„Wulgarność i agresja jest czymś, czego w polskiej polityce wcześniej nie było, przynajmniej na taką skalę” - mówi portalowi wPolityce.pl poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co za agresja! „Zwolennicy demokracji” zaatakowali Sośnierza. Poseł był popychany i wyzywany. Interweniowała policja
Atak na Dobromira Sośnierza wywołał duże emocje i ożywił dyskusję na temat panującej wulgarności i agresji, która zagościła na dobre w debacie publicznej po październikowych demonstracjach organizowanych przez Strajk Kobiet.
Poseł Konfederacji w rozmowie z naszym portalem jeszcze raz skomentował atak, którego dopuściła się na niego grupa zwolenników opozycji.
Wznoszenie takich pięciogwiazdkowych haseł kończy się tym, że niektórzy biorą to zbyt dosłownie. Posługiwanie się wojenną retoryką może się skończyć atakami i agresją nie tylko słowną, ale także fizyczną
— mówi Sośnierz.
Oczywiście powinno to być kolejnym sygnałem do opamiętania, aczkolwiek wątpię, że będzie. Nasza scena polityczna jest już tak rozhuśtana w tym konflikcie, że nie sądzę, żeby którakolwiek strona była w stanie wyciągnąć takie wnioski, iż warto jednak spuścić z tonu
— dodaje.
„Brakuje już skali”
Polityk zwraca uwagę, że histeryczne reakcje liberalnej i lewicowej opozycji często są przesadzone.
Ta tzw. totalna opozycja uderza często w zbyt histeryczne tony, przegrzewając niektóre tematy, które nie są tego warte i przez to, kiedy przychodzi coś naprawdę poważnego, trzeba sięgać po jeszcze wyższe emocje. Już brakuje im pomału skali
— zaznacza.
Bo jeśli przy jakiejś głupiej poprawce mówili, że to koniec demokracji, gdy przychodzi jeszcze gorsza poprawka, to co mają powiedzieć? Przecież już wcześniej był koniec demokracji, więc co jest po końcu demokracji?
— pyta Sośnierz.
Nadmiernie histeryczna retoryka powoduje, że w pewnym momencie brakuje już skali i jak brakuje skali, to sięga się po przemoc
— podsumowuje.
PiS, PO - jedno zło?
Zwróciliśmy uwagę, że wulgarność i ataki zwolenników KO czy Lewicy, znacznie odbiegają od reakcji osób wspierających obecny rząd, wśród których nie znajdziemy takiej nienawiści do oponentów. Zapytaliśmy Dobromira Sośnierza, jak może odnieść to do często powtarzanego przez polityków i wyborców Konfederacji hasła „PiS, PO – jedno zło”.
To jest asymetryczna sytuacja. Strona, która rządzi ma zupełnie inne narzędzia w ręku. Agresja ze strony rządzących nie musi przybierać formy agresji ulicznej. Oni mają do dyspozycji policję, aparat represyjny i czasami z tego korzystają
— wskazuje poseł.
Można podać sporo przykładów, w których ten aparat jest używany również przeciwko Konfederacji. Na przykład po demonstracji Strajku Kobiet w Katowicach, gdzie była grupka obrońców katedry, demonstranci nie zostali przez policję spisani poza pojedynczymi awanturującymi się jednostkami. Natomiast wszyscy broniący katedry zostali spisani i po kolei wzywani pod zarzutem nielegalnego zgromadzenia
— dodaje.
„Sprawa nie jest symetryczna”
Jak podkreśla nasz rozmówca, „przemoc ze strony władzy ma inny charakter i byłoby przecież bez sensu, gdyby rząd sięgał po uliczne bojówki w takiej sytuacji, więc oczywiście sprawa nie jest symetryczna”.
Jednakże podgrzewanie atmosfery wokół np. niezaszczepionych, budowanie nagonki na część społeczeństwa i polaryzowanie tej kwestii też może skończyć się aktami agresji, bo ludzie zwiedzeni taką histeryczną nagonką również mogą się do tego posuwać
— uważa Sośnierz.
Zresztą były już takie przypadki, że ludzie pobili się o to, że jeden drugiemu kazał założyć maseczkę. A z drugiej strony, należy zwrócić uwagę na ataki na punkty szczepień. Jeśli wzbudzamy takie skrajne emocje bez ważnego powodu, to też możemy doprowadzić do zamieszek…
— dodaje.
Wulgarność dodatkowym obciążeniem lewicy i liberałów
Polityk przyznaje, że opozycja sięga po inne środki niż rządzący.
Jeszcze raz podkreślam, że nie ma tu łatwej symetrii. Oczywiste jest, że strona rządząca nie posługuje się demonstracjami ulicznymi albo tylko w rzadkich przypadkach
— mówi poseł Konfederacji.
Jej siła leży gdzie indziej - np. w łamaniu prawa, regulaminu Sejmu, wydawaniu represyjnych zarządzeń, np. usuwanie posła Brauna z sali obrad za brak maseczki. To inny typ eskalacji. Aczkolwiek trzeba przyznać, że wulgarność jest dodatkowym obciążeniem lewicowej opozycji
— dodaje.
Wulgarność i agresja jest czymś, czego w polskiej polityce wcześniej nie było, przynajmniej na taką skalę. To także jest elementem psucia obyczajów politycznych
— podsumowuje Sośnierz.
CZYTAJ TAKŻE:
-Inne oblicze tolerancji, czyli o atakach słownych i fizycznych na posłów Kukiza i Sośnierza
-Przypadek posła Dobromira Sośnierza, czyli droga od ogółu do konkretu
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562255-tylko-u-nas-sosnierz-to-kolejny-sygnal-do-opamietania