Bosak: Otwarcie granic dla Afgańczyków? Groźny pomysł, który należy odrzucić. Można pomóc współpracującym z naszym wojskiem

„Z badań Pew Research wynika, że akceptacja dla najbardziej radykalnych przepisów szariatu wśród Afgańczyków jest na poziomie kilkudziesięciu procent” - powiedział Krzysztof Bosak w rozmowie z Interia.pl.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ NEWS. Wśród osób koczujących na granicy z Białorusią nie ma już kobiet z dziećmi „Zostało ok. 30 mężczyzn”

Zdaniem Bosaka, nieodpowiedzialna polityka migracyjna może doprowadzić do poważnych problemów.

Powinniśmy prowadzić bardzo ostrożną politykę azylową. Współczesna moda ideowa i praktyka państw zachodnich jest bardzo proimigracyjna i łatwo jest stworzyć swojemu społeczeństwu i ludziom, których się przyjmie, spore problemy

– mówił.

Lider Konfederacji zwrócił uwagę na ogromne różnice kulturowe pomiędzy Polakami a Afgańczykami.

Z badań Pew Research wynika, że akceptacja dla najbardziej radykalnych przepisów szariatu wśród Afgańczyków jest na poziomie kilkudziesięciu procent. Z doniesień medialnych i badań na temat przestępczości wśród cudzoziemców w państwach zachodnich wiemy, że Afgańczycy ponadprzeciętnie popełniali przestępstwa seksualne i z wykorzystaniem przemocy. Pomysł otwarcia granic dla Afgańczyków uważam za groźny - należy go odrzucić

– stwierdził.

Pomoc dla współpracowników

Bosak przekonywał też, że można pomóc tym mieszkańcom Afganistanu, którzy współpracowali z polskimi służbami, dyplomacją lub wojskiem.

Jeżeli są osoby zagrożone, które bezpośrednio współpracowały z naszym wojskiem, służbami czy dyplomacją i są znane z imienia i nazwiska, to można im pomóc. Pod warunkiem, że żołnierze czy dyplomaci znają ich i mogą za nich ręczyć. To, co proponowała kiedyś UE, a teraz Amerykanie czy organizacje lewicowe, to jednak rozwiązania hurtowe - przyjmowanie całych fal imigrantów, a nie konkretnych osób

– powiedział.

Pytany o to, czy należałoby pomóc Afgańczykom, którzy podejmują desperackie kroki, by opuścić kraj, Bosak odpowiedział:

Takie zjawiska mają miejsce cały czas na całym świecie. Ludzie próbują nielegalnie przekraczać granice, miliony są niezadowolone z warunków życia w państwach, w których się wychowali, próbują dostać się do najbogatszego obszaru na świecie, którym jest UE.

mly/Interia.pl