Nie było masowego oburzenia, gdy Marta Lempart wraz „siostrami” z feministycznego „bractwa” o uzurpatorskiej nazwie „Strajk Kobiet” ciskała wulgaryzmami za każdym razem, gdy tylko zabrała głos i skutecznie namawiała do ulicznej agresji. Oburzenie pojawiło się za to w innym momencie, gdy prof. Skrzydlewski ośmielił się powiedzieć o konieczności wychowania człowieka w cnotach, używając – jak widać – obcych ogółowi pojęć filozoficznych. Jeśli na słowa „cnota” i „niewiasta” reagujemy taką agresją i kpiną, to kim się staliśmy i dokąd zmierzamy?
Żałosna manipulacja „cnotami niewieścimi”
Internet zalała fala oburzenia wymierzona w ministra edukacji prof. Przemysława Czarnka. Powód? Wypowiedź prof. Pawła Skrzydlewskiego, filozofa z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który omawiając konieczność skorygowania programów nauczania i osadzenia go głębiej w kulturze klasycznej, wskazał na potrzebę poprawienia kształcenia i wychowania tak, by jego podstawą była wizja człowieka jako bytu osobowego, ukierunkowanego na pełnię rozwoju.
Cały tekst opublikowany w „Naszym Dzienniku”, zawierający m.in. wypowiedzi prof. Skrzydlewskiego, wart jest lektury. Wydaje się jednak, że większość krytykujących nie zadała sobie tego trudu i poprzestała na powielaniu wyrwanego z kontekstu, przekłamanego hasła, przypisanego zresztą ministrowi edukacji. Lawina przekłamanych tekstów zasypała Internet. Można było przeczytać, że „cnoty niewieście” to fundamentalizm, podporządkowanie kobiety patriarchatowi, dyskryminacja i upokorzenie kobiety. Facebook zalały nakładki profilowe „mam ugruntowane cnoty niewieści”. Cóż, eliminacja edukacji klasycznej ma swoje realne skutki. Większość nie rozumie pojęć filozoficznych, a tak oczywiste terminy jak cnota i wychowanie kojarzą się dziś wyłącznie pejoratywnie.
Co naprawdę powiedział prof. Skrzydlewski?
Artykuł „Naszego Dziennika” dotyczy nowej perspektywy polityki oświatowej, programów nauczania, w tym także wychowania do życia w rodzinie. Odnosząc się do obecnych problemów młodych ludzi, indywidualnych i społeczno-kulturowych, prof. Skrzydlewski wskazał na konieczność powrotu do edukacji klasycznej, która kształci ludzi rozumnych, posiadających zmysł krytyczny, ale także właściwie uformowanych. Zwłaszcza, że dzisiejsza młodzież nie radzi sobie ze stresem, źle zniosła izolację pandemiczną, a problemy psychologiczne są tak duże, że konieczne jest zwiększenie nakładów na wsparcie w tym zakresie.
Forma edukacji klasycznej w istocie sprowadza się do ucnotliwienia człowieka. Musimy za wszelką cenę podporządkować wszystkie treści, które są w edukacji, dobru człowieka. Co z tego, jeśli człowiek ma ogromną w rożnych dziedzinach życia, a jednocześnie jest zdeprawowany i zły. Jeśli nie powrócimy do wartości klasycznych w polskiej szkole, to okaże się, że będziemy mieć całą rzeszę ludzi inteligentnych, a jednocześnie takich, którzy będą dla siebie i la innych zagrożeniem
- podkreśla prof. Skrzydlewski i przypomina o wadze cnót społecznych, o które w ostatnich dekadach upominali się i św. Jan Paweł II i Prymas Tysiąclecia ks. kard. Stefan Wyszyński.
Tylko dzięki cnotom społecznym możemy uzyskać człowieka dojrzałego, czyli takiego, który umie spełniać dobro. Żeby jednak te cnoty mogły się rozwijać, to trzeba mieć zdrową rodzinę, opartą na monogamicznym nierozerwalnym związku mężczyzny i kobiety. I dopiero w takiej rodzinie młody człowiek ma możliwość uzyskać fundament do dorosłego życia
— wskazuje prof. Skrzydlewski, podkreślając że ogromne znaczenie dla wzrostu moralnego społeczeństwa ma wychowanie kobiet. Zwracam przy tym uwagę, że powielane wszędzie pojęcie „ugruntowanie dziewcząt do cnót niewieścich” nie pojawiło się w cytacie prof. Skrzydlewskiego, a w komentarzu autorki artykułu. Profesor natomiast konieczność wychowania kobiet uzasadnia następująco:
Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem, zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie. Jeśli takie postawy się upowszechnia, to jednocześnie zabija się rodzinę, zamyka się na płodność. A przecież ludzie potrzebują domu pojętego nie tylko jako miejsce, lecz jako etos.
Ignorancja i zbiorowy rechot
Czy którekolwiek zdanie prof. Skrzydlewskiego stanowi niewłaściwą diagnozę obecnej sytuacji społeczno-kulturowej? Czy powiedział cokolwiek, co mogłoby wywołać uzasadnione oburzenie i zbiorowe szyderstwo? Cóż, brak zrozumienia czytanych treści i masowa manipulacja to niestety nasza codzienność. I jeśli nad czymś należałoby ubolewać to nad faktem, że straciliśmy wspólny kod kulturowy.
A przecież cnota stanowiła zawsze fundament wzrostu człowieka. Dla starożytnych Greków i Rzymian „arete”, dla średniowiecznych scholastyków „virtus” oznaczały sprawność intelektualną lub moralną, która uzdatniała człowieka do dobrego wypełniania codziennych obowiązków – rodzinnych, zawodowych, społecznych. Już u Homera arete oznaczała doskonałość, dzielność, zaletę. Platon w „Sokratesie” utożsamiając cnotę z wiedzą, żywił przekonanie, że ludzie wiedząc co dobre, będą to czynić. Areté pojmowana jako doskonałość moralna jest źródłem innych cnót, które są jej przejawami, stałymi dyspozycjami człowieka do dobrego działania. Od czasów Platona szczególne znaczenie przypisywano czterem dyspozycjom: roztropności, sprawiedliwości, umiarkowaniu i męstwu, tzw. cnotom kardynalnym. Dla Arystotelesa cnota była procesem usprawniania się w czynieniu dobra. Wśród cnót intelektualnych wskazywał na rozsądek i mądrość. Cnota to zatem nic innego, jak „ugruntowana, stała dyspozycja człowieka gotowego posługiwać się swoimi władzami moralnymi – rozumem, wolą i zmysłami – do postaw i konkretnych czynów zgodnych z dobrem etycznym”.
Wychowanie w cnocie od starożytności stanowiło więc fundament pełni rozwoju człowieczeństwa, do tego by być człowiekiem mądrym, dobrym, pięknym, rozumnym, sprawiedliwym, odpowiedzialnym… To oczywistości, które powinny być znane każdemu, kto wychował się w naszym kodzie kulturowym. Zbiorowa histeria, jaka rozpętana została wokół „cnót niewieścich” pokazuje jak bardzo potrzebny jest powrót do edukacji klasycznej. Inaczej pozostaniemy na poziomie masowego rechotu ze spraw, które są fundamentem naszej cywilizacji.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/558883-dokad-doszlismy-skoro-pojecie-cnoty-wywoluje-taka-furie