Podkreślam, że nie lekceważę wątpliwości, które mają osoby niechętne szczepieniom. Jestem też przeciwny blokadom rzetelnej dyskusji na temat światowej reakcji na pandemię. Rozumiem też poczucie wielu ludzi, że rozmaite ideologie zaczynają nam wchodzić na głowę, dyktując jak żyć - kogo uwielbiać, kogo atakować, a nawet co oglądać i co jeść.
Uważam jednak, że wybranie pola szczepionkowego do wyrażenia sprzeciwu nie jest specjalnie przemyślane. Szczepionki to osiągnięcie ludzkości nie mające nic wspólnego z tymi sporami. Uratowały setki milionów ludzi. Rodzice części czytelników zapewne jeszcze pamiętają na co i jak masowo umierali ich rówieśnicy, w epoce przedszczepionkowej.
Również wyolbrzymianie elementu ryzyka, który jest zawsze, w większości przypadków jest błędne. Są osoby mające rzeczywiste medyczne przeciwskazania. Dla większości niebezpieczeństwo wystąpienia komplikacji jest mniejsze niż to wynikające z chodzenia po chodniku, gdzie też coś nam może spaść na głowę lub otworzyć się pod nogami. Rozsądnie rzecz biorąc, nie ma sensu się tym przejmować.
Wiem, że pewnie bardziej opłaca się pisać i drukować bełkoty o „polskim reżimie sanitarnym”, zwłaszcza jak siedzi się daleko, w kraju wyszczepionym w dużo większym stopniu, z bogatszą służbą zdrowia.
Sumienie nakazuje mi jednak poprosić moich czytelników, którzy jeszcze się nie zaszczepili, o przemyślenie sprawy. Bo dziś szczepionki czekają na każdego, ale czy za kilka tygodni łóżka szpitalne też będą czekały? Znajomi lekarze mówią wprost: przygotowujemy się na ciężkie przejścia. Brutalna prawda jest taka, że ktoś z Państwa się nie szczepi, jesienią może już z nami nie być. I to niezależnie od wieku. A może być i tak, że efektem może być inwalidztwo.
Ze względu na choroby bliskich osób musiałem często bywać w ostatnich miesiącach w szpitalach. Wiem, o czym mówię. Ale wystarczy przejść się po cmentarzach, popatrzeć, jak dużo jest świeżych grobów.
Media zachodnie (te z nich, którym ufam) także przestrzegają przed czwartą falą wywołaną odmianą Delta. Wszędzie wokół nas zaczyna rosnąć liczba zakażeń.
Ludzie znowu zaczynają umierać. Wedle doniesień od 92 do 98 procent ofiar to osoby nieszczepione. Ci, którzy przyjęli preparaty czasami też przechodzą COVID-19, ale dużo, dużo łagodniej. Zwykle nie ma mowy o zagrożeniu zdrowia lub życia.
Te fakty powinny być rozstrzygające. Podkreślam raz jeszcze: szczepienie ratuje życie. Wysoki poziom zaszczepienia społeczeństw daje też szanse na w miarę normalne życie, choćby dzieciom. Pozwala funkcjonować gospodarce.
Dlatego bardzo proszę każdego, kto jeszcze się nie szczepił, by przemyślał skorzystanie z dostępnej dziś od ręki możliwości. Tych, którzy z taką lekkością rozdymają dziś obawy przed szczepieniem nie zobaczycie państwo przy waszych łóżkach szpitalnych, jeśli nie daj Panie Boże, choroba jednak się zdarzy.
I żeby było jasne: w mojej rodzinie szczepili się wszyscy seniorzy, dorośli i nawet nastolatki. Gdybym miał cień wątpliwości, nie napisałbym tego tekstu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/559163-szczepionki-sa-dla-kazdego-lozka-w-szpitalach-tez-beda
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.