„W oświadczeniu pana Matwiejczuka zabrakło jednego zdania: „Panie prezesie Kaczyński, Polsat melduje wykonanie zadania” - powiedział w wywiadzie dla Onetu Mateusz Groc, zwolniony z Polsat News za znieważenie parlamentarzysty. Do sytuacji doszło pod Sejmem, po głosowaniu w sprawie ustawy medialnej. Rozmówca Onetu sam przyznaje, że użył wulgarnych słów wobec posła Dobromira Sośnierza, ale tego nie żałuje, choć dziś zachowałby się spokojniej. Sugeruje również, że decyzja o jego zwolnieniu zapadła w siedzibie PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Jednocześnie przyznaje, że nie ma na to dowodów, ale nie ma również wątpliwości, że tak było.
CZYTAJ TAKŻE:
-Czy wśród osób atakujących Sośnierza był pracownik Polsatu? „Napisałem do niego i potwierdził”
„Nie popchnąłem, nie dotknąłem, nie oplułem Sośnierza”
Nie popchnąłem, nie dotknąłem ani nie oplułem posła Sośnierza. Wszyscy, którzy tak twierdzą, kłamią. Czy żałuję słów, które wykrzyczałem w jego kierunku? Pewnie dziś zachowywałbym się spokojniej, ale niczego nie żałuję i nie zamierzam go przepraszać
— powiedział Groc, były realizator Polsat News.
Poseł Konfederacji, Dobromir Sośnierz wstrzymał się od głosu w sprawie nowelizacji ustawy medialnej. Przed Sejmem był popychany i wyzywany przez protestujących. Z nagrań, publikowanych m.in. przez prawicowy portal „Media Narodowe” wynika, że wśród osób atakujących Sośnierza był Mateusz Groc, realizator Polsat News. Po zdarzeniu został zwolniony z pracy, a także wezwany na policję w charakterze podejrzanego o znieważenie funkcjonariusza publicznego. Teraz kreuje się na ofiarę i przekonuje, że o jego zwolnieniu z pracy zadecydowała partia rządząca.
Prorządowe i narodowe media robią ze mnie bandytę. Dlaczego? Bo byłem najlepszym celem do ataku. Nie dość ze pracownik mediów, to jeszcze w dodatku syn polityka, bliskiego współpracownika Pawła Kukiza, który dzień wcześniej odciął się od jego decyzji ws. lex TVN
— stwierdził rozmówca Onetu. Jak dodał, choć Sośnierza nawet nie dotknął ani nie opluł, to jednak kierował pod jego adresem słowa, których „nie chciał przytaczać w całości”. Jego zdaniem, parlamentarzysta Konfederacji również zachował się wobec niego prowokacyjnie. I choć poglądy polityków tej partii bywają rzeczywiście co najmniej kontrowersyjne, to Groc posunął się do manipulacji:
Ten sam poseł, który dzisiaj wzywa do uspokojenia emocji, wywodzi się ze środowiska, które wieszało na szubienicach wizerunki europosłów i organizowało urodziny Hitlera
— zasugerował.
„Zapewne był telefon z Nowogrodzkiej”
Były realizator opowiedział również, jak doszło do zwolnienia z pracy.
Następnego dnia po proteście o godz. 10 dostałem telefon od kierowniczki produkcji Polsat News. Zapytała, czy to ja byłem na manifestacji. Potwierdziłem i zapytałem wprost, czy grożą mi jakieś nieprzyjemności. Uspokoiła, że nie. Dzwoniła, bo Polsat News zamierzał wycinać ze swoich relacji fragmenty wideo z moim wizerunkiem - tak żeby nie pokazywać tego nagrania widzom. I faktycznie, ujęć ze mną w roli głównej nie pokazywali
— mówił Mateusz Groc. Jak wskazał, niepokój zaczął odczuwać dopiero po godzinie 18, kiedy na portalu Media Narodowe pojawił się artykuł z filmem spod Sejmu. Ujawniono w nim, że wśród wzburzonych demonstrantów był pracownik Polsat News. Podano również jego personalia oraz screeny z profilu na Facebooku. Skierowane zostało także pismo do rzecznika prasowego Polsatu.
Następnego dnia o godz. 14 miałem jechać do Kielc i Łodzi na delegację. Rano dostałem telefon od mojej dysponentki. „Nie wiem Mateusz co się dzieje, ale dostałam pismo z kadr, żeby na razie nie wysyłać cię na żadne transmisje”. Dopiero z mediów dowiedziałem się, że zostałem zwolniony. Pan Tomasz Matwiejczuk, rzecznik prasowy Polsatu, poinformował „Media Narodowe”, że umowa ze mną została rozwiązana
— wspominał. Następnie dodał, że w tej sprawie „zapewne przyszedł telefon z Nowogrodzkiej”, a w oświadczeniu rzecznika zabrakło słów „Panie prezesie Kaczyński, Polsat melduje wykonanie zadania”. Kiedy Janusz Schwertner dopytywał, czy rozmówca ma dowody na interwencję partii rządzącej w sprawie jego zwolnienia, przyznał:
Nie, ale nie mam żadnych wątpliwości, że tak to się odbyło. I chyba nikt spośród komentujących moje zwolnienie nie ma dziś złudzeń, że Polsat programowo jest przychylny partii rządzącej
Groc: Nie czuję się winny
Były pracownik Polsatu stwierdził, że nie czuje się winny i nie uważa, aby znieważył posła.
On po prostu usłyszał prawdę. Powinien się z tym liczyć
— przekonywał rozmówca Onetu.
Schwertner przypomniał, że Konfederacja, mimo iż jej posłowie ostro krytykowali nowelizację ustawy medialnej, ustaliła stanowisko, że nie poprze noweli, wstrzymując się od głosu. Groc przyznał, że nie wiedział o tych ustaleniach, ale po krytyce ustawy ze strony Konfederacji protestujący liczyli na to, że posłowie tego ugrupowania opowiedzą się przeciw.
Byłem przekonany, że na Konfederację w jakiś sposób wpłynęli ludzie z PiS, oferując im stanowiska. Odczytywałem ich ruch jako sprzedanie się
— wskazał.
„Politycy opozycji nakręcali atmosferę”
Ciekawe słowa padły ze strony byłego pracownika Polsatu również w kierunku posłów Koalicji Obywatelskiej i Lewicy.
Do momentu głosowania demonstracja była spokojna. Zrobiło się nerwowo, dopiero gdy poznaliśmy już wynik, a pierwsi posłowie zaczęli wychodzić z Sejmu. Politycy opozycji przychodzili do nas i nakręcali atmosferę. Brali mikrofony, wykrzykiwali hasła. Nie tylko dodawali nam otuchy, ale po prostu – jak zwykle w takich sytuacjach – podburzali nas przeciwko rządowi
— wskazał Groc. Jak dodaje, nie potrafi zrozumieć, że dziś politycy opozycji odcinają się od protestujących.
Czym różnię się ja czy inne osoby od Marty Lempart, która opluła funkcjonariusza policji w twarz? Albo od ludzi, którzy skakali po radiowozie przez zwolenników Margot? Czemu politycy opozycji odcięli się tylko od nas i to pomimo wcześniejszego podgrzewania atmosfery?
— pytał.
Wywiad red. Schwertnera z Mateuszem Grocem. Okazuje się, że Groc jest ofiarą, a z Polsatu zwolnił go Kaczyński. Gość nie widzi nic złego w tym, że posła wyzywał od k…w.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562751-kolejny-meczennik-rezimu-zale-zwolnionego-z-polsatu