„Ochrona związana jest z konkretnym zagrożeniem mojego życia i zdrowia. Jeżeli buduje się przeciwko mnie narrację irracjonalnej nienawiści, to wtedy budzą się demony. Wielokrotnie takie sytuacje miały miejsce. Obawiam się dalszego hejtu. Czuję się osaczona” - opowiedziała w mocnej rozmowie z Interią Julia Przyłębska. Prezes TK rozprawia się w wywiadzie z oskarżeniami totalnej opozycji, przypomina czasy prof. Andrzeja Rzeplińskiego i odważnie opowiada o hejcie, który ją spotyka. Pojawiło się również pytanie o spotkania z Jarosławem Kaczyńskim.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Padły stanowcze słowa! „TK nie jest trybunałem Julii Przyłębskiej”; „Bezprecedensowa i niesprawiedliwa nagonka”. WIDEO
„Przeżyłam tutaj czasy, gdy na czele TK stał pan Andrzej Rzepliński”
Już na samym początku rozmowy Julia Przyłębska musiała bronić Trybunału przed zarzutami o przeciąganie spraw. Jak podkreśliła, orzeczenia powstają w wyniku długiej analizy, debaty składu orzekającego, a bywało również i tak, że były już RPO Adam Bodnar zasypywał TK wnioskami o wyłączanie sędziów ze składu. I jak dodała, „bardzo często powody są czysto proceduralne lub niezależne od sędziów Trybunału”.
Przeżyłam tutaj czasy, gdy na czele TK stał pan Andrzej Rzepliński. Kiedy orzekaliśmy w słynnej sprawie dotyczącej badania procedury w nowej ustawie o TK, większość z nas była na urlopie, a prezes Rzepliński zawiadomił mnie i sędziego Jędrzejewskiego tak późno, że nie udało nam się dotrzeć na czas. Postanowienie o rozpoznaniu sprawy na posiedzeniu niejawnym wydano bez naszego udziału, dzień po wpłynięciu wniosku do TK. Zostaliśmy włączeni do sprawy później, a wyrok Trybunał ogłosił - uwaga - w dziewięć dni od daty wpływu. Czy uważa pan, że mieliśmy czas zapoznać się wnikliwie ze sprawą? (…) To sytuacje, o których się nie mówi, bo zawsze byłam przeciwnikiem dyskusji ad personam, wypominania sobie różnych grzechów
— opowiedziała.
Za dużo jest spraw, które zawisły w przestrzeni publicznej, a które nie tylko deprecjonują TK, ale są typowym postmodernistycznym modelem budowania narracji. Narracji szkodliwej nie dla TK, ale po prostu dla państwa. (…) Dlatego walczę z tym fałszywym obrazem Trybunału Konstytucyjnego, pokazuję błędy, jakie popełniali ci, którzy dziś z taką łatwością nas oskarżają, ale nie posunę się tak daleko, by kogoś obrażać, pomawiać, sięgać do spraw rodzinnych
— powiedziała w mocnych słowach. Co miała na myśli prezes TK?
Zdumiewa mnie natomiast, gdy były prezes TK Marek Safjan ubolewa nad atakami i nagonką wobec niego, a z drugiej strony w obszernym wywiadzie odnosi się do swoich uczniów ad personam, próbując zdyskredytować ich dorobek naukowy i kwestionować zawodowe wybory. Cytowana jest prywatna korespondencja, którą nie sposób po latach zweryfikować
— czytamy w wywiadzie.
Zapytana, dlaczego - jej zdaniem - druga strona nie chce z nią rozmawiać, prezes Przyłębska odparła, że być może obawiają się merytorycznej rozmowy.
Zamiast rzetelnego, prawniczego dyskursu mamy od lat nagonkę, która nakręca falę hejtu i nienawiści. Dzieje się to zarówno w mediach polskich jak i zagranicznych, w których ukazało się np. wiele wywiadów z byłą I prezes SN Małgorzatą Gersdorf, bo mówiła rzeczy wspierające określoną narrację na temat Polski. Jednocześnie w tym czasie nikt z zagranicznych mediów nie prosił o komentarz TK
— stwierdziła.
Prezes TK rozprawiła się również z oskarżeniami o polityczne wyroki.
Tylko to jest skrajna hipokryzja, bo nasi krytycy nie wspominają już, że Trybunał w 2015 roku orzekał w sprawie OFE po myśli ówczesnej władzy. Wtedy nikt nie kwestionował tamtego wyroku
— przypomniała.
Wszyscy sędziowie zostali wybrani zgodnie z obowiązującym prawem. Nigdy nie było i nie ma podstaw prawnych do badania zgodności z Konstytucją indywidualnego wyboru sędziego TK. (…) Przy okazji przypomnę w tej sprawie jeszcze jedno - to prezes Rzepliński łamał Konstytucję i naruszał obowiązujące przepisy nie dopuszczając sędziów do orzekania. Każdy z nich został wybrany przez Sejm, każdy z nich złożył ślubowanie przed prezydentem, a następnie każdy z nich przybył do TK i oświadczył, że obejmuje obowiązki sędziego. Trzy warunki sine qua non zostały spełnione i każdy z tych sędziów ma prawo orzekania. I to prezes Rzepliński łamał prawo, a nie ci sędziowie, którzy lege artis orzekają. Jestem o tym przekonana i wydaje mi się, że każdy z moich adwersarzy o tym wie.
