Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki bez wątpienia podniósł znacząco temperaturę sporu politycznego i publicystycznego. Trudno oprzeć się wrażeniu, że taki był właśnie plan starego/nowego szefa PO. Jednocześnie ten sam Donald Tusk opowiada w mediach o swoim poczuciu zagrożenia i strachu. Coś tu nie gra.
Trzeba zacząć od pierwszego przykazania: jak widzisz zło, walcz z nim i nie pytaj o dodatkowe powody
— mówił założyciel PO 3 lipca, na Radzie Krajowej, gdy jego powrót na polską scenę polityczną stał się faktem.
Wychodzimy na pole, żeby się bić z tym złem. I że to jest wystarczający powód, nie wymaga żadnego uzasadnienia
— dodawał Tusk.
W ten sposób były premier podzielił polski dyskurs polityczny na dobro i zło, jasność i ciemność. Partia rządząca i jej wyborcy oraz ludzie, którzy obozowi władzy sprzyjają, podzielając jego przekonania, wartości czy wizję rozwoju Polski zostali wrzuceni do wora z napisem: „zło”, a przeciwna strona sporu politycznego, to czyste dobro, które ma zło zwalczyć, ma się z nim bić i nie potrzebuje uzasadnienia. Były premier, wzbudził w swoich zwolennikach najgłębsze pokłady niechęci, a nawet nienawiści do przeciwnej strony dyskursu, nie pozostawiając miejsca na żadne „ale”.
I każdy, kto w tej debacie publicznej, w tej przestrzeni wciska na siłę słowo „ale”, może PiS jest zły, ale parę rzeczy…
— mówił.
W narzuconej od pierwszego dnia przez Donalda Tuska, niemal baśniowej, narracji nie ma miejsca na debatę, dyskusję, tolerancję, uszanowanie innych poglądów, wysłuchanie innych racji. Jest bowiem tylko dobro i zło. I nic nic poza tym. I to bardzo wygodna narracja. Przeciwnicy PiS dostają od swojego wodza zielone światło na wszelkie metody, prowadzące do celu, czyli pokonania „zła”.
Już Aaron Beck amerykański psychiatra, profesor Uniwersytetu Pensylwanii, uważany za jednego z twórców terapii poznawczej zwracał uwagę na zagrożenia wynikające z takiej dychotomii myślenia, czyli błędu, charakteryzującego się widzeniem różnych zjawisk tylko w skrajnych aspektach. Zdaniem Amerykanina dychotomia myślenia może prowadzić do występowania problemów psychologicznych. Zaś według Edwarda de Bono dychotomia jest jedną ze skaz tradycyjnego myślenia człowieka, ponieważ uniemożliwia dostrzeżenia całego spektrum danych zjawisk lub tego, co jest pomiędzy nimi. Takie myślenie pełne jest pojęć-pułapek, jak wolność, sprawiedliwość, demokracja, imperializm. Myślenie w pobliżu tych pułapek jest praktycznie niemożliwe, ponieważ natychmiast zostaje się wessanym przez utrwalone wzorce, których nie można zakwestionować. Polaryzacja jest tak zdecydowana, że nie dopuszcza żadnego „pomiędzy”.
Żeby było zabawniej Donald Tusk, po wprowadzeniu tej nowej drastycznej narracji, która dopuszcza wszelkie metody zwalczania przeciwnika, postanowił udzielić tygodnikowi „Polityka” wywiadu, w którym skarży się na poczucie zagrożenia. Były szef Rady Europejskiej pytany był o to, czy obawia się ewentualnej napaści stwierdził:
Oczywiście, że się obawiam. Czarna propaganda mediów publicznych, nakierowana na mnie, musi wzbudzać u wielu osób agresję
— przekonywał szef PO.
Jednocześnie nowy/stary szef PO zdaje się nie dostrzegać agresji, którą rozbudza z premedytacją on sam, tak radykalnie dzieląc ludzi. Woli pewnie nie widzieć też zorganizowanych bojówek opozycji, które każdego dnia zbierają się pod TVP Info, wykrzykując pełne nienawiści hasła. Donald Tusk zachowuje się jak złodziej, który zawsze najgłośniej krzyczy: „łapać złodzieja!” Tak najwygodniej.
A, że media zmieniły się od czasu wyjazdu byłego premiera z Polski, to inna sprawa. Donald Tusk będzie musiał się przyzwyczaić do tego, że jest rozliczany z przeszłości, że są ludzie, którzy pamiętają, że to nie Ewa Kopacz wymyśliła 500 plus oraz do tego, że każda wypowiedziana nieprawda zostanie szybko skontrowana. I jeszcze do tego, że stawiane będą pytania o to, w czyim interesie działa były premier. Taki teraz mamy klimat, choć oczywiście nie każdemu się to podoba.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/561228-tusk-rozbudza-w-ludziach-nienawisc-i-skarzy-sie-ze-sie-boi