”Nie wiem, jaką rolę Niemcy na terenie Ukrainy przewidują i czy i na ile jakaś ekspansja gospodarcza na terenie Ukrainy jest uzgodniona z Rosją. Przecież Rosja uważa Ukrainę za teren swojego imperium, swojego władztwa, a tutaj nagle by się pojawił jakiś niemiecki konkurent, który próbowałby coś dla siebie załatwić. Nie wiem, czy to jest jakoś uzgodnione, czy też nie. Natomiast jeżeli się weźmie bilans finansowy strat, jakie poniesie Ukraina w związku z tym, że Rosja będzie tłoczyła swój gaz przez Nord Stream 2, a więc ta nitka, która biegnie przez Ukrainę może być wygaszona i Ukraina straci w związku z tym pieniądze, które uzyskiwała zapewniając możliwości tranzytu i zestawi się to z ofertą paru milionów, może nawet stu milionów euro, które Niemcy miałyby zainwestować na terenie Ukrainy, to ta kwota niemieckich inwestycji jest żałosna w porównaniu do strat, które będą liczone w miliardach euro - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew komentując zawarte między Niemcami a USA porozumienie ws. Nord Stream 2.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Niemcy i Stany Zjednoczone zawarły porozumienie ws. Nord Stream 2, zgodnie z którym Niemcy zainwestują w ukraińskie projekty i zobowiążą się do sankcji w razie wrogich działań Rosji. W jakich kategoriach rozpatrywać to porozumienie? Na ile ono jest wiarygodne? Czy to nie są po prostu działania pozorowane – przykrycie pozorami konkretnych interesów?
Prof. Romuald Szeremietiew: Ktoś powinien zadać pytanie, zwłaszcza prezydentowi Stanów Zjednoczonych, jakie znaczenie i jaką rolę mają gwarancje Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii integralności terytorialnej Ukrainy wtedy, kiedy była kwestia pozbycia się przez Ukrainę broni nuklearnej, która znalazła się na jej terytorium po rozpadzie Związku Radzieckiego. Pamiętamy, że trzy państwa, a więc Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Rosja gwarantowały wtedy nienaruszalność terytorialną Ukrainy i Rosja tę nienaruszalność naruszyła w bardzo istotny sposób. I co wobec tego robią dwa pozostałe państwa, a więc Stany Zjednoczone i Wielka Brytania w związku z tym, że drugi z uczestników tych gwarancji nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań?
Boleję nad tym, że na Zachodzie i w Waszyngtonie zaczęto uprawiać politykę, którą przed wojną nazywano polityką appeasementu czyli łagodzenia Hitlera w nadziei, że w którymś momencie on już połknie to, co będzie chciał i już więcej kłopotów nie będzie. Otóż, jak się okazało, kłopoty były i skończyły się II wojną światową. Teraz mamy podobną sytuację – nie zestawiam oczywiście prezydenta Putina z Hitlerem – plany ofensywne, plany budowania imperialnej potęgi, którą chciał budować przecież Hitler, są jak najbardziej aktualne w tej chwili jeśli idzie o współczesną Rosję. Władze rosyjskie chcą taką znowu zbudować rosyjską potęgę imperialną czy ją odbudować. Takie zachowania, jakie podejmuje w tej chwili prezydent Stanów Zjednoczonych i takie zachowania, jakie podejmowane są w Berlinie po prostu nie służą temu, aby zahamować to, co zagraża światu i pokojowi. Oceniam to bardzo negatywnie.
To porozumienie rosyjska prasa uważa za fikcję. Wprost stawia pytanie: Jak Niemcy zamierzają przekonać Rosję do przedłużenia kontraktu tranzytowego przez Ukrainę?
Otóż to. Jakie są wobec tego gwarancje, że cokolwiek tutaj z tego, o czym Niemcy mówiły. Przecież kanclerz Niemiec odwiedziła Kijów i tam deklarowała pełne poparcie dla niepodległej Ukrainy i zapewniała o tym, że Niemcy oczywiście stoją na gruncie integralności terytorialnej państwa ukraińskiego. Okazują się to być puste słowa. Jeżeli idzie o Stany Zjednoczone, to jeszcze bardziej mnie to dziwi, dlatego że w interesie Stanów Zjednoczonych, nie w interesie Europy Środkowej leży, aby sytuacja na terenie Europy Środkowej była na tyle stabilna, żeby tutaj się agresja czy ekspansja rosyjska nie rozwijała. Przecież tego typu działania Rosji godzą w pozycję Stanów Zjednoczonych jako gwaranta ładu międzynarodowego. Przecież w Waszyngtonie prezydent i jego otoczenie powinni to widzieć, powinni to rozumieć, a zachowują się tak, jakby tego nie rozumieli. Dziwne, ale jak wiadomo, często zdarza się tak, że różni politycy nawet bardzo wysokiego szczebla nie bardzo rozumieją sytuację, w której się poruszają.
