„Może rzeczywiście po dwudziestu latach czas najwyższy, żeby te uposażenia zmienić” - mówi portalowi wPolityce.pl poseł PSL Marek Sawicki.
CZYTAJ TAKŻE: KO za anulowaniem rozporządzenia ws. podwyżek. Tusk dziękuje za „jednomyślną decyzję”. Lewica zgłosi poprawki
Kwestia podwyżek dla polityków wzbudziła duże emocje wśród Polaków i parlamentarzystów. Większość przedstawicieli opozycji jest przeciwnych postulowanym przez PiS zmianom.
Zapytaliśmy posłów opozycji, co sądzą o proponowanych podwyżkach dla parlamentarzystów oraz czy jeśli do nich dojdzie, zrezygnują dobrowolnie z pieniędzy, które przysługiwałyby im z tytułu wyższych wynagrodzeń.
Sawicki: 20 lat temu bycie posłem to był dobry biznes
Nie rozumiem, dlaczego mamy zrezygnować. Ja jestem posłem 28 lat. Od ponad 20 lat uposażenie nie rosło, a 3 lata temu spadło
— zauważa poseł PSL-Koalicji Polskiej Marek Sawicki.
Powiem szczerze, że 20 lat temu bycie posłem rzeczywiście finansowo to był dobry biznes. Dzisiaj jest to służba dla państwa i mi jako starszemu posłowi to wystarczy. Nie są potrzebne mi podwyżki
— zaznacza.
Ale ci, którzy mają rodziny, dzieci, kredyty do spłacania, to rzeczywiście bycie posłem pod względem ekonomicznym dla nich nie jest żadnym interesem.
— dodaje.
„Zabrakło odwagi rządzącym”
Polityk uważa, że „teraz nagle rozpętała się krucjata na temat, czy zwracać, czy nie, gdzie, kiedy i komu”.
Pytanie, po co?
— zastanawia się Sawicki.
Jeśli mówimy o tym, że w Polsce ma nie być dziadostwa, to przepraszam bardzo. Polscy parlamentarzyści, patrząc na inne kraje UE i Europy, byli na końcu listy płac. Może rzeczywiście po dwudziestu latach czas najwyższy, żeby te uposażenia zmienić
— podkreśla.
Zabrakło odwagi rządzącym i większości parlamentarnej, żeby zrobić to drogą ustawową a nie rozporządzeniem
— dodaje.
Zalewski: „To jest psucie państwa”
Wynagrodzenie w służbie publicznej jest ważną kwestią rzutującą na funkcjonowanie państwa. PiS dokonuje podwyżek w logice rabunku własności publicznej. Tu nie chodzi o to, aby naprawić sytuację związaną z tym, że od wielu lat nie rewaloryzowano wynagrodzeń np. wiceministrów
— mówi poseł niezrzeszony Paweł Zalewski.
Tutaj chodzi o to, aby zrekompensować posłom PiS-u to, że z powodów wizerunkowych oni albo ich rodziny, muszą się wycofać ze spółek Skarbu Państwa lub innych dziedzin, które przynoszą im dodatkowe korzyści (np. w urzędach centralnych)
— dodaje.
Parlamentarzysta zaznacza, że „to jest psucie państwa i ta sprawa budzi bardzo głębokie oraz bardzo poważne zastrzeżenia.”
Dramat polega na tym, że poważny problem, jakim jest kwestia wynagrodzeń w służbie publicznej, stał się zakładnikiem interesu politycznego PiS-u związanego z tym, że wizerunkowo nie mogą sobie pozwolić na tak szerokie grabienie majątku publicznego, jak to było od 2015 roku
— podkreśla Zalewski.
Sośnierz: Należy uzależnić podwyżki od aktywności
Do kwestii ewentualnej rezygnacji z podwyżki uposażenia negatywnie odnosi się poseł Konfederacji Dobromir Sośnierz.
Nie widzę powodu, żeby jeden miał dostać, a drugi nie, za tą samą albo i większą pracę. Nie wyobrażam sobie, abym dostawał mniej niż ktoś inny. Takiej opcji nie dopuszczam
— mówi polityk.
Zastanawiałem się nad przekazaniem tego na biuro, ale raczej nie jest to możliwe bez podwójnego opodatkowania tych pieniędzy. Chodziło mi o zatrudnienie dodatkowych osób, ale w tym momencie te pieniądze będą po raz kolejny opodatkowane od kolejnego wynagrodzenia, więc raczej nie wchodzi to w grę
— dodaje.
