„Za przyspieszeniem unijnej polityki klimatycznej opowiadają się przede wszystkie kraje zachodnie, które nie mają takich doświadczeń historycznych, jak Polska” - mówi europoseł Prawa i Sprawiedliwości Izabela Kloc w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Fit for 55 wsparcia udzieliły wielkie korporacje. Część z nich wysłała do Ursuli von der Leyen list otwarty w tej sprawie. Jaki interes mają w tym, aby te niszczycielskie przecież dla gospodarki, radykalne rozwiązania weszły w życie?
Izabela Kloc: Zielony Ład jest największym przedsięwzięciem finansowo-organizacyjnym w historii Unii Europejskiej, a to oznacza, że na unijnej polityce klimatycznej ktoś zarobi gigantyczne pieniądze. Takie jest najprostsze wyjaśnienie, dlaczego wielkie korporacje piszą wiernopoddańcze listy do Ursuli von der Leyen. Duże firmy zazwyczaj nie lubią gwałtownych zmian i opowiadają się za ewolucyjnymi strategiami. Tym razem prezesi i managerowie zrobili wyjątek, ponieważ uznali, że „zielonej” rewolucji nie da się powstrzymać. Dostosowanie się do nowej sytuacji jest dla nich jedyną szansą aby zarobić, a przynajmniej nie stracić na transformacji energetycznej. Nie oznacza to, że korporacjom zależy na powodzeniu tego projektu. Ewentualne fiasko Zielonego Ładu odpowiedzialnością obciąży polityków, a koszty poniosą europejscy podatnicy. Firmy dopuszczone do „klimatycznych” inwestycji i tak na nich zarobią bez względu na to, czy zakończą się sukcesem bądź katastrofą. List do przewodniczącej Komisji Europejskiej oznacza jedynie, że na dobre rozpoczął się wyścig po setki miliardów euro. Trzeba przy tym zaznaczyć, że nie wszystkie wielkie korporacje są zadowolone z „zielonej” transformacji. Wiele firm różnymi, mniej lub bardziej oficjalnymi kanałami lobbuje w Komisji Europejskiej, aby przyznać im specjalne koncesje lub zwolnienia. Dobrym przykładem jest branża motoryzacyjna, która nie chce się pogodzić z pomysłem odejścia od silników spalinowych po 2035 roku. Oczywiście, wiodące koncerny rozszerzają ofertę i intensyfikują sprzedaż samochodów elektrycznych, ale jestem przekonana, że postawią na swoim i pożegnanie z tradycyjnymi samochodami nastąpi później, niż życzy sobie tego Bruksela.
Twórcy Fit for 55 usiłują przekonywać, że projekt ten „ma zredukować systemową nierówność”. Czy rzeczywiście? Już raz mieliśmy system, który miał uczynić wszystkich równymi i z historii wiemy, jak to się skończyło.
Za przyspieszeniem unijnej polityki klimatycznej opowiadają się przede wszystkie kraje zachodnie, które nie mają takich doświadczeń historycznych, jak Polska. My na własnej skórze przekonaliśmy się do czego prowadzi gospodarka planowa i tzw. centralizm demokratyczny. Niestety, nad Europą znów zaczyna krążyć widmo komunizmu, choć współczesna lewica porzuciła klasę robotniczą na rzecz mniejszości seksualnych, uchodźców i klimatu. Fit for 55 na pewno nie redukuje systemowych nierówności, a wręcz odwrotnie. Zielona transformacja może doprowadzić do jeszcze większego rozwarstwienia wśród Europejczyków. Bogaci staną się bogatsi, a biedni biedniejsi. Ludzi zamożnych stać będzie na kupno elektrycznego samochodu, a mniej zamożni zostaną skazani na komunikację publiczną. Dla jednych nieuchronne podwyżki cen prądu nie spowodują życiowych ograniczeń, ale inni staną przed dylematem, z jakich urządzeń elektrycznych mają zrezygnować. Dochodowe rozwarstwienie może dotknąć nie tylko ludzi, ale także gospodarki. Duże zachodnie firmy z kapitałem i ośrodkami badawczymi dostrzegą dla siebie szansę, ponieważ wyłoni się zupełnie nowy rynek usług i produktów. Gorzej z resztą Europy. Aspirujące przedsiębiorstwa z naszego regionu Europy zostaną przyduszone ustawodawstwem klimatycznym i poddane nierównej konfrontacji z zachodnią konkurencją. Na szczęście, nasz kraj może liczyć na bufor ochronny, jakim są inwestycje i programy zawarte w Polskim Ładzie.