W tym porozumieniu Niemcy zadeklarowały pomoc Ukrainie w budowie zielonej energetyki. Oni dysponują tymi technologiami. Czy to oznacza, że Niemcy traktują Ukrainę jako teren swojej ekspansji ekonomicznej? Czy oni chcą zarobić na eksporcie tych technologii?
Nie wiem, jaką rolę Niemcy na terenie Ukrainy przewidują i czy i na ile jakaś ekspansja gospodarcza na terenie Ukrainy jest uzgodniona z Rosją. Przecież Rosja uważa Ukrainę za teren swojego imperium, swojego władztwa, a tutaj nagle by się pojawił jakiś niemiecki konkurent, który próbowałby coś dla siebie załatwić. Nie wiem, czy to jest jakoś uzgodnione, czy też nie. Natomiast jeżeli się weźmie bilans finansowy strat, jakie poniesie Ukraina w związku z tym, że Rosja będzie tłoczyła swój gaz przez Nord Stream 2, a więc ta nitka, która biegnie przez Ukrainę może być wygaszona i Ukraina straci w związku z tym pieniądze, które uzyskiwała zapewniając możliwości tranzytu i zestawi się to z ofertą paru milionów, może nawet stu milionów euro, które Niemcy miałyby zainwestować na terenie Ukrainy, to ta kwota niemieckich inwestycji jest żałosna w porównaniu do strat, które będą liczone w miliardach euro. To wszystko się razem nie bilansuje i moim zdaniem będzie miało fatalne skutki, jeżeli idzie o stabilizację i funkcjonowanie zjednoczonej Europy jako całości.
Niemcy w tym porozumieniu zobowiązały się również do zwiększenia swojego zaangażowania w inicjatywę Trójmorza na polach regionalnego bezpieczeństwa energetycznego i energii odnawialnych. Czy to jest równoznaczne z próbą zdominowania Trójmorza przez Niemcy?
Niemcy – i nie tylko Niemcy – dostrzegają w realizowanej przez Polskę inicjatywie Trójmorza niebezpieczeństwo jeżeli idzie o ich plany polityczne w tym sensie, że pojawiłby się tutaj, na terenie Europy Wschodniej, ośrodek siły, z którym trzeba byłoby się liczyć, który by blokował rosyjskie ambicje imperialne i nie pozwalałby Niemcom dominować w Unii Europejskiej. To, że Berlin chciałby jakoś przejąć tę inicjatywę Polski jeżeli idzie o Trójmorze, to się nie dziwię i mam nadzieję, że to się po prostu nie uda. Pierwsza, podstawowa kwestia łamie się na odcinku Niemcy-Ukraina, ponieważ okazało się, że Ukraina, która bardzo liczyła na Niemcy, znalazła się nie chcę mówić gdzie.
Z kolei ze strony Stanów Zjednoczonych też jest taka presja, przynajmniej nieoficjalna, żeby to Trójmorze Niemcom przekazać i żeby to Trójmorze było przez Niemcy dowodzone.
Tak. Ukazał się taki tekst, który był komentowany również w mediach trójki ambasadorów: poprzedniego ambasadora, który był w Polsce, ambasador w okresie rządów Trumpa, pani Mosbacher i kandydata na ambasadora Marka Brzezińskiego, w którym wskazuje się, że sekretariat Trójmorza powinien być w Berlinie, albo jeszcze lepiej w Brukseli i to wszystko ma być tak skonfigurowane, aby ten zamiar realizowany z pewnym powodzeniem przez Polskę po prostu przejąć. Nie muszę mówić, że to z naszego punktu widzenia również nie wygląda dobrze i mam nadzieję, że współpraca między państwami, narodami Europy Środkowej jest już na tyle silna, że próba wykoślawienia jej, przewrócenia tej inicjatywy się nie powiedzie.
Stany Zjednoczone stoją na stanowisku, że te rozwiązania, które zostały zawarte w porozumieniu, o którym mówimy, pomogą ochronić Ukrainę. Czy rzeczywiście?
W jaki sposób? Wręcz przeciwnie. One otwierają Rosji kolejne możliwości wywierania coraz większego nacisku na Ukrainę w celu jej podporządkowania. Nie trzeba być nadzwyczaj lotnym, żeby te zależności dostrzec. Jeżeli ktoś ze Stanów Zjednoczonych takie rzeczy opowiada, to znaczy, że łagodnie mówiąc nie mówi prawdy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/559673-szeremietiew-straty-po-ns2-beda-liczone-w-miliardach-euro