Wiceprezes partii KORWiN zwraca uwagę na swoje wcześniejsze wypowiedzi w sprawie podwyżek dla parlamentarzystów.
Ja przedstawiałem już swoje stanowisko, że nie jestem przeciwny idei podwyższenia w ogóle, tylko nie dla wszystkich tyle samo. Należy uzależnić to od aktywności, tak jak jest w Parlamencie Europejskim, że jest dieta dzienna, a nie miesięczna. Taka dieta dzienna spowodowałaby, że zaprzestano by tego fatalnego zwyczaju odbębniania wszystkich komisji w tym samym czasie, w tym samym dniu, co powoduje, iż odbywają się po dwie, trzy jednocześnie i nie można być w każdym miejscu naraz
— stwierdza.
„Przyczynili się do tego, iż zadusili gospodarkę”
Przypuszczam, że gdyby wprowadzić dietę dzienną, spowodowałaby to większą chęć naszych posłów do rozłożenia tej pracy bardziej równomiernie na różne dni, a ustawy byłyby lepiej procedowane
— zaznacza Sośnierz.
W ten sposób podwyżka byłaby uzasadniona. Ci, którzy uczestniczyliby w tych posiedzeniach, dostaliby więcej pieniędzy, ale za bardziej dokładną pracę
— dodaje.
Polityk w dosadnych słowach puentuje swoją wypowiedź.
Uważam, że nie ma powodu, żeby nagradzać podwyżkami polityków, którzy przyczynili się do tego, iż zadusili gospodarkę swoimi głupimi ustawami i rozporządzeniami, za którymi głosowały wszystkie partie oprócz Konfederacji
— podsumowuje nasz rozmówca.
Pawliczak: „To nie jest ten czas”
Pytanie o ewentualny zwrot podwyżki uposażenia, np. w formie charytatywnej, zapytaliśmy także posłankę Lewicy Karolinę Pawliczak.
My taką formułą, gdzie grupa parlamentarzystów mogłaby się zobowiązać do tego, żeby przekazać te środki na cele charytatywne, nie załatwimy tego tematu
— stwierdza.
To musi być po prostu systemowo wprowadzona określona zmiana jeśli chodzi o podwyżki dla parlamentarzystów i samorządowców. Natomiast ja chciałabym stwierdzić jednoznacznie, że to nie jest ten moment na to, żebyśmy takie zmiany mieli wprowadzać
— dodaje parlamentarzystka.
Jak podkreśla Pawliczak, „odnoszę się również bardzo krytycznie do tego, co zostało podpisane przez pana prezydenta w formie rozporządzenia, które również dotyka w tej sprawie parlamentarzystów”.
To nie jest ten czas. Tylnymi drzwiami wprowadza się regulację, która pomija dyskusję publiczną. Mimo, że o tym rozmawiamy, to nie poruszamy tego tematu w parlamencie. A jeżeli chciano tego dokonać, to parlament jest tym miejscem, gdzie z otwartą przyłbicą powinny być te zmiany wprowadzane
— mówi.
„Jesteśmy przed ostatecznymi rozstrzygnięciami”
Odnoszę się jednoznacznie krytycznie do tych decyzji, które dzisiaj zapadają, jeśli chodzi zarówno o ustawę i rozporządzenie
— dodaje posłanka.
Jesteśmy przed ostatecznymi rozstrzygnięciami w klubie na ten temat, natomiast większość moich koleżanek i kolegów ma podobne zdanie na ten temat i również krytycznie odnosi się do tych zmian, które będą wprowadzane
— podsumowuje.
Hołownia zabrał głos. Chce przekazać podwyżki na cele społeczne
Tymczasem Szymon Hołownia już ogłosił, że „będzie zachęcał” swoich parlamentarzystów, by podwyżki przekazali na cele społeczne.
Jeśli podwyżek nie uda się cofnąć, będę zachęcał parlamentarzystów Polski 2050 by wsparli nimi cele społeczne w okręgach
— napisał na Twitterze lider Polski 2050, nazywając decyzję prezydenta Andrzeja Dudy „niemoralną”.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/561001-tylko-u-nas-czy-politycy-opozycji-zrzekna-sie-podwyzek