Zastanawiające, że rozwiązania zawarte w Fit for 55 nie uwzględniają mechanizmów rynkowych, stanowią za to ręczne narzucenie pewnych rozwiązań z pogwałceniem reguł wolnorynkowych czy kapitalistycznych. Czy to oznacza zmianę systemu w UE na de facto komunistyczny?
Jeśli spojrzeć na niektóre zasady, jakie zaczynają obowiązywać w Unii Europejskiej, to jedną nogą już tkwimy w systemie komunistycznym. Kiedyś kneblowano usta cenzurą. Dziś jej odpowiednikiem jest poprawność polityczna. Przypisywanie Brukseli kolejnych kompetencji, które w traktatach unijnych zarezerwowane są dla państw narodowych, to prosta droga do budowy superpaństwa, gdzie kraje członkowskie pełnić będą rolę prowincji o pewnym zakresie autonomii. Takie imperialne zapędy nie są nowością we współczesnych dziejach i zawsze kończyły się katastrofą społeczną oraz gospodarczą. Z demokracją idzie w parze kapitalistyczny wolny rynek. Unia Europejska powoli odchodzi od tej formy organizacji gospodarki, co jest kolejnym sygnałem alarmowym, że z unijną wspólnotą dzieje się coś złego. Skomplikowany i rosnący w błyskawicznym tempie system klimatycznych limitów, zakazów, nakazów, preferencji, subwencji oraz wielu innych mechanizmów ręcznego sterowania rynkiem, wpędzą nas w znaną z czasów PRL gospodarkę nakazowo-rozdzielczą. Jej niewydolność i podatność na korupcję była jedną z głównych przyczyn upadku komunizmu.
Na kiedy i czy w ogóle jest planowane przedstawienie bilansu przewidywanych skutków gospodarczych Fit for 55 dla poszczególnych krajów członkowskich na forum UE?
Bilans skutków gospodarczych Fit for 55 dla poszczególnych państw członkowskich musi być przedstawiony i Bruksela nie robi tym żadnej łaski. Przywódcy krajów unijnych wypowiedzieli się w tej materii jednoznacznie i precyzyjnie podczas szczytu Rady Europejskiej w grudnia ubiegłego roku. Zdecydowali, że przyjęcie i akceptacja Fit for 55 może się odbyć dopiero po przedstawieniu analizy skutków gospodarczych. Oznacza to, że obecna medialna i polityczna burza jest trochę na wyrost, ponieważ nie został spełniany podstawowy warunek do wdrożenia tego projektu. Inną sprawą jest, dlaczego taki dokument nie został jeszcze zaprezentowany? Nie można wykluczyć, że z analizy wynika, iż transformacji energetycznej w takim tempie i na taką skalę nie da się przeprowadzić bez negatywnych skutków dla niektórych państw. Jeśli Komisja Europejska nie przedstawi bilansu skutków gospodarczych, cały plan Fit for 55 będą mogli unieważnić unijni przywódcy podczas Rady Europejskiej. Nieoficjalnie wiadomo, że veta nie wyklucza Viktor Orban, premier Węgier.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/559244-nasz-wywiad-kloc-fit-for-55-nie-redukuje-nierownosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.