Donald Tusk konsekwentnie idzie po myśli liberalnej, właściwej dla Platformy Obywatelskiej, czyli wspierania jednostek silnych, tworzenia przestrzeni dla rozwoju metropolii, tych, którym się w życiu po prostu udało, negowania tego, że rodzina jest podstawową strukturą społeczną - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Waldemar Paruch, były szef Centrum Analiz Strategicznych.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk - choć jeszcze w zeszłym miesiącu zapewniał o konieczności utrzymania programu 500 Plus, wczoraj stwierdził, że ten program nie rozwiąże problemów rodzin, a macierzyństwo to dla kobiety często „udręka na 20 lat życia”. Czy w tego rodzaju wypowiedziach można dostrzec plany likwidacji programu 500 Plus po powrocie Donalda Tuska do władzy?
Prof. Waldemar Paruch: Myślę, że politycy Platformy - a Donald Tusk w tej materii zbytnio nie różni się od innych liderów tej partii - konsekwentnie negują ten program społeczny. Mamy liczne wypowiedzi bardzo ważnych polityków, którzy od samego początku funkcjonowania programu 500 Plus zaczęli odcinać się od niego, uważając za zbędne rozdawanie pieniędzy, negując wszelkie cele, demograficzne i społeczne.
Owszem, w ciągu ostatnich tygodni mieliśmy liczne, wykluczające się wzajemnie wypowiedzi Donalda Tuska, które były nieprawdziwe. Chodzi mi m.in. o to, że to premier Ewa Kopacz rzekomo miała wymyślić program Rodzina 500 Plus tyle że nie zdążyła go uruchomić. Dziś mamy już całkowicie inne wypowiedzi. A prawda jest oczywiście taka, że autorem tego projektu jest prezes Jarosław Kaczyński, a działania w tej sprawie uruchomił rząd Beaty Szydło w ciągu pierwszych 3-4 miesięcy. Niczego nie odziedziczył po swoich poprzednikach z PO-PSL. W żadnych archiwach KPRM czy innych tego typu instytucjach nie było jakichkolwiek śladów prac nad takim programem
Donald Tusk konsekwentnie idzie po myśli liberalnej, właściwej dla Platformy Obywatelskiej, czyli wspierania jednostek silnych, tworzenia przestrzeni dla rozwoju metropolii, tych, którym się w życiu po prostu udało, negowania tego, że rodzina jest podstawową strukturą społeczną. Liberałowie zawsze takie rozwiązania krytykowali, uważając, że to jednostka i wokół jednostki powinien być kreowany rozwój społeczny i rozwój gospodarczy. Donald Tusk jedynie ujawnił to, co od dawna przypisujemy myśli politycznej Platformy Obywatelskiej.
Były premier sporo czasu poświęcił także Kościołowi Katolickiemu. Przekonywał, że krzyże oraz inne symbole religijne nie powinny wisieć w miejscach publicznych, zarzucał przy tym rządowi Prawa i Sprawiedliwości „upolitycznienie” Kościoła.
Tę wypowiedź należałoby widzieć w kilku kontekstach. Pierwszy to oczywiście także nurt liberalny, który konsekwentnie uważa, że rozdział Kościoła od państwa należałoby postrzegać nie w kategorii współpracy między tymi podmiotami, ale w kategorii odrębności. Zapewne model francuskiego republikanizmu byłby pożądany dla liberałów.
Po drugie, musimy pamiętać, że wieszanie krzyży w instytucjach użyteczności publicznej, takich jak szkoły czy Sejm, było reakcją na upadek komunizmu, dowodem niepodległości, suwerenności Rzeczypospolitej.
I po trzecie - co jest chyba najniebezpieczniejsze - to negowanie tolerancji religijnej. Jak pisał ostatnio na Twitterze minister Przemysław Czarnek, mamy do czynienia z próbą narzucenia Polsce pewnego rozwiązania ustrojowego, które jest obce polskiej kulturze. Bo pamiętajmy o tym, że decyzję o tym, czy w szkole wisi krzyż, czy też nie, podejmują rodzice, Rada Rodziców, szkoła. Jest to pewien element samorządności związany z instytucją, którą jest szkoła.
W Polsce mogą przecież powstawać szkoły społeczne czy prywatne, w których nie będą wisieć symbole religijne. Nie ma przecież takiego obowiązku - a z drugiej strony również kościoły i związki wyznaniowe mogą tworzyć swoje placówki.
Gdzie tkwi niebezpieczeństwo tego rodzaju wypowiedzi Tuska - bądź to o rodzinie, bądź to o Kościele?
To co mówi Donald Tusk jest wyjątkowo niebezpieczne, bo może zniszczyć pewien kod kulturowy, który ukształtował się jeszcze w Polsce międzywojennej, później był negowany przez komunistów w drugim etapie ich rządów czy w czasach stalinowskich i wreszcie został przywrócony w czasach niepodległości i suwerenności Rzeczypospolitej.
Czy takie deklaracje dotyczące programów społecznych w jakikolwiek sposób przysłużą się politycznie powracającemu na krajowe podwórko liderowi PO?
W pierwszej fazie aktywności Donalda Tuska niewątpliwie tak, ponieważ jego celem jest „ograbienie” Polski 2050 z wyborców, ale również zminimalizowanie wpływów Lewicy. Tusk z jednej strony wspiera działania na rzecz rozsadzenia Lewicy od środka. Nie mam wątpliwości, że ten ruch skierowany przeciwko Włodzimierzowi Czarzastemu, który ujawnił się w ostatnich tygodniach na lewicy, należy ściśle wiązać z powrotem Donalda Tuska do polskiej polityki.
Donald Tusk chce także zagospodarować tę stronę lewicowo-liberalną, aby zderzyć ją z Prawem i Sprawiedliwością, wyborcami konserwatywnymi, licząc na to, że taka polaryzacja będzie dla niego w drugiej fazie korzystniejsza, że silniejsza okaże się niechęć do rządów Zjednoczonej Prawicy, niż do niego jako lidera Platformy Obywatelskiej i do wspomnień o rządach Koalicji PO-PSL. Jest to działanie w zupełności celowe.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. JJ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/561518-prof-paruch-wypowiedzi-tuska-sa-bardzo-niebezpieczne