Geneza kryzysu na granicy białorusko-polskiej jest jasna: to kryzys świadomie wywołany przez władze w Mińsku. Dokładnie według modelu zastosowanego wcześniej wobec Litwy i Łotwy. Wcześniej - czyli długo przed ewakuacją Amerykanów z Afganistanu. Nie ma to zatem nic wspólnego z afgańskim kryzysem. Wcześniej zwożono Irakijczyków, teraz rzekomo Afgańczyków.
Oficjalne media białoruskie relacjonują te graniczne napięcia dokładnie i szczegółowo, skwapliwie jednak pomijając kluczowe pytanie, skąd nagle na Białorusi, w kraju silnie pilnowanym, wzięli się ludzie z tak odległych stron? My wiemy, skąd się wzięli - są przywożeni przez władze, które na tym zarabiają.
Cele i metody Mińska
Ale głównym zyskiem ma być zbudowanie sytuacji konfliktowej na granicy. Daje to prezydentowi Łukaszence dwie korzyści. Pierwszą jest możliwość budowania atmosfery zagrożenia wewnątrz kraju, konsolidacji po wstrząsach. Drugą, poczucie udzielenia adekwatnej odpowiedzi na to, co oficjalny Mińsk uważa za wojnę hybrydową zastosowaną rok temu wobec wobec niego przez „kolektywny Zachód”. Taka jest bowiem oficjalna białoruska interpretacja protestów po wyborach i całego ciągu zdarzeń, które potem nastąpiły. Używa się pojęcia „próba Blitzkriegu”.
I tu dochodzimy do wątków polskich, wewnętrznych. Warunkiem powodzenia planu Łukaszenki jest bowiem „właściwa” reakcja części polskiej opinii publicznej i polityków, którzy powinni wystąpić w roli klasycznych „pożytecznych idiotów”. Powinni zadąć w trąby politycznej poprawności i wrażliwości na krzywdę „uchodźców”, powinni naciskać na polski rząd, by wpuścił koczujących pod granicą. Powinni też paraliżować możliwość użycia normalnych metod obrony granicy.
Na Litwie to się nie udało. Litewskie służby zdecydowanie, używając także siły, cofały grupy wpychane przez Białorusinów.
Totalny brak mądrości i wiedzy
Tam nie mają jednak tak totalnej i jednocześnie tak infantylnie „europejskiej” opozycji, jak my. Co ta właśnie robi, widzimy. Podobnie jak widzimy do czego polskich żołnierzy zachęca: do przerzucania jakichś rzeczy na stronę białoruską, do wypraw na tamtą stronę. Mińsk tylko na to czeka. Aleksandr Łukaszenko przewidział taki bieg zdarzeń i służby białoruskie od dłuższego czasu - w świetle kamer - ćwiczą przepychanki na granicy. A prezydent Białorusi ostrzega, że uzna każde naruszenie granicy za krok wojenny.
Skąd aż tak niemądre działania polskiej opozycji? Wydaje się, że po pierwsze z braku wiedzy, z infantylizmu. Po drugie zaś, ze skrajnego zideologizowania. W ich optyce każdy przybysz, który pojawia się na granicy, a może nas „ubogacić”, jest skarbem. Przybliża moment w którym także w Polsce pojawi się znaczna mniejszość tego typu i będzie można rozpocząć proces rzekomego rozwiązywania związanych z tym problemów. Czyli reedukacji Polaków, wykorzeniania chrześcijańskich symboli - bo mogą innych urazić. Itp. Znamy to dokładnie z Zachodu. Migranci to paliwo do prowadzenia takiej polityki, rozbijania wspólnoty narodowej, szantażowania moralnie większości.
Wychodzi na jaw prawda: gdyby Platforma Obywatelska rządziła po roku 2015, dziś mielibyśmy wielosettysięczne skupiska islamskie. Taki był plan, o czym bliskie jej media pisały jasno w roku 2015:
I jeśli będzie rządziła w przyszłości, będziemy też takie mieli. Bez względu na to jak wiele szkód taka polityka przyniosła państwom Zachodu.
To plan polityczny, współczucie lub jego brak nie mają z tym nic wspólnego. Jak polskie dzieci głodowały, sumienia mieli z kamienia. A rząd, który to głodowanie wyeliminował, z wszystkich sił niszczą.
Ludziom potrzebującym trzeba pomagać i Polska oraz Polacy robią to często i hojnie. W Syrii, a ostatnio po powodzi w Niemczech, przy pożarach w Grecji. Ale pomysł, by każdy kto jest biedniejszy od nas mógł tu wjechać, oznacza, że ofertę tę składamy kilku miliardom ludzi.
I nie zamieszkają oni w dworku w Chobielinie, ani nawet przy nim, nie na luksusowych zamkniętych osiedlach elity w wielkich miastach. Zamieszkają gdzieś obok państwa domów. I to państwa trzeba będzie reedukować.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/563205-gdyby-rzadzila-po-mielibysmy-duze-skupiska-islamskie