Michał Szutowicz jako bohater LGBT zebrał setki tysięcy złotych, spakował się i pojechał dobrze i wygodnie żyć.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Zebrał 400 tys. i zwinął interes. Koniec kolektywu STOP BZDUROM
A przecież miał być nowym męczennikiem, bohaterem wolności, forpocztą tolerancji. Bo kiedy tacy jak on podrywają ludzi na antyPiSowskie barykady, stają się nagle bohaterami potężnych mediów w Polsce: TVN, Onet i Gazeta Wyborcza dokonują nieomal ich beatyfikacji. Wszystkie przypadki inspiratorów ulicznej rewolucji okazują się później wstydliwym tematem.
Rewolucjoniści z marginesu
Każdy z liderów rewolucji ma te same cechy: niejasne sytuacje finansowe, poturbowane życie osobiste, roszczenia finansowe i szaloną determinację, by podpalić Polskę. Nie rzecz w stygmatyzowaniu poszczególnych ludzi, każdy ma swoją drogę życiową i dźwiga swój Krzyż, a jednak wspólny mianownik ma tutaj znaczenie. Mateusz Kijowski, „Margot” czy Marta Lempart różnią się od cichych promotorów przewrotów - wysublimowanego Bartosza Kramka, inteligenckiego Adama Michnika czy protekcjonalnego Jerzego Owsiaka. Ci ostatni mają do czego wrócić, podpalenie kraju jest dla nich opcją być może pożądaną, ale niejedyną.
Tymczasem uliczne ikony antyPiSu mają w sobie jakiś desperacki ładunek ekstremizmu. Aż się prosi o zacytowanie wieszcza dawnych rewolucjonistów, Siergieja Nieczajewa.
Rewolucjonista – to człowiek stracony.
Radykalni wrogowie rządów i państw często byli ludźmi wykolejonymi, dziwakami, odludkami: człowiek, który wyżywa się w ulicznych szaleństwach musi mieć niewiele do stracenia.
„Wpuścić chamstwo na salony”
I byłoby tutaj wszystko w porządku, ale liderzy tych demonstracji, wulgarni, byle jacy, z rynsztokowym słownictwem i, delikatnie mówiąc, nieprzenikliwością umysłową, są wprowadzani do salonów! Gwiazdy dziennikarstwa ich odpytują, podziwiają, cytują, stawiają za wzór. Zwykli oszuści, prymitywne cwaniaczki, przy których Nikodem Dyzma byłby arystokracją polityki, byli już w historii rewolucjonistami, ale jeszcze nigdy nie byli pieszczoszkami establishmentu.
To zblatowanie elit III RP z rynsztokowymi rewolucjonistami obnaża fałsz obu stron. Wielcy buntownicy okazują się prymitywnymi najmitami, którzy dla własnych korzyści urządzają miejskie burdy, a jaśniepaństwo okazuje się ledwo przebrane z waciaków i walonek. Żal tylko tych, którzy dają się na to nabierać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/561839-margot-znika-z-pieniedzmi-tak-wygladaja-buntownicy-iii-rp