Każdy pretekst jest dobry, aby prowadzić wojnę cywilizacyjną w imię usunięcia z Polski cieni „średniowiecza”, mającego symbolizować zacofanie i upadek w postaci prymitywnego konserwatyzmu. Wiary chrześcijańskiej, rodziny i tradycyjnego systemu wartości – prawdy, miłości i piękna. Mówię o „cieniach”, bo z coraz większym niepokojem można zaobserwować, że pod naporem pochodu neokomunistycznych wizji, które dziś przybierają postać nowoczesnej lewicowo-liberalnej ideologii, słabną, a niekiedy w coraz większych wymiarach zanikają wymienione filary tradycyjnej, rzymsko-chrześcijańskiej cywilizacji.
Raz to będzie, jak dziś walka o wolne media, innym razem o kształt struktury wymiaru sprawiedliwości, jeszcze innym - w sprawach granic aborcji albo np. przywilejów środowiska LGBT. Istota tej wojny sprowadza się do odwrócenia znaczenia podstawowych wartości. W zmaganiach o stworzenie owego świata, owego mitycznego raju całej ludzkości, jaką zaprojektował komunizm, podstawowymi narzędziami stają się przeciwieństwa tradycyjnych wartości. Prawdy – fałsz i kłamstwo, a najlepszym przypadku skrajny relatywizm, miłości – nienawiść i agresja, piękna – brzydota. Na miejsce świętości – zaczyna triumfować profanum, a moralności – nihilizm.
Cała ta nowa konstrukcja przetacza się przez Europę ogromnie szeroką ławą. Realizują ją politycy, twórcy, artyści. Na początku tego procesu stają się misjonarzami, aby szybko wcielić się w rolę przewodników dla milionów zwykłych ludzi. Ci zaś - jak kto woli - uwiedzeni bądź zarażeni ideologią, przejmują na własność narzędzia walki o nowy, wspaniały świat, w którym panować będzie nowy człowiek – fałsz i kłamstwo, nienawiść i agresja.
W wielkim, wideo-klipowym skrócie można przedstawić to tak. Z wyżyn teoretycznych zawartych w rozprawach, esejach, artykułach, ideologia lewicowo – liberalna powoli przesuwa się do coraz niższych warstw społeczeństwa, aby rozprzestrzeniać się na uczelniach, w parlamencie, kawiarniach, klubach, szkołach, a na końcu… na ulicy.
Tam najbardziej namacalna staje się nienawiść i agresja. Czego dowodem był wczorajszy atak na posła Konfederacji Dobromira Sośnierza. To z pewnością przykre, a być może szokujące przeżycie dla młodego posła. Czy jeszcze kilka lat temu ktokolwiek by przypuszczał, że napaść słowna połączona z szarpaniem posła czy senatora zyska pełną akceptację niektórych parlamentarzystów, w tym kobiet?
Pochód trwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562225-przypadek-posla-sosnierza-czyli-droga-od-ogolu-do-konkretu