Nekrolog jaki Adam Michnik poświęcił swojemu przyrodniemu bratu wywołuje wiele kontrowersji, zwłaszcza w związku ze zdaniem:
Mój Brat wiele wycierpiał z mojego powodu, choć nie z mojej winy
Wbrew pozorom nie jest to ani bezczelność, ani cynizm, gdy o stalinowskim sędzi wojskowym, skazującym na śmierć polskich bohaterów naczelny „Gazety Wyborczej” pisze jako o ofierze. Elity III RP naprawdę myślą, że kto przestał mordować wraz z końcem tzw. stalinizmu, ten przestaje być zbrodniarzem.
Dlaczego Adam patrzy na Stefana jako na ofiarę? W „Hańbie domowej” Jacka Trznadla czytamy wiele wyznań, w których byli staliniści opowiadają, że dali się zwieść propagandzie, ideologii, triumfalnemu wizerunkowi Sowietów. Czy „ofiarą” komunistycznego kłamstwa był Stefan Michnik? Zaraz po wojnie zaangażował się w działalność Związku Walki Młodych, następnie Związku Młodzieży Polskiej, pracował też w jednej z warszawskich elektrowni. Do Polskiej Partii Robotniczej wstąpił w 1947 roku, a w dwa lata później odbył kurs w Oficerskiej Szkole Prawniczej im. Teodora Duracza w Jeleniej Górze. Wpadł więc w wir komunistycznego aparatu i ideologii - szybko stał się krwawym realizatorem sowieckich założeń. W biografii Adama Michnika Roman Graczyk twierdzi, że ojciec mógł bezpiecznie uniknąć komunistycznej kariery - nie zrobił tego ani on, ani nikt z rodziny, dopóki partia pozwalała na karierę i dobrą pracę.
wiemy, że w roku 1948 nadarzyła się okazja do emigracji, gdy Ozjasz [ojciec Adama] Szechter brał udział w delegacji rządowej na sesję Rady Ekonomicznej ONZ w Nowym Jorku, ale z okazji nie skorzystał i powrócił do Warszawy.
Jako sędzia Stefan Michnik skazał m.in. majora AK Andrzeja Czaykowskiego, majora NSZ Karola Sęka, majora Zefiryna Machallę (z armii Andersa) - i wielu innych. Gdyby nie Tadeusz Płużański i jego prace historyczne, pewnie byśmy tak łatwo tych nazwisk nie skojarzyli.
Stefan przestaje sędziować
Sędzią Wojskowym Stefan Michnik przestał być w 1953 - czy od tego momentu mamy liczyć bycie przez niego ofiarą? Wtedy zaczął pracę w Wojskowej Akademii Politycznej pod auspicjami innego komunistycznego sędziego Juliana Polan-Harashina, „Krwawego Julka”, wielkiego mistyfikatora, współpracownika bezpieki, który omotał nawet rodzinę Franciszka Macharskiego. Z wojska Michnik odszedł dopiero w 1957 roku, a więc gdy aparat represji złagodniał - czy wtedy można go nazwać ofiarą - zmian politycznych? Do końca pobytu w PRL pracował w okołowojskowych instytucjach, może za wyjątkiem epizodu w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. W ramach antysemickiej kampanii Władysława Gomułki Stefan Michnik opuścił kraj w 1969 roku. Czy od tego czasu można go nazywać ofiarą - antyżydowskiej czystki PRL?
Stefan antykomunista
Stefan Michnik do 1969 roku faktycznie nieco wycierpiał - był ofiarą komunistycznego kłamstwa, zmian ustrojowych w 1956 roku, potem polityki Gomułki i Moczara. Ale jednak nie jest to jeszcze czas, gdy Stefan „wiele wycierpiał” z powodu swojego młodszego brata. Zwłaszcza że były stalinowski sędzia został przygarnięty m.in. przez paryską „Kulturę”, gdzie publikował pod pseudonimem „Karol Szwedowicz”. Uchodził wtedy za krytyka PRL - czy komunizmu w ogóle, czy tylko jej nadwiślańskiej wersji? Wówczas Stefan Michnik uchodzi już za rozgrzeszonego, zaś Adam Michnik - wręcz za antykomunistę. Po 1989 roku stopniowo zaczynają się poszukiwania sprawiedliwości na zbrodniarzach PRL - gdy jednak dziennikarz Maciej Marosz dodzwania się pod szwedzki numer byłego sędziego słyszy, że „tamto jest już zamknięte” oraz że nie ma nic więcej do dodania. Przypominanie o Stefanie Michniku jest na Czerskiej odbierane więcej niż jako nietakt - jako nagonka. To jest to kluczowe „cierpienie” starego Michnika. W tej narracji mordowanie polskich patriotów nie jest powodem ataków, ale to tworzenie „Gazety Wyborczej” ma być grzechem w oczach polskiej czerni, ciemnej prawicy, pisowskiej dziczy. Powtórzmy: Adam Michnik uważa, że jego brat Stefan był krytykowany nie za wyroki śmierci na AKowców ale za pokrewieństwo z naczelnym „Gazety Wyborczej”.
Narracja III RP
Bo przecież kolaboracja z Sowietami, wydawanie wyroków (a także uczestniczenie w egzekucji), wspieranie komunistycznego totalitaryzmu - to nic takiego. Dał się nabrać, potem go zaatakowano (w 1968 roku), nie mógł znaleźć dobrej pracy, wyjechał do Szwecji - za te jakieśtam winy, za te drobne sprawy, zapłacił, a wszystko to, co go potem spotkało, to już zemsta Polaków za „Gazetę Wyborczą”.
I oto w 2021 roku na winy Stefana Michnika patrzy się z perspektywy… 1956 roku! Oto kończy się okres błędów i wypaczeń, zmieniamy pracę, metody działania, życie toczy się dalej, jest już lepiej. Taką wersję historii promowali ludzie Chruszczowa, to kłamstwo żyje do dziś, bo przecież „stalinizm” to nie jest prawdziwy komunizm, tamto się nie liczy. Po 1968 roku część aparatu PZPR poczuła się ofiarami twardogłowych komunistów, ale w późniejszych dekadach uznali, że to nie Partia ich wyrzuciła - ale Polacy (jakby zwykli ludzie mieli wtedy cokolwiek do powiedzenia).
Po 1989 roku historię PRL zakłamano - z rewizjonistów komunizmu zrobiono antykomunistów, a z antykomunistów zrobiono oszołomów. Rok 1956 został potraktowany jako żelazna granica, sprzed której wszystkie winy są unieważniane, a rok 1968 miał być dowodem polskiego antysemityzmu. Spiętrzające się kłamstwa na temat dziejów najnowszych funkcjonują do dziś - prostujący je Instytut Pamięci Narodowej jest nazywany „pisowską” instytucją.
I to kłamstwa historyczne, łgarstwa na temat PRL, pozwalają dziś o komunistycznym zbrodniarzu napisać, że „wiele wycierpiał”, że niezasłużenie, że artykuły prasowe o nim samym to nagonka i nienawiść. Przy tym wymiarze łgarstw, pomyłka w nazwie miasta śmierci Stefana Michnika - Gettysburg zamiast Göteborg - jest już tylko wisienką błędu na torcie kłamstwa.
Póki nie dopilnujemy pamięci o przeszłości, póty będziemy wychowywać następnych współczujących zbrodniarzom. A może i samych zbrodniarzy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/560653-dlaczego-michnik-uwaza-brata-za-ofiare-stefan-cierpial