Tatuś przyprawił Borysowi skrzydła. I ten stał się wręcz filuterny. A odważny jak Stefek Burczymucha.
Kiedy w styczniu 2020 r. został przewodniczącym Platformy Obywatelskiej, starał się grać poważnego polityka, ale nikt nie traktował tego serio. Wyobrażenie o obowiązkach szefa partii tak go przytłoczyło, że Borys Budka wyglądał podczas sprawowania swojej funkcji, jakby połknął cały kij od szczotki. I jakby ten kij robił wszystko zamiast niego. Wprawdzie w wolnych chwilach próbował grać równiachę, ale jakoś tak się składało, że zawsze wychodził z tego kujon i skarżypyta. Wydawało się, że nie ma ratunku dla ukijowanego Budki, aż wreszcie wyszło na jaw, skąd się biorą jego problemy.
Mimo 43 lat na karku Borys Budka okazał się przerośniętym dzieciakiem. Wprawdzie wyzwolił się spod kurateli surowego stryjka Grzegorza Schetyny, ale brakowało mu ojcowskiej ręki. A bez tego coraz więcej grał coraz dziwniejsze role. Powrót Tuska okazał się dla niego wyzwoleniem, nie dziwota więc, że tak bardzo o to zabiegał, i to w tajemnicy przed kolegami. W tajemnicy nie dlatego, że obawiał się politycznych komplikacji, lecz z tego powodu, żeby nikt mu nie zabrał tatusia. W Tusku odnalazł Borys Budka tatusia, przy którym wreszcie może wyjąć z przełyku kij i złapać trochę luzu (nie za dużo, bo tego zwyczajnie nie potrafi).
Dopiero z tatusiem Donaldem stara się Borys Budka porzucić wizerunek grzecznego chłoptasia i zacząć wreszcie odgrywać rolę chuligana. Początki są trudne, więc na razie nie dostosował się do roli chuligana wyglądem i mową. Nawet nie jest jeszcze Poldkiem Wanatowiczem z serialu „Podróż za jeden uśmiech”, tylko Dudusiem Fąferskim, skądinąd znacznie od oryginału sztywniejszym. Ale pracuje na to, żeby zostać Poldkiem, a jeszcze lepiej Markiem Piegusem z powieści Edmunda Niziurskiego. Na koniec pewnie chce osiągnąć status Tolka albo Dziunia z filmu „Lunatycy”. W stosunku do Prawa i Sprawiedliwości taki status chce osiągnąć.
Tatuś przyprawił Borysowi skrzydła. I ten stał się wręcz filuterny. A jaki odważny? Jak Stefek Burczymucha. Dzielnie zaciska piąstki i straszy Zbigniewa Ziobrę, że puści go z torbami. Jeden już puszczał w skarpetkach, a teraz, mimo że noblista, sam w nich został. Gdy tylko Borys pogroził piąstkami, liczni komentatorzy wytknęli mu, że to jest kompletna bzdura z punktu widzenia prawa, ale skąd były minister sprawiedliwości miałby wiedzieć, że prawo nie działa wstecz. Za chwilę będzie zamykał w Berezie Kartuskiej, Świętochłowicach albo Jaworznie. Tylko jakoś nikt nie może sobie wyobrazić, że Borys będzie odgrywał rolę powiedzmy Salomona Morela. Nie, żeby nie chciał, tylko ta jego powierzchowność Dudusia Fąferskiego.
Dopiero po powrocie tatusia i odnalezieniu go przez osieroconego Borysa, widać, jak ten robił sobie krzywdę kierując Platformą. Cały czas napięty i nadęty, zestresowany, sztywny i wystraszony. Tym bardziej wystraszony, im bardziej straszył innych. Przyszedł tatuś i wszystko się zmieniło, choć pójście na wagary to jeszcze dla Borysa zbytni akt odwagi. Ale co narobi min i co się naprzedrzeźnia spod poły marynarki tatusia, to jego. W razie czego tatuś go obroni.
Odnalezienie tatusia przez Borysa jest bezcenne, bo wreszcie odzyskał jakąś część własnej osobowości. I nie musi przez 24 godziny na dobę odgrywać dorosłego i poważnego. Słabo mu to wychodziło, ale niektórzy nawet traktowali go jak dorosłego. Gdyby umiał strzelać z procy i jeszcze się na to odważył, byłby już porządnym chuliganem, ale wszystko jeszcze przed nim. Tym bardziej że jak nabroi, to tatuś przytuli, obetrze zasmarkany nos, a może nawet pochwali.
Ratunek od tatusia przyszedł chyba w ostatniej chwili, bo Borys Budka już tak źle się bez tatusia czuł, że przykro było na to patrzeć. No i Donald Tusk wreszcie znalazł właściwą rolę, obok tej, w której odgrywa troskliwego dziadunia. Teraz może też być tatusiem, a Borys wie, kto mu wytrze gila, gdy się zbytnio skupi na brojeniu. Para wręcz idealna. I nikt nie powie, że Tusk to dziaders, a Budka to Dyzio w krótkich majtkach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/559692-grzeczny-borys-budka-wreszcie-moze-odgrywac-role-chuligana