Po wyjściu Porozumienia ze Zjednoczonej Prawicy najważniejszym na dziś pytaniem jest, czy obóz władzy ma większość w Sejmie.
Polityczna sprawczość
Jednym z największych atutów byłej już koalicji była jej polityczna sprawczość. To dzięki niej można było realizować kolejne projekty, uchwalać ustawy, zmieniać Polskę. Tę sprawczość Polacy doceniali w kolejnych wyborach. Gdy z kolei obóz Zjednoczonej Prawicy wpływał na polityczne mielizny, zawsze kończyło się to jego problemami. A wpływał tam targany różnymi prądami, nie raz z powodu własnych błędów w nawigacji.
Brak większości dla kolejnych projektów sprawił, że Zjednoczona Prawica zaczęła dryfować. Wewnętrzne konflikty targające obozem przekładały się na jego wizerunek. ZP w coraz mniejszym stopniu była postrzegana jako polityczny walec, który realizuje swoje kolejne cele, a coraz częściej jako kłócąca się bez sensu zbieranina. Niemały udział w tej „zmianie” wizerunku miał właśnie Jarosław Gowin. I tu warto postawić pytanie: czy Nowogrodzkiej bardziej opłacało się trzymać Porozumienie w koalicji i mieć często fikcyjną większość, bo przecież nie zawsze było pewne, czy można liczyć na ludzi Gowina, czy pozbyć się go i liczyć się z tym, że do każdej ustawy będzie trzeba szukać większości wśród polityków opozycji? Wybrano ten drugi wariant, choć nadal nie wiemy ilu posłów pozostanie przy Gowinie, więc i przyszłość sejmowej większości nadal nie jest pewna. Na marginesie dodam, że przyszłość Gowina w Zjednoczonej Prawicy i tak była niemal przesądzona. Pytanie brzmiało: kiedy? Okazało się, że szybciej niż wielu się spodziewało. W tym niżej podpisany.
O tym, jak ważna jest polityczna sprawczość Prawa i Sprawiedliwości, niech świadczą słowa Jakuba Majmurka. Publicysta „Krytyki Politycznej” analizując, co oznacza odejście Gowina dla przyszłości rządów Prawa i Sprawiedliwości, pisze:
Jeśli Kaczyński stracił większość, to trzeba przede wszystkim dać się władzy PiS zużyć. Przez lata PiS wygrywał jako partia, która wywiązuje się z tego, co obiecywała – po raz pierwszy jest szansa, by odebrać im ten atut i przykleić łatkę partii nieskutecznej, która na własne życzenie pozbawiła się większości i możliwości efektywnego rządzenia państwem.
Odzyskanie politycznej sprawczości po odejściu Porozumienia z koalicji będzie z pewnością trudniejsze, ale nie niemożliwe. PiS liczy, że ich najważniejsze rozwiązania Polskiego Ładu uda się przegłosować dzięki poparciu lewicy. Ale co potem? Przyspieszone wybory czy rząd mniejszościowy? A może nadal sejmowa większość? Miodowe lata z pewnością za prezesem Kaczyńskim i premierem Morawieckim. Wydaje się jednak, że z punktu widzenia Nowogrodzkiej o wiele lepiej jest mieć problemy z przegłosowywaniem różnych rozwiązań z powodu opozycji, niż z powodu własnego koalicjanta. Brak politycznej sprawczości można zrzucić na nieskorą do współpracy opozycję. Ale im dłużej taka sytuacja będzie trwała, tym więcej szkód może wyrządzić ekipie rządzącej.
Zapowiada się ciekawa jesień.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/562032-polityczna-sprawczosc-a-przyszlosc-obozu-wladzy