Czyżby Donald Tusk przeszedł na buddyzm i chciał przenieść na grunt polskiej polityki jedno z jego praktycznych zaleceń – życie w ubóstwie? Raczej to niemożliwe – odpowiedziałem sobie.
Z jakiego więc powodu jeden z najbardziej znanych w Polsce polityków robi wszystko, by zablokować podwyżki członkom rządu i ich zastępcom, posłom i senatorom? Niczym imperatyw kategoryczny Kanta głosi hasło „Żadnych podwyżek dla polityków” do końca tej kadencji.
Dlaczego akurat Tusk?
Dlaczego podwyżkom wynagrodzeń wypowiada dziś wojnę człowiek, który swego czasu zrezygnował z funkcji premiera, by wyjechać do Brukseli, ponieważ miał tam zagwarantowane – jak na polskie warunki – olbrzymie zarobki? Pozwoliło mu to po 7 latach wrócić do kraju z wielomilionową fortuną. Czemu chce dziś innym politykom i ich rodzinom narzucić model życia bliskiego ascety?
Jedną tylko odpowiedź znajduję na te pytania. Donald Tusk robi to wyłącznie z powodów politycznych. Podpowiadają mu taką postawę zwykłe kalkulacje.
Tylko jeszcze kilka zdań, które pozwolą moją hipotezę osadzić na nieco twardszym gruncie. Od pierwszych wystąpień Donalda Tuska po przybyciu do Polski z kilkuletniej auto emigracji, były premier jasno określił cel swego powrotu. Pozbawienie władzy PiS. Im wcześniej to nastąpi tym lepiej. Realne rachuby wskazują – co przyznał sam Tusk - że raczej nie stanie się to wcześniej niż w podczas wyborów w 2023 roku. Szanse na doprowadzenie do wcześniejszych wyborów są niewielkie. Wobec tego należy przekonać wyborców, aby to oni przy urnach oddali swe głosy na partie opozycyjne, w tym przynajmniej część niedawnych wyborców PiS, odwróciła się od tej formacji. Temu podporządkowane są ataki Donalda Tuska na PiS i frontalna, ostra, a nawet brutalna i kłamliwa krytyka wszystkiego, cokolwiek zrobiła rządząca partia od jesienni 2015 roku. PiS - wedle Donalda Tuska - jest samym złem w czystej postaci. Ma zawsze najgorsze intencje, oszukuje, a w dodatku jest partią nieudaczników, którzy potrafią tylko psuć i niszczyć. Niczego pożytecznego w ciągu tych blisko sześciu lat rządzenia nie zrobili. Nie potrafili nawet skutecznie walczyć z pandemią covid-19.
Gdziekolwiek Donald Tusk się nie pojawi, maluje czarny jak smoła obraz obecnej władzy. Do wyborów zostało jednak jeszcze pełne dwa lata. Do tego czasu PiS może podjąć wiele ważnych przedsięwzięć. Przeprowadzić różne udane zmiany, korzystne dla Polaków. Może okazać się, że prowadzenie dalszego kierunku stałej krytyki obozu rządzącego przez Platformę Obywatelską przestanie być skuteczne. Mało wiarogodne.
Byle krytykować
Jedynym sposobem zażegnania niekorzystnego dla opozycji rozwoju wydarzeń, jest strategia duszenia w zarodku różnych pomysłów, inwestycji, rozwiązań proponowanych przez rządzącą partię, które mogłyby zyskać uznanie Polaków, a w następstwie przełożyć się wyborach na poparcie PiS. Niczego oryginalnego nie robi więc Donald Tusk.
Bo w czyich oczach uznania i poklasku nie zdobędzie operacja państwa, podwyższająca zarobki Polaków. Rozpoczynająca się od środowiska polityków wszystkich szczebli, a później rozszerzana na sferę budżetówki?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/561301-skad-sie-bierze-niespodziewany-ascetyzm-donalda-tuska