Nie dziwię się Donaldowi Tuskowi, że wraz z rodziną na miejsce wypoczynku wybrał Chorwację. Byłem tam rok temu. Co prawda nie w Dubrowniku, ale kilka innych miejsc odwiedziłem. Pięknie było! Też zresztą, podobnie jak były premier, lubię owoce morza i dobre wino. Ośmiornicę i krewetki najbardziej! Wino? Czerwone, białe, bez różnicy. Byleby było chłodne. Tylko, że ja bym nie mógł spokojnie zasnąć wiedząc, że w kraju rządzi czyste „zło”, które powoli wyprowadza nas z Unii Europejskiej kierując w ramiona Putina. Chyba, że to wszystko bullshit. To co innego.
Tusk przyjechał i powiedział, że w Polsce jest źle, że rządzi „zło”, które pcha nas w ręce Putina i on się z tym pogodzić nie może. I co zrobił? Pojechał na urlop. A tu „Polexit” w najlepsze. TSUE wydaje wyroki, opozycja bije na alarm, a były premier w Dubrowniku. Na szczęście jest Twitter, więc mógł szybko coś napisać i wrócić do wina, inaczej by ktoś jeszcze pomyślał, że los Polski go nie obchodzi. Nic z tych rzeczy! Były premier to wszystko bardzo przeżywa, ale to jak w tym memie z hasłem: „pieniądze szczęścia nie dają, ale lepiej płakać w Ferrari”. W tym przypadku w Dubrowniku.
Mi ta podróż Tuska przypomina inną, legendarną już podróż. Tak, dobrze Państwo myślicie. Madera. Czy wtedy sytuacja w kraju była inna? Otóż nie! PiS już wtedy „zawłaszczało” wolne media, „kneblowało” opozycję, no i oczywiście „łamało” praworządność i „gwałciło” konstytucję. Rozumiem, to nie był łatwy czas. W zapomnieniu o horrorze w Polsce, mogła pomóc tylko daleka podróż. Polski Kennedy poleciał martwić się o Polskę w innym miejscu. Co było potem, dobrze Państwo pamiętają.
Czy chcę przez to powiedzieć, że Tusk to drugi Petru? O nie, nie, nie! On się martwi na poważnie, bo to wszystko poważna sprawa. Przecież zaraz nas z Unii wyrzucą!
Bullshit.
Tylko tych Polaków, którzy uwierzyli w kolejny już Polexit i wszędzie tam, gdzie PiS, widzą Putina, po prostu szkoda.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/558806-czy-mozna-wypoczywac-w-chorwacji-gdy-za-rogiem-polexit