Od chwili powrotu Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej stało się jasne, że zdynamizowana Platforma Obywatelska będzie odbierała głosy przede wszystkim Polsce 2050 Szymona Hołowni. I to już się dzieje: PO wróciła na drugie miejsce w sondażach, spychając partię TVN-owskiego celebryty na drugie miejsce. Tym samym formacja Hołownia znalazła się na rozdrożu; może się okazać, że z niedawnej potęgi pozostanie kilka, może kilkanaście procent, i rola przystawki potężnej Platformy.
Co w tej sytuacji powinien rozbić Szymon Hołownia? Odpowiedź wydaje się oczywista: powinien walczyć, przekonując Polaków, że ma dla nich lepszą propozycję niż Donald Tusk, człowiek, który już rządził, i który pozostawił po sobie kiepskie wrażenie. Ale nic z tego. Szymon Hołownia ani myśli podjąć rękawicę. W krytycznej chwili powrotu Tuska najpierw udawał, że go nie ma, a teraz wręcz otwarcie mówi, że zadowoli się rolą tego, który zbiera głosy leżące po środku. W jednej z charakterystycznych wypowiedzi mówił tak:
„Musimy zauważyć, że na tej scenie są nie tylko wyborcy PiS i PO, który marzą o tym, żeby stanąć znowu w świętym zwarciu na polu walki. Dzisiaj potrzebujemy zauważyć, że jest w Polsce prawie 30 proc. wyborców, którzy kompletnie nie odnajdują się w wojnie pomiędzy PiS, a PO. Może nawet 30 proc. My to widzimy w badaniach, które robimy. I my dla tych 30 proc. chcemy być realną propozycją. Bez tych 30 proc., a przynajmniej ich części, nie uda się wygrać żadnych wyborów i zacząć budować nowej Polski.”
Nie ma więc mowy o żadnym boju o drugie czy pierwsze miejsce. Po powrocie Donalda Tuska Szymon Hołownia deklaruje jasno: znam swoje miejsce w szeregu, nie zaryzykuję zderzenia, które mogłoby się dla mnie - i dla moich promotorów - źle skończyć. Wracam do swojego kojca.
Jak na człowieka, który mówił, że zamierza przeorać i odnowić scenę polityczną, to zdumiewająco mało ambitna postawa. W istocie, obnażenie braku autentycznej podmiotowości całego projektu politycznego, który firmował Szymon Hołownia. Jak to ujął Adam Bielan w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” (najnowsze wydanie, właśnie w kioskach):
Na Wschodzie takie formacje określa się mianem „partii technicznych”, wystawianych przez jakiś mecenasów, którzy traktują je jako własne zasoby, w razie konieczności zwijane, sprzedawane. Można się spodziewać, że ludzie stojący za Hołownią postawili krzyżyk na Platformie Budki, ale Platforma Tuska jest już dla nich atrakcyjną ofertą. Bo w ich mniemaniu daje większą szansę na osiągnięcie ich podstawowego celu: odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy.
Swoim brakiem reakcji na powrót Tuska potwierdził, że tworzył taką właśnie partię - „techniczną”. Partię, której celem jest wdarcie się na teren przeciwnika w formule konia trojańskiego. W przebraniu kogoś, kto ma nową ofertę. Fałszywa obietnica „nowej Polski” ma w tym przypadku tylko jeden cel: odbudowę tego, co było.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/558631-po-powrocie-tuska-holownia-grzecznie-wraca-do-swojego-kojca
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.