— wskazywała.
„Obawiam się dalszego hejtu. Czuję się osaczona”
Dziennikarz Interii przypomniał publikację, gdy w berlińskim domu ambasadora RP w Niemczech pojawiła się telewizja, a jego żona - Julia Przyłębska właśnie - opowiadała m.in. o gotowaniu. Zapytana, czy tego nie żałuje, prezes TK odpowiedziała jednoznacznie, że nie.
Rozmowa była interesująca. Z moim mężem ambasadorem rozmawiano o polityce, a ze mną, żoną ambasadora, o polskiej kuchni, która jest częścią naszej kultury
— mówiła.
Jednak prowadzący wywiad wspomniał w tym momencie o obraźliwym określeniu „kucharka”, którym szafowała totalna opozycja w Polsce.
To wystawia jak najgorsze świadectwo opozycji i części mediów wspierających opozycję. Pokazuje brak argumentów, nienawiść, ale i bezsilność w ataku. Z jednej strony publikuje się zdjęcia uroczych rodzin polityków opozycji, opowiada o modnych żonach, a mnie na dworcu podczas prywatnej podróży niemalże wpycha pod pociąg razem z towarzysząca mi wnuczką, tylko po to, aby dziennikarz TVN mógł przez kolejne dni komentować brak otwartości prezesa TK na rozmowy z dziennikarzami
— skomentowała Przyłębska.
Wokół Trybunału kreowana jest od kilku lat tak wroga atmosfera, że każda nasza aktywność - także prywatna - wywołuje skrajne emocje. Podobnych sytuacji jest więcej. To dlatego mam ochronę
— mówiła dalej.
Ochrona związana jest z konkretnym zagrożeniem mojego życia i zdrowia. Jeżeli buduje się przeciwko mnie narrację irracjonalnej nienawiści, to wtedy budzą się demony. Wielokrotnie takie sytuacje miały miejsce. Obawiam się dalszego hejtu. Czuję się osaczona
— przyznała Julia Przyłębska.
„Ta wojna ze mną trwa od lat”
Rozmówczyni Interii podkreślała kategorycznie, że nie ma Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, ani Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, jest bowiem Trybunał Konstytucyjny.
Zostałam wybrana zgodnie z prawem. Ta wojna ze mną trwa od lat. Tylko, że to spektakl kompromitujący nie mnie, a moich adwersarzy
— powiedziała.
Nikomu jakoś nie przeszkadza, że pani kanclerz Angela Merkel spotyka się z sędziami niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego na obiedzie, a krótko po tym staje przed tym Trybunałem. Nikt nie nazywa niemieckiego prezesa Trybunału politykiem, mimo że płynnie przeszedł z ław Bundestagu do orzekania
— dodała.
Przyjaciele i spotkania… z Jarosławem Kaczyńskim
Podczas wywiadu poruszono również temat przyjaciół Julii Przyłębskiej.
Jeśli uważamy, że należy się kierować opisaną przez Monteskiusza niezawisłością sędziowską, to nie ma znaczenia, z kim się kto spotyka na obiedzie. Każdy sędzia musi zbudować w sobie niezależność. Mogę zapewnić, że podczas spotkań z przyjaciółmi nie rozmawiamy o sprawach, którymi zajmujemy się w Trybunale
— odpowiadała.
Zapytano nawet wprost, kiedy Julia Przyłębska widziała się ostatnio z Jarosławem Kaczyńskim.
Ostatnio widywaliśmy się rzadko, bo praca w Trybunale wypełnia niemalże cały mój czas. Są wakacje, więc spędziłam czas z piątką moich cudownych wnuków. Ani moje dzieci, ani wnuki nie są i nie były dla mnie nigdy udręką. Czas z nimi należy do najpiękniejszych chwil mojego życia. Udręką są natomiast te wszystkie pomówienia oraz ataki wymierzone w instytucję oraz poszczególnych sędziów
— mówiła prezes TK, co można uznać za nawiązanie do słów Donalda Tuska.
Mam wrażenie, że w tym pytaniu jest zawarta teza, że nie powinnam się spotykać ze znajomymi i przyjaciółmi, bo jestem Prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Ale zastanówmy się nad racjonalnością takiego oczekiwania. Czy naprawdę wszystko musimy sprowadzać do polityki i towarzyszącego jej sporu? A może te zarzuty biorą się stąd, że nasi krytycy nie wyobrażają sobie, że można siedzieć do późnej nocy i dyskutować o problemach metafizycznych, o byciu bytu, który dokonuje się w nicościowaniu nicości. Tu akurat Heidegger. O tym czy jesteśmy rozmową, czy nie. Że można czytać jeszcze nieopublikowaną, najnowszą powieść przyjaciela i dyskutować o życiu, o ostatnim obejrzanym filmie czy wspólnie słuchać muzyki, a o innych mówić z szacunkiem
— komentowała dalej Julia Przyłębska.
kpc/Interia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562311-prezes-tk-obawiam-sie-dalszego-hejtu-czuje-sie-osaczona