Powoli wyjaśnia się dlaczego w ostatnim tygodniu media wspierające Donalda Tuska na siłę promowały przekaz o „efekcie Tuska”, który miał być „jak czołg wjeżdżający na pole bitwy między piechurów”. Z kolejnego badania pracowni Social Changes dla portalu wPolityce.pl wynika bowiem, że nie ma o niczym takim mowy. Kolejny tydzień Platforma Obywatelska nie tylko już nie zyskuje, ale traci. Mocną pozycję utrzymuje Zjednoczona Prawica, broni też swojego stanu posiadania Szymon Hołownia.

Ale po kolei.

Na które ugrupowanie polityczne oddałbyś głos, gdyby wybory do polskiego parlamentu odbywały się w najbliższą niedzielę?

— zapytaliśmy Polaków.

Na Zjednoczoną Prawicę chce oddać swój głos 34 procent pytanych - o dwa punkty mniej niż w poprzedniej fali.

Koalicję Obywatelską wskazało 23 procent Polaków - o punkt mniej niż tydzień wcześniej.

Polskę 2050 Szymona Hołowni - 21 procent - zyskuje 2 punkty.

Konfederację - 8 procent (traci punkt).

Lewicę - 7 procent (bez zmian).

PSL-Koalicję Polską - 3 procent (plus 1).

Kukiz‘15 - 3 procent (plus 1).

Inne ugrupowanie - 1 procent (bez zmian).

TU MOŻESZ SPRAWDZIĆ WYNIKI Z POPRZEDNIEGO TYGODNIA: NASZ SONDAŻ. Platforma już nie rośnie, PiS zyskuje. Hołownia wciąż mocny. Co ciekawe, w scenariuszu z Trzaskowskim wynik PO jest lepszy

Łączy czy dzieli

Najwyraźniej, coś w planie Tuska się zacięło, coś poszło nie tak. Ten efekt widać w odpowiedziach na dodatkowe pytaniu, który pracownia Social Changes zadała na naszą prośbę:

Czy według Ciebie działania Donalda Tuska po powrocie do kraju bardziej Polaków połączą czy podzielą?

To ważne o tyle, że sam nowy-stary lider Platformy przekonuje, że wrócił, by skleić to, co popękało. Jednak kolejne agresywne wypowiedzi, ostatnio także przeciw obecności krzyży w przestrzeniach publicznych, powodują iż Polacy postrzegają to inaczej.

Aż dla 46 procent pytanych Tusk bardziej dzieli, niż łączy. Poniżej szczegóły:

Widać oczywiście silną korelację z poglądami politycznymi, ale już np. wynik wśród wyborców Hołowni powinien być dla Tuska ostrzeżeniem, że zaczyna stawać się symbolem agresji i brutalności w polityce.