Poza partyjnym betonem i graczami medialnymi mało kto powtarza jeszcze zapowiedzi o blitzkriegu liberałów. PSL w senacie zagłosowało wbrew Platformie Obywatelskiej wyrażając częściowe poparcie dla Karola Nawrockiego na prezesa IPN, a część Nowej Lewicy z Włodzimierzem Czarzastym na czele i Partia Razem nie przyłączyły się do dyktatorskiego orszaku Tuska. Upokorzony Trzaskowski też nie pieje z zachwytu. Prawo i Sprawiedliwość nie reaguje na zaczepki nowego-starego szefa PO, który zresztą szumnie ogłaszając chęć debaty z Jarosławem Kaczyńskim, na razie może liczyć co najwyżej na utarczki słowne z reporterem TVP INFO Miłoszem Kłeczkiem. To jest ten gigant europejskiej polityki?
Gdzie ten blitzkrieg? Gdzie wunderwaffe? Już bliżej było Hołowni do sondażowych zwycięstw albo Trzaskowskiemu do prezydentury niż monologom Tuska do pociągnięcia za sobą Polaków.
A przecież to były przewodniczący Rady Europejskiej miał przynieść rewolucję. Miał walczyć z rządem, a toczy boje z TVP INFO. Miał rzucić nową jakość w dyskusji, a powtarza znane nam narracje „Faktów TVN” i „Gazety Wyborczej”. Miał zebrać rozsypaną opozycję w jeden front, a na razie tylko wyssał nieco potencjału z Hołowni, Trzaskowskiego i Lewicy.
Pompowanie poprzednich wunderwaffe - cudownych broni, które miały doprowadzić do zwycięstwa - także nie zdały egzaminu, choć Katarzyna Kolenda-Zaleska opowiadała w serwisie informacyjnym TVN o „Trzaskowskim, który snuje opowieść o lepszej Polsce”, choć Hołownia dzielił już skórę na nieupolowanym niedźwiedziu aż do 2050 roku.
Ale z drugiej strony to jest właśnie nauka z naiwnych nadziei na wunderwaffe. W głowach genialnych - we własnym mniemaniu - strategów niemieckich pojawiały się monumentalne czołgi o wadze 188 ton, których ani się wyprodukować nie zdążyli, ani normalny most by ich nie utrzymał, albo broń rakietowa, która raziła z daleka ale wywoływała efekt raczej psychologiczny niż zmieniający bieg wydarzeń. Wyolbrzymianie ich skuteczności i upajanie się samym faktem, że działają, zawsze kończy się bolesnym zderzeniem z rzeczywistością - i jeszcze większą frustracją, histerią, nienawiścią.
Wunderwaffe istnieje więc tylko w wyobrażeniach, w szumnej propagandzie. Kłopot pojawia się wtedy, gdy twórcy propagandy sami w nią uwierzą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/560552-tusk-trzaskowskiholownia-dlaczego-wunderwaffe-nie-dziala