„Sondaże od dłuższego czasu stanowią element marketingu politycznego, zwłaszcza te zamawiane przez ugrupowania polityczne, które uczestniczą na bieżąco w grze politycznej. Stąd można powiedzieć, że jest to jeden z elementów budowania przekonań społecznych, z których miałoby wynikać, że PO już udało się odbudować straty, jakie miała do PiS-u (…)” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Według sondażu Kantar, zrealizowanego na zlecenie Platformy Obywatelskiej, Koalicja Obywatelska dogoniła PiS (obie formacje mają po 26 proc. głosów). Badanie zrealizowano metodą telefoniczną na próbie 800 osób – nie ma wzmianki, że to próba reprezentatywna. Pan zdaniem można to badanie traktować jako wiarygodne?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: Sondaże od dłuższego czasu stanowią element marketingu politycznego, zwłaszcza te zamawiane przez ugrupowania polityczne, które uczestniczą na bieżąco w grze politycznej. Stąd można powiedzieć, że jest to jeden z elementów budowania przekonań społecznych, z których miałoby wynikać, że PO już udało się odbudować straty, jakie miała do PiS-u, co miałoby przy okazji wzmacniać pozycję Donalda Tuska jako męża opatrznościowego, który miał tego tak szybko dokonać. To jest kolejny etap – najpierw było prześcignięcie przez KO Polski 2050 Szymona Hołowni, co jest faktycznie potwierdzane przez różne sondaże, teraz zaś KO miało zrównać się z PiS. Tutaj mamy jednak jednostkowy sondaż, który o niczym nie świadczy. Może być to narzędzie do kształtowania opinii publicznej.
Czyli nie można takiego sondażu traktować poważnie?
W tej chwili nawet najpoważniejsze badania sondażowe są narażone na daleko idące błędy, wynikające z tego, iż po pierwsze coraz częściej są to badania telefoniczne, a po drugie badania, które są czynione, są też narażone na błędy wynikające z dużej liczby odmów respondentów od udziału w sondażach. W związku z tym większość socjologów raczej ostrożnie wypowiada się co do wyników konkretnego badania, uznając, że jedyne, na co możemy sobie pozwolić, to badanie trendów. Jeżeli wyniki podobne do tego sondażu powtórzyłyby się w kolejnych badaniach innych pracowni, to znaczyłoby, że jakiś trend występuje. Natomiast jedno badanie nigdy o niczym nie świadczy. Jego wyniki mogą być przypadkowe, a mogą też wynikać z celowego działania, o którym wspomniałem wcześniej.
W większości sondaży partyjnych podkreślone jest, iż próba została dobrana w sposób reprezentatywny. Tutaj tego nie ma. Czy nie ma zatem obaw, że próba osób do badania została dobrana w sposób nieodpowiedni?
Tak, to jest bardzo ważny czynnik. Najczęściej pracownie starają się przeprowadzać badanie na przynajmniej 1000 osobach, co jest zgodne z metodologią poważnych pracowni, gdzie mniej więcej taka grupa właściwie dobranych osób jest faktycznie grupą losową, która jest reprezentatywna dla całej populacji. Natomiast w przypadku wspomnianego sondażu Kantar mamy do czynienia z sytuacją, w której zadzwoniono do wybranych 800 osób, ale tu grupa nie jest reprezentatywna.
Bierze pan pod uwagę w takim razie, że wynik tego sondażu może być zmanipulowany?
Manipulacja to zawsze ostre oskarżenie, bo to by oznaczałoby, że było to wykonane celowo – ale nie jest to wykluczone. Możliwy jest pewien rodzaj działania, które jest wykonywane po to, by udowodnić przyjętą tezę, że KO już się zrównało z PiS-em. Na pewno w przypadku tego badania występuje daleko idącą słabość metodologiczna i wydaje się, że jest ono skrojone pod osoby, które nie zadają wnikliwych pytań, tylko czytają, że jest sondaż, w którym KO zrównuje się z PiS-em. I o ten efekt propagandowy tutaj chodzi.
not. as
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562659-ko-dogonila-pis-prof-jablonski-tlumaczy-slabosci-sondazu