Wokół podwyżek dla polityków jest konsensus całej klasy politycznej, a słów Donalda Tuska w tej sprawie nie należy traktować poważnie - powiedziała we wtorek Joanna Lichocka (PiS). Jej zdaniem podwyżki są i tak mniejsze niż wzrost płac po 2015 r.
W Telewizji Republika posłanka Joanna Lichocka (PiS) była we wtorek pytana o zamieszanie wokół podwyżek dla polityków po wydaniu przez prezydenta rozporządzenia w tej sprawie.
Nie ma dobrego momentu na podwyżki dla polityków, to jest temat, który zawsze spotka się z krytyką, zwłaszcza że w systemie III RP po 1989 roku dość programowo odbiera się prestiż politykom, parlamentowi, posłom, ministrom, premierowi czy prezydentowi
— powiedziała Lichocka.
Jej zdaniem zaczął to tygodnik „Nie”, a obecnie robią to głównie tabloidy.
To jest nurt, który mamy od tych 30 lat. Jest jasne, dlaczego tak się dzieje, chodziło o to, żeby Polacy nie cenili swojej klasy politycznej i nie sądzili, że polityka to jest coś pozytywnego i że politycy to są jakieś pozytywne osoby. To jest działanie oczywiście po to, żeby osłabiać prestiż państwa
— zaznaczyła posłanka PiS.
Zwróciła też uwagę, że wprowadzone podwyżki dla parlamentarzystów powiązane są z podwyżkami dla podsekretarzy stanu, którzy „bardzo ciężko w rządzie pracują”, a mieli do tej pory bardzo niskie uposażenia.
To jest pewne wyrównanie tych wielu lat z ostatnich czasów, kiedy tych podwyżek nie było. Skala podniesienia kwoty bazowej, według której jest liczone uposażenie ministrów i uposażenie polityków jest nieco niższa niż to, w jakim stopniu wzrosły pensje od 2015 roku
— podkreśliła Lichocka.
Jej zdaniem „to może troszeczkę bronić tej decyzji w oczach przeciętnego Kowalskiego, że minimalna pensja poszła w górę o 60 procent, średnia krajowa o ponad 40 procent, a politycy nie mieli zmienianych pensji od blisko 20 lat”.
Podwyżki mają też na celu to, dodała, żeby do polityki garnęli się ludzie, którzy mają kompetencje i dorobek zawodowy.
Powiem na własnym przykładzie. W dziennikarstwie zarabia się więcej niż w polityce. Decydując się na wejście do parlamentu i na bycie posłem zawodowym zrezygnowałam z większych dochodów w dziennikarstwie. Mogłam sobie na to pozwolić, bo mam inne źródło dochodów, ale to jest jednak pewne nieporozumienie
— podkreśliła.
Zwróciła uwagę, że np. dyrektorzy w warszawskim ratuszu zarabiają znacznie więcej niż prezydent, premier, marszałek Sejmu czy Senatu.
To jest jednak nieporozumienie, tak być nie powinno
— oceniła Lichocka.
Posłanka byłą też pytana o zapowiedzi sprzeciwu ze strony Koalicji Obywatelskiej.
Proszę nie wierzyć w deklarację polityków opozycji, że sprzeciwiają się tym podwyżkom. Wokół tej sprawy jest konsensus całej klasy politycznej. Rozmawiałam z politykami różnych ugrupowań, wiem, że oni czekają na ten ruch, są z tego ruchu zadowoleni i uważają, że jest to potrzebne
— powiedziała Lichocka.
Wypowiedzi Donalda Tuska czy innych liderów opozycji są teatrem politycznym. Nie należy tego traktować zbyt poważnie. To jest po prostu hipokryzja
— dodała.
30 lipca w Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie prezydenta, które wprowadza podwyżki m.in. dla premiera, marszałków Sejmu i Senatu i innych osób zajmujących kierownicze stanowiska w państwie, w tym podsekretarzy stanu (wiceministrów). Dzięki rozporządzeniu wzrosną także uposażenia parlamentarzystów, ponieważ - zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora - ich uposażenie odpowiada 80 proc. wysokości wynagrodzenia podsekretarza stanu (z wyłączeniem dodatku z tytułu wysługi lat), ustalonego na podstawie rozporządzenia prezydenta.
W poniedziałek z kolei PiS złożyło w Sejmie projekt ustawy, która ma podnieść wynagrodzenie prezydenta RP oraz samorządowców. Zakłada on m.in. wzrost o 40 proc. wynagrodzenia prezydenta, wzrost wysokości diet dla radnych o 60 proc. i wzrost wynagrodzenia pracowników samorządowych. Z kolei KO złożyła w Sejmie projekt mający zablokować podwyżki wynagrodzeń m.in. parlamentarzystów, samorządowców, członków rządu i prezydenta. Zakłada dodanie w kilku ustawach przepisu, zgodnie z którym wysokość wynagrodzenia np. osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe (w przypadku radnych - diet, w przypadku b. prezydenta RP - uposażenia) „do dnia 31 grudnia 2023 roku (…) nie może przekroczyć wysokości wynagrodzenia przysługującego na dzień 31 lipca 2021 roku”.
TVN i Platforma
Joanna Lichocka wystąpiła też na antenie Telewizji Republika. Posłanka PiS odniosła się do ataków na jej partię. Mówiła o związkach stacji TVN i Platformy Obywatelskiej.
Spotykamy się oczywiście w tej chwili z ogromnym hejtem, atakiem ze strony tej korporacji medialnej i ze strony opozycji, która dzięki tej stacji, z której ten atak na tę zmianę idzie w ogóle moim zdaniem istnieje. Platforma Obywatelska i totalna opozycja już dawno byłaby na dnie, jeśli chodzi o poparcie, gdyby nie stacja TVN
– powiedziała.
Ta pierwsza stacja propagandowa Platformy Obywatelskiej, to jedno z tych mediów, które jest takim narzędziem w tym froncie walki na czele, którego teraz stoi Donald Tusk. To zblatowanie interesów partyjnych z korporacyjnymi jest tak demonstracyjne, że aż zdumiewa, że tak otwarcie politycy opozycji angażują się wbrew interesom polskiego państwa po stronie jednej z korporacji medialnych
– dodała.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/561162-lichocka-platforma-bylaby-na-dnie-gdyby-nie-stacja-tvn