeprowadza, bo jeśli w ciągu kilku następujących po sobie dni publikuje się sondaże, których wyniki są skrajnie odmienne, to oznacza, że prawdopodobnie ten sondaż zamawiany przez jednego z uczestników gry politycznej w Polsce miał spełniać rolę socjotechniczną, czyli miał pokazywać, że powrót Donalda Tuska do polskiej polityki, a z drugiej strony głosowanie ustawy medialnej, doprowadziły do pewnego przełomu sondażowego. Wiemy, że to jest nieprawda. Żadne inne ośrodki demoskopijne tego nie potwierdzają, mamy raczej sytuację w relacjach PiS-KO dość stabilną. Ta różnica się utrzymuje na poziomie 10-13 punktów procentowych.
W sondażu pracowni Kantar na zlecenie PO nie było informacji, że próba została dobrana w sposób reprezentatywny. Z kolei w tym drugim badaniu pracowni Kantar taka informacja jest.
To jest pytanie, po co się robi badanie, jeśli do niego nie jest dobrana próba reprezentatywna. Poza oddziaływaniem socjotechnicznym nie ma to żadnego sensu. Tu chodzi prawdopodobnie o pewne kreowanie rzeczywistości, prezentowanie, że jakieś procesy się dokonują, które w rzeczywistości nie zachodzą.
Nie ma zatem takiego zjawiska, że poparcie dla KO rośnie i formacja Donalda Tuska zaczyna doganiać PiS?
Nie, zdecydowanie nie. Różnica poparcia między PiS a KO jest dosyć wyraźna. Jeżeli patrzymy na sondaże, to jest dość znaczący przepływ wyborców z Polski 2050 Szymona Hołowni do KO, ale bodajże od tygodnia on się już zatrzymał. Po drugie wyraźnie topnieje elektorat Konfederacji, on również prawdopodobnie przepływa do KO. Jest dość stabilna grupa wyborców niezdecydowanych, to Ci, których PiS utraciło w 2020 roku. Oni oczekują, co zrobi obóz rządzący, jakie ustawy uchwali, jak będzie budował swoją wiarygodność. Zdecydowanie poniżej progu wyborczego jest PSL, pytanie tylko, czy ma bardziej 2 proc., czy 3 proc. poparcia. Z sondaży wiemy też, że poparcie dla Porozumienia oscyluje w granicach 1 proc. byłego elektoratu Zjednoczonej Prawicy.
Jak pana zdaniem w najbliższym czasie będą kształtowały się wyniki sondażowe? Poparcie dla KO będzie wzrastać, czy to Zjednoczona Prawica będzie zwiększać swoją przewagę nad KO?
Sprawa jest bardziej skomplikowana. Donald Tusk prawdopodobnie obstawił scenariusz dokonania bardzo szybko zdecydowanego przewrotu w Polsce. Tutaj kluczowe może być głosowanie nad konstruktywnym wotum nieufności wobec marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Jeśli obóz rządzący to głosowanie wygra, to scenariusz szybkiej zmiany układu politycznego w Polsce się nie uda i wtedy ten początek Donalda Tuska może okazać się falstartem, ponieważ nie da się przez wiele miesięcy prowadzić działań politycznych w oparciu o emocje negatywne, hejt i kłamstwo, bo to wyraźnie widać, jeżeli chodzi o aktywność Donalda Tuska. Takiej działalności nie da się prowadzić przez miesiące, bo ona spowszednieje i przestanie oddziaływać na wyborców.
A jeżeli opozycji jednak uda się odwołać marszałek Witek, to co to zmieni w polskiej polityce?
Wtedy będziemy zmierzać w kierunku przedterminowych wyborów. Ewentualna utrata przez Zjednoczoną Prawicę stanowiska marszałka Sejmu uniemożliwiłaby przeprowadzenie w najbliższych miesiącach ustaw Polskiego Ładu, czyli tak naprawdę ten program nie mógłby być realizowany, co byłoby dla PiS-u stanem - łagodnie mówiąc - niepożądanym.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/563214-co-jesli-dojdzie-do-odwolania-witek-prof-paruch-odpowiada