Donald Tusk nieustannie gra inflacją. Chociażby podczas spotkania z mieszkańcami Nakła przekonywał, że „nie ma żadnej gwarancji, że przy obecnym prezesie NBP inflacja w Polsce nie sięgnie 7-8 proc.” i nie wiadomo, jaką cenę zapłacimy za to, że rząd „dał ludziom 500 plus”. Warto przypomnieć, co w sprawie inflacji miał do powiedzenia w 2011 roku, kiedy pełnił urząd premiera.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Inflacja winą rządu?
Myśmy nie dali ludziom 500 plus, a PiS dał 500 plus. I to pozwala formułować takie tezy, że wtedy nie było na nic pieniędzy, a teraz są. Jaką cenę za to zapłacimy - tego jeszcze nie wiem. To była bardzo odważna decyzja
— mówił Tusk w Nakle, podkreślając, że obecnie stale rośnie inflacja, nawet jeśli nie jest ona jeszcze bardzo odczuwalna w sieci najtańszych sklepów.
Tusk powiedział też, że obecnemu prezesowi NBP - jest nim Adam Glapiński - powołanemu za rządów PiS, „on by nie powierzył szkolnej kasy oszczędności”. Przekonywał, że przy takim prezesie NBP „nie ma żadnej gwarancji, że za chwilę nie będzie 7-8 proc. inflacji”.
Rządowe guziki
Ci, którzy rozumieją elementarnie gospodarkę wiedzą, że gdyby rząd miał guziki, na jednym byłoby napisane „niskie ceny żywności”, a na drugim „wysokie”, to ja nic innego bym nie robił, tylko naciskał ten guzik „niskie ceny”. Tylko takich guzików nie ma
— stwierdził w 2011 roku Donald Tusk.
Jego słowa zostały przypomniane w „Wiadomościach” TVP.
wkt/TT/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/561878-tusk-straszy-inflacja-co-mowil-kiedy-byl-premierem