„Nie będę wykluczał, że to może raczej korporacje historyczne powinny się zastanawiać, czy istnieje jakaś etyka zawodu, i oczywiście w tej etyce zawodu, etycznych regulaminach ma być też egzekucja dotycząca przekraczania dobrych obyczajów, tych wartości, które ewidentnie zostały naruszone przez grupę historyków odpowiedzialnych za udzielanie odbiorcom nieprawdziwych informacji, nieprawdziwych faktów, zmanipulowanych, okłamywania przez fałszowanie źródła. To są wszystko granice, których nie powinno się przekraczać” – mówi portalowi wPolityce.pl prof. Jan Żaryn, historyk, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szokujący wyrok sądu ws. Engelking i Grabowskiego! Historycy nie muszą przepraszać za stwierdzenia z książki „Dalej jest noc”
wPolityce.pl: Sąd Apelacyjny oddalił powództwo Filomeny Leszczyńskiej. W uzasadnieniu sędzia stwierdziła, że w tej sprawie doszło do zderzenia wartości: prawa do wolności badań naukowych i prawa do ochrony dóbr osobistych polegających na kulcie osoby zmarłej. Tym sposobem historycy nie poniosą konsekwencji za kłamstwa napisane w książce „Dalej jest noc”. Jak Pan ocenia ten wyrok?
Prof. Jan Żaryn: Przede wszystkim jako niedoskonałość prawa stanowionego i kultury prawnej. Także jako świadectwo, że poza przepisami prawa istnieje etyka cywilizacyjna, która oparta jest na normach, na wartościach takich jak honor i godność, poczucie wstydu itd. I te wartości okazują się być niezarządzające elitami społecznymi, a niewątpliwie historycy powinni do elit należeć, bo wyznaczają właśnie ten niepisany kodeks moralny i sąd oczywiście albo ma szansę podtrzymywać te kodeksy moralne, albo je ignorować uważając, że nie jest kompetentny. Być może nie jest. Nie będę wykluczał, że to może raczej korporacje historyczne powinny się zastanawiać, czy istnieje jakaś etyka zawodu, i oczywiście w tej etyce zawodu, etycznych regulaminach ma być też egzekucja dotycząca przekraczania dobrych obyczajów, tych wartości, które ewidentnie zostały naruszone przez grupę historyków odpowiedzialnych za udzielanie odbiorcom nieprawdziwych informacji, nieprawdziwych faktów, zmanipulowanych, okłamywania przez fałszowanie źródła. To są wszystko granice, których nie powinno się przekraczać.
Cóż, obawiam się, że nasza korporacja historyków jest wewnętrznie zbyt mało rozdyskutowana na temat wartości, które powinna nieść nauka i w związku z tym raczej jesteśmy jako korporacja niezdolni do wyrażania jakiejkolwiek sensownej opinii.
Czy biorąc pod uwagę to, co się stało, że doszło do fałszowania źródeł, że doszło do pomówienia przez historyków niewinnego człowieka – wszystko to wytknęli autorom książki „Dalej jest noc” historycy IPN, możemy powiedzieć, że mamy jakiś kryzys w naukach historycznych w Polsce?
To jest element dużo szerszego kryzysu – kryzysu, który dotyczy raczej cywilizacji europejskiej. Ta dominanta, która zarządza w dużej mierze przestrzenią prawno-etyczną podjęła niepisaną decyzję, że relatywizm moralny jest dopuszczalny w każdym zakresie, czy to w imię wygodnictwa, czy to w imię poprawności politycznej, czy to w imię inne, ale nadal bardzo wątpliwej jakości. I mamy tego skutki, to znaczy wychowujemy się w cywilizacji europejskiej wzajemnie w takim duchu, że w zależności od potrzeby można kraść, można zabijać, a co dopiero okłamywać innych – to w ogóle nie jest żaden problem moralny.
Uważam, że istnieje bardzo pilna potrzeba tworzenia różnego rodzaju dyskusji publicznych i jedną z tychże dyskusji to jest oczywiście nie tylko ochrona dobrego imienia Polski i Polaków, ale także to, co nazywamy granicą dopuszczalną w przestrzeni publicznej do bicia ludzi, do kłamania, do różnego typu postaw, które jeżeli nie są przeciwstawione jednoznacznym świadectwem, protestem, jednoznaczną odpowiedzią zbiorową także intelektualistów, negatywną na tego typu postawy, to one będą się oczywiście rozprzestrzeniać i będą nas niszczyć. Każde zło, które jest tworzone, jak wiadomo prędzej i później i tak uderza we wszystkich i my już nad nim bardzo często nie panujemy. Nawet więc jeżeli ta grupa historyków uważa, że to zło, które uczynili, ich w ogóle nie sięgnie, to się mylą – ich też to dosięgnie prędzej czy później, więc nie wolno dawać takiego przyzwolenia na jego szerzenie się tylko i wyłącznie w imię tego, że nie ma egzekucji sądowej czy wręcz przepisy prawne – jak w przypadku życia nienarodzonych – wręcz dają uprawnienia do takiego działania. Jeżeli tak sobie cywilizację ustawiliśmy, to oczywiście będziemy łamać bez przerwy nie tylko dobre obyczaje, ale kodeksy etyczne – niepisane, pisane, ale które powodują, że jesteśmy ludźmi, a nie zwierzętami, które się doprowadzają do samozniszczenia. To jest wybór cywilizacyjny i to jest drobny fragment tej dyskusji, którą powinniśmy jako naród, jako wspólnota, ale szerzej – jako Europejczycy – odważnie, bez lęku, bez jakiejś kłamliwej poprawności politycznej.
Wiemy doskonale z przekazów historycznych, że przekraczanie pewnych granic powoduje nieznośną konsekwencję w postaci powrotu tego zła do samych tych, którzy to zło czynili.
Czy w tej sytuacji nie wybrzmiewa niczym wyrzut sumienia brak skutecznej – mimo wszelkich starań – reformy sądownictwa w Polsce?
W pewnym sensie można tak powiedzieć, ale myślę, że to jest szerszy problem, bo reforma sądownictwa bez udziału sędziów jest raczej syzyfową pracą. To właśnie różne korporacje zawodowe muszą stworzyć wśród swoich wewnętrznych instytucji potęgę myślenia etycznego. Jak tego nie będzie, to żadne przepisy prawne nie są w stanie uregulować wszystkiego, jeżeli nie ma woli.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
CZYTAJ TAKŻE: Dr Gontarczyk o „Dalej jest noc”: Gdyby ktoś w mojej pracy magisterskiej znalazł takie numery, wyleciałbym z hukiem ze studiów
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562665-wyrok-ws-dalej-jest-noc-profzaryn-niedoskonalosc-prawa