„Możemy się spodziewać, że Rosjanie będą testować teraz wiarygodność tej części Europy, wiarygodność sojuszu z Amerykanami, stabilność tej części Europy. Będą próbować szukać luk, naciskać na kraje bałtyckie, na te, które kandydują do Unii Europejskiej i NATO, jak Mołdawia, także może Gruzja” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski, szef MSZ.
wPolityce.pl: Siergiej Ławrow oświadczył, że chce wznowienia małego ruchu granicznego z Polską w Kaliningradzie. Czy w obecnej sytuacji, kiedy w Afganistanie talibowie przejęli władzę po wycofaniu się wojsk amerykańskich, a część plemion zamieszkujących ten kraj są to plemiona pokrewne tym, które zamieszkują część byłych republik sowieckich, to czy nie grozi nam sytuacja, w której ewentualne otwarcie tego małego ruchu granicznego stanowiłoby niejako otwarcie drogi do przerzutu do Polski muzułmańskich imigrantów?
Witold Waszczykowski: Po pierwsze zacznijmy od tego, że forma proponowania powrotu do tego rozwiązania, które kiedyś istniało, jest zadziwiająca. To nie może być apel Ławrowa. Jeśli on by poważnie myślał o tym, to należałoby najpierw nawiązać normalne relacje ze stroną polską, których on nie chciał utrzymywać od lat. On od wielu lat nie chciał spotykać się z polskimi ministrami, również ze mną. W 2016 roku podejmowałem próby, aby nawiązać bliższe relacje z Rosjanami, wysyłałem wiceministrów, także to nieładnie wygląda, że on w ten sposób próbuje nie tyle nawiązać relacje z nami, ale rozwiązać sobie jakiś problem lokalny. To po pierwsze.
Po drugie, to rzeczywiście może tak wyglądać. Jest to oczywiście daleka droga, ale dzisiaj technicznie możliwa. Zanim byśmy to łączyli z Afganistanem i z tym procederem, o którym pani mówi, to przecież mamy już tego typu, podobny proceder organizowany tutaj na miejscu przez Białoruś, przez Łukaszenkę, który próbuje na siłę wypychać tych ludzi na Litwę i do Polski i jeśli miałby dostęp przez Kaliningrad do Polski, na pewno by to próbował robić, a Rosjanie mogliby mu w tym pomóc.
Rzeczywiście pomysł otwarcia małego ruchu granicznego w Kaliningradzie budzi tyle podejrzeń, że nie można traktować go poważnie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ławrow chce wznowienia… małego ruchu granicznego z Polską. Ekspert komentuje: „Co za zbieg okoliczności!”
Jest zastanawiające, że ta deklaracja Sergieja Ławrowa zbiegła się w czasie z wycofaniem wojsk amerykańskich z Afganistanu.
Tak, i tu widać Ławrow przyłącza się do Łukaszenki, aby próbować komplikować również sytuację w naszym regionie. Łukaszenka chciał odegrać się za sankcje tworząc taką formułę, jak kiedyś odgrywał się na Amerykanach Fidel Castro i być może Ławrow zwietrzył taką sposobność, że kiedy zawali się Afganistan, a na świecie pojawią się miliony uchodźców, może wykorzystać to również jako taki instrument działań przeciwko nam. On chce zdestabilizować tę część Europy, która w ostatnich latach została ustabilizowana poprzez napływ wojsk amerykańskich, poprzez współpracę również regionalną, Trójmorze itd., poprzez energetykę, którą prostujemy i za chwilę będziemy niezależni od Rosji. Jak widać Rosjanie i Ławrow próbują wszelkich metod, żeby to zdestabilizować. Także jeszcze raz podkreślam – z wielu względów jest to propozycja, która nie zasługuje na poważną odpowiedź, natomiast jest to poważne ostrzeżenie, co jeszcze Rosjanie mogą zrobić.
Czy może to oznaczać, że czeka nas intensyfikacja innych działań przez Rosję?
Tak. Hybrydowych i innych. Możemy się spodziewać, że Rosjanie będą testować teraz wiarygodność tej części Europy, wiarygodność sojuszu z Amerykanami, stabilność tej części Europy. Będą próbować szukać luk, naciskać na kraje bałtyckie, na te, które kandydują do Unii Europejskiej i NATO, jak Mołdawia, także może Gruzja. Będą testować na ile Zachód, na ile Amerykanie podtrzymają swoje zobowiązania. Tak niestety nie udało się zrobić w Afganistanie, to będą teraz próbować, czy a nuż również w tym regionie świata napotkają na jakąś amerykańską słabość, która pozwoli Rosjanom powrócić do dominującej roli w tej części Europy.
Z punktu widzenia Kremla sytuacja w Afganistanie wygląda zapewne w ten sposób, że władze afgańskie z prezydentem Ghanim na czele, będące sojusznikami USA, zostały przez swojego sojusznika zdradzone i w tym momencie pozostali sojusznicy mogą być w podobnej sytuacji…
Kreml będzie tę narrację pokazywał i niszczył nas: „Zobaczcie, co się stało tym ludziom, którzy polegali na sojuszu z Amerykanami”. Trzeba być na to przygotowanym i to wytrzymać, ale to jednocześnie oznacza, że trzeba utrzymać kontakty z Amerykanami i wyjaśnić te sprawy.
Ale zapewne też się zbroić.
Tak. Oczywiście. Trzeba też mieć świadomość, że należy nie tylko kłaść wszystkie instrumenty na jedną stronę, ale również mieć własne ubezpieczenie. Nam nie grozi afgański scenariusz, bo tam było zupełnie inne podejście do państwa. Afgańczycy najpierw cenili swoją rodzinę, swój klan, swoje plemię, państwo było na ostatnim stadium odpowiedzialności i zobowiązań. Także to jest zupełnie inna sytuacja. My od setek lat walczymy o swoje bezpieczeństwo, o swoją niepodległość, więc tu tak naprawdę nie ma żadnych porównań. Gdyby nawet nie było Amerykanów, czy jakichkolwiek sojuszników, to my już wielokrotnie byliśmy podbici, podzieleni i zawsze walczyliśmy, nigdy nie ulegliśmy i nigdy się nie poddaliśmy. Nie było tutaj żadnych zdrajców, którzy by szli na współpracę z okupantami, więc tutaj nie można tego porównywać. Ale nie można też przygotowywać się na kolejną okupację, kolejną utratę niepodległości. To oczywiste, że musimy wykorzystać wszystkie możliwości, które mamy. I w związku z tym, że się bogacimy, poświęcać więcej uwagi swojemu bezpieczeństwu, jak i utrzymywać kontakty sojusznicze oczywiście – wiarygodne kontakty sojusznicze. Potwierdzać cały czas wiarygodność tych kontaktów.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562903-waszczykowski-kreml-bedzie-nas-niszczyl-podwazaniem-sojuszy