Są dni i rocznice, które niektórzy powinni przemilczeć. Zostawić tę przestrzeń dla jednoczenia narodu w zadumie i pamięci. Przesłanie Donalda Tuska na 1 sierpnia brzmi tak obco i drażliwie, że budzi gniewny niesmak. Bo dziś to Powstańcy Warszawscy są bohaterami i to ich przesłanie powinno wydobywać nas ze współczesnych relatywizmów. Donald Tusk postanowił jednak zawłaszczyć pojęcie wolności i wpiąć je w bieżący nurt interpretacji politycznych.
Ani słowa o zbrodniczych Niemcach
„Pamiętaj, nie wolno ci zwątpić w wolność, co przyjdzie, choćbyś padł” to słowa poety powstańca, ważne także dziś, 77 lat po Powstaniu. A więc kiedy zatrzymamy się na dźwięk syren, pamiętajmy, że Powstańcy ginęli po to, abyśmy mogli co roku, kiedy tylko syreny ucichną, wracać do normalnego, bezpiecznego życia wolnych ludzi
Nasza wolność nadaje szczególny sens ich ofierze i dlatego nie możemy w nią zwątpić. Jesteśmy im to winni. Chwała Bohaterom
— dodał.
Wolność to zgoda na unijny dyktat?
To prawda, że jesteśmy Powstańcom, żołnierzom, walecznym pokoleniom Polaków winni właściwe korzystanie z wolności. Ale ta wolność ma konkretne znaczenie, ma biało-czerwone barwy, suwerenność narodową i wierność narodowej tożsamości. Polscy bohaterowie przelewali krew za Ojczyznę, by mogła być krajem ludzi prawdziwie wolnych – nie tylko terytorialnie, ale i wewnętrznie, by była krajem wielkiego ducha, ludzi niezłomnych, wiernych Bogu i Rzeczypospolitej.
Donald Tusk twierdzi, że naszym zadaniem jest – gdy ucichną syreny po godzinie „W” – wracać do normalnego, bezpiecznego życia wolnych ludzi. A czymże jest to normalne, bezpieczne życie? Zgodą na dyktat unijnych gremiów? Na ingerencję zewnętrzną w nasze wartości, zasady i prawa? Na osłabianie naszej przedsiębiorczości i podporządkowywanie Niemcom naszej gospodarki? Na rozszarpywanie naszych sił i potencjałów przez agresywnych sąsiadów? Przykro jest słuchać w taki dzień wykładu o wolności od polityka, który przy każdym sporze międzynarodowym staje po stronie przeciwników Polski. Przykro tym bardziej, że rozumienie polskości lidera PO jest nam znane od lat.
Polskość to nienormalność
Przypomnijmy więc raz jeszcze wiekopomną refleksję, jaką Donald Tusk podzielił się z czytelnikami „Znaku” w 1987 roku.
Polskość jako zadany temat… Wydawałoby się: tylko usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa klęski. Zwycięstwa?
Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię…
Tak oto spowity kajdanami polskości, zbuntowany wobec historii własnego narodu, pogrążony w kompleksie „nienormalności” Donald Tusk cierpi już czwartą dekadę. W chwili, gdy wydał tę wyjątkowo ważną z dzisiejszej perspektywy refleksję, był wykształconym trzydziestolatkiem. Ba, był nawet absolwentem historii, mającym w swoim dorobku pracę magisterską, dotyczącą kształtowania się legendy Józefa Piłsudskiego w przedwojennych czasopismach. Tak podaje w biogramach. Co się w niej znalazło do końca nie wiadomo, bo Uniwersytet Gdański blokuje dostęp do wybitnego dzieła swojego absolwenta.
Dziś Donald Tusk, któremu tak ciążył „ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń” ,u którego bohaterstwo Polaków wywoływało „niezmiennie odruch buntu” i dla którego „polskość jest niechcianym tematem”, postanowił przemówić do narodu w dniu tak świętym. W dniu, w którym oddajemy cześć Bohaterom mającym po tylu latach wyczerpującej wojny z niemieckim okupantem siłę, by porwać się na wroga z buntem zbrojnym. I choć z góry było wiadomo, że to bardzo nierówna walka, pragnienie wolności i miłość do Ojczyzny były silniejsze. Tusk mówi dziś o tym z beznamiętną obojętnością, proponując powrót po godzinie „W” do bezpiecznej normalności. Ani jednego słowa o bestialstwie Niemiec, ani jednego słowa o heroizmie Powstańców. I jeszcze ten wspaniały wiersz wykorzystany na potrzeby własnego przemówienia o wolności… Znamienne, że pozostał tylko przy jego pierwszych wersach. W ostatnich było o nieuchronności walki i honorze. O czymś, czego lider Donald Tusk zapewne nie rozumie do dziś…
Pamiętaj: nie wolno ci zwątpić w wolność, co przyjdzie, choćbyś padł. Pamiętaj, że na ciebie patrzy ogromny i zdumiony świat.
I wiedz, że krokiem w nędznym bucie jak pomnik dziś w historię wrastasz. I wiedz, że w sercu twoim bije uparte serce tego miasta.
Choćby zawiodła wszelka pomoc, choć przyjdą dni głodu i moru; ostatniej stawki nie przegramy – stawki naszego honoru.
„Do Powstańca”, Stanisław Marczak-Oborski ps. “Dziennikarz”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/560845-tusk-o-wolnosci-w-rocznice-powstania-lepiej-by-milczal