To już postanowione: Sejm przegłosował ustawę o rekonstrukcji Pałacu Saskiego w Warszawie. Nie znaczy to jeszcze, że zostanie odbudowany. Swego czasu zrobiono nawet wykopy, jednak zmieniły się władze i idea odbudowy została zakopana. Przy okazji dyskusji na ten temat wyszło, komu, na czym zależy, co należy wziąć pod uwagę na przyszłość w znacznie szerszym kontekście…
W kwestii formalnej, za uchwaleniem ustawy o przygotowaniu i realizacji tej inwestycji było 234 posłów, 35 wstrzymało się od głosu, a aż 173 było przeciw. Czym argumentowali swój sprzeciw? Ujmując ogólnie, innymi potrzebami, na które można wydać 2,4 mld złotych, bo tyle ma kosztować odbudowa pałacu. Gdyby wychodzić z tego założenia, wiele podobnych przedsięwzięć nigdy by nie zrealizowano, bo zawsze są jakieś „inne potrzeby”. Czy można dziś sobie wyobrazić Warszawę bez zrekonstruowanego Starego Miasta i Zamku Królewskiego? Dla przypomnienia, odbudowę zamku w czasach Polski tzw. Ludowej ukończono w 1984 roku, a realizowano ją w okresie, gdy stan naszej gospodarki i kasy ilustrowały kartki na wszystko, od cukru, masła, mięsa czy papierosów, po pieluchy tetrowe wielokrotnego użytku dla niemowląt. Argument pieniędzy, które w skali kraju i to w rozłożeniu na dziesięć lat pochłonie odbudowa Pałacu Saskiego jest absurdalny. Rzeczywisty powód jest inny, mówiąc wprost - polityczny, bo odbudowę forsuje rząd Prawa i Sprawiedliwości…
Ideę odbudowy pałacu usiłował już zrealizować prezydent Warszawy, później Rzeczpospolitej Lech Kaczyński. Były środki zarezerwowane na ten cel, w 2006 roku zrobiono nawet pierwsze wykopy i obiekt byłby już zapewne przekazany do użytku, ale w Warszawie objęła władzę Hanna Gronkiewicz-Waltz vel „bufetowa”, która kazała te wykopy zasypać, a pieniądze wydała właśnie na „inne potrzeby”. Nie będę przypominał, z czego pani prezydent zasłynęła nie tylko w Warszawie, wszyscy to wiedzą… Pałacu dla potomnych Lech Kaczyński zostawić nie zdążył, ale - gdyby ktoś zapomniał o zasługach dla miasta, gdzie do dziś nie ma nawet ulicy imienia ś.p. prezydenta - to dzięki jego zaangażowaniu i determinacji stolica ma m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego.
Mniejsza o historię, która jest ważna, ważniejsze jest jednak to, co dzisiaj dzieje się wokół Pałacu Saskiego. Obecny prezydent Warszawy, były kandydat na prezydenta RP Rafał Trzaskowski stwierdził w rozmowie z dziennikiem „Rzeczpospolita”, że projekt odbudowy jest… „mocarstwowy” i „zaburzy przestrzeń miejską”, a poza tym nie sądzi, „żeby to była najpotrzebniejsza inwestycja w Warszawie”. W nawiązaniu do wypowiedzi Trzaskowskiego w sprawie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, który - jego zdaniem - nie jest potrzebny, bo mamy już lotnisko w Berlinie, można rzec: po co nam Pałac Saski w Warszawie, skoro mamy już odbudowany Berliner Schloss - zamek będący niegdyś siedzibą pruskich władców…
Pominę sugestię Trzaskowskiego, aby pieniądze na pałac przeznaczyć na… „Symfonię Varsofię”, co już samo w sobie świadczy o jego rozeznaniu i kompetencjach - chodzi rzecz jasna o orkiestrę „Sinfonia Varsovia”. Nie warszawskiej „przestrzeni miejskiej”, a panu Trzaskowskiemu coś się zaburza: Pałac Saski nie będzie odbudowany dla niego, ani dla jego zaślepionej, partyjnej kamaryli, ani dla „pisowców”, Pałac Saski będzie odbudowany, jeśli będzie, dla całego narodu, dla przyszłych pokoleń Polaków. Co kuriozalne, Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina (którego budowę nadzorował Wiaczesław Mołotow, tak, tak, ten, który dogadał z Joachimem Ribbentropem wymazanie Polski z mapy), wzniesiony przez sowietów, którzy z drugiej strony Wisły przyglądali się, jak Niemcy kończyli dopalanie Warszawy, „przestrzeni miejskiej” Trzaskowskiemu nie zaburza. Jakby tego było mało, ratusz pod jego zarządem chce wydać sto milionów na wynajem biur w wieżowcu niemieckiej spółki inwestycyjnej Commerz Real/Commerzbanku. Na marginesie, Warszawa jest obecnie zadłużona na kilka miliardów złotych, a zgodnie z projektem z czasów prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Pałac Saski miał być m.in. siedzibą władz miasta.
