Skutki „dobrych rad" medialnego mainstreamu oznaczałyby nową rewolucję uliczną. Stąd presja na rząd, by wprowadził przymus szczepień

Jacek Żakowski, Tomasz Lis, wydawcy Faktów TVN, „Gazeta Wyborcza” rozkręcają nową kampanię medialną - PiS powinien wprowadzić obowiązkowe szczepienia, albo będzie ponosił pełną odpowiedzialność za IV falę pandemii i być może kolejne fale. Ta operacja na pewno zaowocuje jeszcze większą polaryzacją społeczną - jakby mało być antagonizmów wokół lockdownów, obostrzeń, szczepień, pomocy dla przedsiębiorców. Wiadomo jednak, że dla establishmentu III RP Polska może w części spłonąć, byle na pozostałej części wrócili do władzy.

Ale wytwarzana presja na rząd będzie miała jeszcze inne skutki. Hipotetyczny przymus szczepień wywołałby - całkiem słuszny zresztą - gigantyczny opór społeczny, a do rosyjskich ośrodków dezinformacji dołączyłby właśnie liberalny mainstream. Oczywiście byłby ku temu jakiś pseudomerytoryczny powód, bo coś w szczegółach ekspertom TVN wydałoby się jednak niestosowne i nagle protesty antyszczepionkowe znalazłyby zrozumienie w najbardziej oświeconych elitach.

Warianty presji na rząd

Jeśli rząd - a to pewne - nie zdecyduje się na przymus szczepień, to establishment ma oczyszczone przedpole do ofensywy w dwóch kolejnych kierunkach. Z jednej strony odpowiedzialność za kolejne fale pandemii będzie w całości przypisywana rządowi - „bo mógł kazać się zaszczepić”. Z drugiej strony dojdzie do kolejnej fali - ale pogardy. Bo oto PiS będzie z pełnym impetem przedstawiany jako obrońca najtęższej ciemnoty. Dotychczasowe mówienie o niewykształconych starcach ze wsi głosujących na prawicę okaże się łagodną narracją przy nowej interpretacji pandemicznych zdarzeń. Zresztą to też symptomatyczne - najpierw wyrazić pogardę dla antyszczepionkowców, a potem rozważać przymus szczpień - zaiste wzbudza to entuzjazm i zaufanie do nowego pomysłu.

Tymczasem rząd prowadzi politykę elastycznie - metodą drobnych kroków, sondowania nastrojów, badania możliwości. Owszem - kampania proszczepieniowa okazała się niewystarczająca, a PRowcy od billboardów z aktorami i hashtagiem #szczepmysię chyba dawno nie opuszczali Warszawy, ale jednak lepsza jest ostrożność niż radykalizm w czasach społecznych napięć i kryzysu zaufania doby pandemii.

Liberałowie - zamordyści

Tymczasem pomysł obowiązkowych szczepień dla wszystkich jest nierealistyczny. O ile naturalną konsekwencją szczepień jest pewne rozróżnienie w traktowaniu zaszczepionych i niezaszczepionych (i nie jest to żadna „segregacja sanitarna”), o tyle przymus szczepień dla obywateli jest po prostu niemożliwy do zrealizowania. Jeśli zaszczepionemu nie grozi koronawirus, to ma prawo do większej swobody, bo nie grozi mu hospitalizacja i nie będzie zatykać służby zdrowia. Ale przymus szczepień?! Ci, co najgłośniej odmieniali przez przypadki „prawa kobiet” teraz chcą antyszczepionkowców penalizować?

Ci co organizowali demonstracje w obronie kilku upolitycznionych sędziów, bo rzekomo łamie się konstytucję, teraz chcą gwałcić prawa obywatelskie? Święty Adam Bodnar („Achilles naszych czasów” jak nazwał go senator Pociej) obroni bandytę napadającego furgonetki fundacji Pro Life, ale nie zająknie się o losie ludzi, którzy się nie zaszczepią a teraz połowa mediów chce siłą zmienić ich zdanie?

Przeciw antyszczepionkowcom - tak, ale…

Nie staję w obronie antyszczepionkowców - sam jestem zaszczepiony, a odmowę szczepień uważam za nieodpowiedzialną i egoistyczną, argumenty przeciw szczepieniom za pokłosie dezinformacji i ignorancji, zaś w kwestii gorliwości antyszczepionkowców zgadzam się z Jackiem Karnowskim, który w telewizji wPolsce.pl stwierdził, że przeciwnicy szczepień zbyt mocno zaangażowali się emocjonalnie, by teraz porzucić swoje koncepcje.

WIĘCEJ ZNAJDZIESZ TUTAJ:

Nowa pułapka

Ale kampania medialna liberałów to zwykła pułapka, już nie tylko na rząd Prawa i Sprawiedliwości, ale na Polskę. Szaleńcy ze „Strajku kobiet” nie wystarczyli do ulicznego zamachu stanu, obrońcy Konstytucji okazali się oderwanymi od rzeczywistości „Dziadersami”, to teraz szuka się nowej grupy rozsadzającej porządek społeczny. Śni się w salonach wojna domowa, na zgliszczach której jej bywalcy wkroczą znów do gabinetów władzy.