Opozycja zapowiada złożenie wniosku o odwołanie marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Powody absurdalne - po to jest prawo do reasumpcji głosowania, by z niego korzystać - a cel polityczny jasny: uniemożliwić rządowi rządzenie poprzez paraliż Sejmu. W polskiej rzeczywistości nie da się skutecznie sprawować władzy przy wrogim politycznie marszałku. To zbyt ważny urząd, by dało się go obejść. Sytuacja stałaby się krytyczna: rządowe ustawy byłyby blokowane, a ustawy opozycyjne głosowane. Klęska rządu - nawet zakładając, że przetrwałby upadek marszałka izby - byłaby kwestią czasu.
Głosowanie w sprawie odwołania marszałka Sejmu (nie ma jeszcze wniosku, więc termin wciąż jest nieznany) zdecyduje o politycznych losach Polski na najbliższe lata, a może i dekady. Jeśli Elżbieta Witek zachowa stanowisko, rządowi łatwiej będzie rozmawiać z kolejnymi posłami. Jeśli wygra opozycja, przyspieszone wybory wydają się kwestią czasu. Stawka jest ogromna.
Według wiarygodnych polityków PiS, rząd popiera dziś w Sejmie 229 posłów Zjednoczonej Prawicy oraz 3 posłów Kukiz‘15. W sytuacji, gdy nie dało się dalej współpracować z Jarosławem Gowinem, który chciał i być w rządzie, i rządowi maksymalnie szkodzić, to wynik więcej niż dobry. Przy byłym wicepremierze pozostała zaledwie czwórka posłów, których lojalność nie podlegała dyskusji. Wszyscy, którzy się wahali, pozostali przy rządzie. Bardzo trudna, delikatna operacja polityczna została przeprowadzona wręcz idealnie. To naprawdę duży sukces.
Teoretycznie jest większość niezbędna do przyjmowania ustaw czy blokowania wniosków o odwołanie. Sytuacja jest jednak dynamiczna: obie strony mają nadzieję na zwiększenie stanu posiadania. Rząd ma nadzieję na dalsze wzmocnienia. Z naszych informacji wynika, że do opozycja też pracuje nad transferami. Do niektórych posłów koalicji rządzącej dzwoni osobiście Donald Tusk. Jednych próbuje się kusić, innych straszyć.
Wczoraj swoje szable liczyła opozycja. W spotkaniu wzięli udział m.in. szef klubu KO Borys Budka, prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski oraz przedstawiciele kół: Konfederacji, Polski 2050, Porozumienia Jarosława Gowina oraz Polskie Sprawy.
Najważniejszą kwestią w tym kontekście jest postawa Konfederacji. Czy wszyscy jej posłowie naprawdę chcą przyłożyć rękę do oddania władzy Donaldowi Tuskowi i coraz bardziej lewicowej opozycji? Byłoby to zwycięstwo najczystszego partyjniactwa nad podstawowymi interesami państwa i narodu. Jestem przekonany, że byłby to także faktyczny początek końca Konfederacji. Tym bardziej, że zdaniem socjologów już dziś Tusk zbiera także głosy formacji posłów Winnickiego i Bosaka. W reaktywowanej III RP Konfederacja wcześniej czy później znajdzie się na dalekim marginesie - chyba, że pójdzie drogą węgierskiego Jobbiku i zgodzi się na rolę pożytecznego idioty lewicy. Być może rozstrzygnie o tym już głosowanie nad wnioskiem o odwołanie Elżbiety Witek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562860-czy-konfederacja-wreczy-wladze-tuskowi-test-juz-niedlugo