A propos niemieckiego udziału w fazie uchwalania przez Sejm ustawy o rekonstrukcji pałacu. Przeciw jego restytucji głosował poseł – Achtung, Achtung! - mniejszości niemieckiej Ryszard Galla. Jasne, należałoby uszanować wielkie dzieło jego rodaków… - gdyby ktoś nie wiedział, Niemcy wysadzili Pałac Saski dopiero po upadku Powstania Warszawskiego, dokładnie 29 grudnia 1944 roku. Pan Galla jest lojalny i zasłużony, jak zwrócił uwagę Dariusz Matecki z Solidarnej Polski, działacz mniejszości niemieckiej został w 2015 roku odznaczony Wielkim Krzyżem Orderu Zasługi Republiki Federalnej Niemiec. Kilka lat temu ten sam poseł zaproponował wybudowanie na opolszczyźnie wielkiego cmentarza wojennego dla niemieckich żołnierzy, poległych w pierwszej i drugiej wojnie światowej.
Poseł mniejszości niemieckiej Ryszard Galla zwrócił się do prezydenta Volksbundu Markusa Meckela z zapytaniem o to, czy tego typu cmentarz nie mógłby powstać właśnie w województwie opolskim, po to by bliskim żołnierzy lub członkom mniejszości niemieckiej łatwiej było poległych upamiętniać
— odnotował Portal Niemców w Polsce. Dla posła Galli są inne priorytety, niż jakiś bzdurny pałac w Warszawie. Żeby zamknąć niemiecki wątek w kontekście odbudowy Pałacu Saskiego, nie wiedzieć z czyjego polecenia lub upoważnienia ktoś zwrócił się do MSZ w Berlinie z pytaniem, czy rząd Republiki Federalnej sfinansuje tę inwestycję. W jakiej formie się ten ktoś zwrócił, ustnie czy pisemnie, kogo pytał i kto odpowiedział, nie wiadomo, w każdym razie w internecie pojawił się bezosobowy, żenujący komunikat.
Śledziliśmy na bieżąco doniesienia w polskich mediach na temat planowanej odbudowy Pałacu Saskiego. Według naszego rozeznania, planowanie jest jeszcze we wczesnej fazie. Będziemy nadal z zainteresowaniem śledzić ten projekt
— odpowiedział niemiecki MSZ pytany przez Polską Agencję Prasową, czy Niemcy zapłacą za odbudowę Pałacu Saskiego.
Powtórzę, co napisałem już w jednym z wcześniejszych komentarzy: nie życzę sobie dokładania przez Niemców do tej inwestycji nawet jednego eurocenta. Byłoby to wręcz upokarzające - Niemcy powinni sfinansować odbudowę całej Warszawy i nie tylko; już widzę oczami wyobraźni jak ci, którzy winni są biliony za zrujnowanie całego kraju, a którzy uchylają się od odpowiedzialności, chełpiliby się potem przed światem jałmużną wypłaconą tym nienasyconym Polakom z wiecznymi pretensjami, na ich pałacową zachciankę… Przeciw odbudowie wypowiedział się m.in. publicysta prof. Wojciech Sadurski. Jak stwierdził na Twitterze:
„Nie ma dla Warszawiaków bardziej świętego miejsca niż Grób Nieznanego Żołnierza. Teraz, w imię aspiracji Prezesa, szykującego się do wieczności, chcą obudować go rekonstrukcją dość szpetnej kamienicy. Nie wystarczają im schody donikąd i pomnik, zaburzające przestrzeń przed Grobem”, (pisownia zgodna z oryginałem).
Ma rację, właściwie powinniśmy podziękować Niemcom za zburzenie wszystkich „dość szpetnych kamienic” w Warszawie, a Rosjanom za demonstrację w samym sercu stolicy stalinowskiego „f…cka” pod postacią Pałacu Kultury i Nauki… Po uchwaleniu ustawy przez Sejm, przeciwnikom odbudowy Pałacu Saskiego pozostaje interwencja w Berlinie i w Moskwie, niech chronią swe dzieła i uniemożliwią „im”, tym zwolennikom pałacu, realizację „aspiracji Prezesa, szykującego się do wieczności”, no, może jeszcze złożenie przez opozycję petycji w europarlamencie, ewentualnie powiadomienie Komisji Europejskiej o niewłaściwie wydatkowanych środkach, żeby zablokowała nam unijne fundusze…
Więc, całkiem poważnie, spieszmy się z odbudową nie tylko pałacu - mających „inne potrzeby”, gotowych znów zasypać wykopy nie tylko pod tę inwestycję, niestety, w naszym kraju nie brakuje…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/559983-komu-i-dlaczego-przeszkadza-plan-odbudowy-palacu-saskiego