Sędzia Marek Imielski znów po stronie bojówek! Tym razem nie zgodził się na sądzenie grupy, która w listopadzie ubiegłego roku bezprawnie blokowała przejazd furgonetki za antyaborcyjnymi hasłami. Kilka lat temu uniewinnił osoby, które blokowały przejazd Jarosława Kaczyńskiego na Wawel.
CZYTAJ TAKŻE:Akcja zwolenników aborcji? W Krakowie spłonął samochód z antyaborcyjnymi hasłami. „To nie pierwszy taki przypadek”
Jak donosi krakowska „Gazeta Wyborcza”, z wnioskiem o ukaranie grupy osób wystąpiła straż miejska, która chciała, by odpowiadały one za blokowanie ruchu na drodze publicznej. Co na to sąd? Jak zareagował na bezprawną próbę blokowania przejazdu i przy okazji na agresywną próbę cenzurowania rzeczywistości?
Sąd z całą mocą podkreślił, że blokujący przejazd korzystali z wolności wyrażania swoich poglądów zagwarantowanej im w konstytucji oraz wynikającej z traktatów międzynarodowych, których Polska jest sygnatariuszem. „Wolność wyrażania poglądów ma zasadnicze znaczenie dla sfery życia publicznego” - podkreślił w uzasadnieniu sędzia Marek Imielski, odwołując się do orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. I zaznacza, że równie silnie jak wolność wypowiedzi chroniona jest wolność zgromadzeń. Powołał się na art. 57 Konstytucji gwarantujący wolność organizowania pokojowych zgromadzeń, jak i orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
– relacjonuje „Gazeta Wyborcza”
„ETPC niejednokrotnie zwracał uwagę, że władza publiczna w każdych okolicznościach winna wykazywać odpowiedni poziom tolerancji dla pokojowych zgromadzeń, niezależnie od tego, że ich odbywanie wiązać się może z pewnymi zaburzeniami porządku publicznego” - pisze w uzasadnieniu swojego rozstrzygnięcia sędzia Imielski
– informuje „GW”.
„Obywatelska aktywność”?
Dla sędziego Imielskiego blokowanie furgonetki z treściami antyaborcyjnymi było „obywatelską aktywnością”, zaś wnioski o karanie uczestników i sprawców zbiegowiska miałoby wywoływać „efekt mrożący”.
Sąd nie ma wątpliwości: manifestacja była przejawem obywatelskiej aktywności i wyrazem zainteresowania działalnością najwyższych osób w państwie. „Zdaniem sądu jest ze wszech miar pożądane, by obywatele uczestniczyli w politycznym życiu państwa i wyrażali swoją opinię nie tylko przez oddanie głosu w wyborach, ale także przez publiczne artykułowanie krytyki i sprzeciwu. Prawo do zgromadzeń, z jakiego korzystali obwinieni jest ważniejsze w tej sytuacji niż dobro jak jest porządek w komunikacji - uzasadnił sędzia Imielski
– relacjonuje GW.
Sąd nie wątpi też, że jak pisze sędzia Imielski „skierowaniu wniosków o ukaranie może powodować efekt mrożący” mający zniechęcić innych do korzystania z wolności zgromadzeń. „Obawa o spowodowanie efektu mrożącego jest tym większa, że niektóre działania funkcjonariuszy zdawały się być ukierunkowana nie na zapewnienie zgodnego z prawem przebiegu zgromadzenia, a ukaranie jego uczestników za wykroczenie” - wskazuje sędzia
– czytamy na łamach „Gazety Wybrczej”.
Sprawa blokady Wawelu
Sędzia Imielski znany jest z innego kontrowersyjnego rozstrzygnięcia. Jesienią 2019 roku uniewinnił on kilka osób, które w 2016 roku blokowały przejazd Jarosława Kaczyńskiego na Wawel. Prezes PiS chciał, przy grobie brata, pomodlić się w rocznicę pogrzebu Prezydenta RP. W uzasadnieniu sędzia przekonywał, że blokada Wawelu była zgodna z konstytucyjnym prawem do udziału w zgromadzeniu.
Sędzia Imielski ma oczywiście prawo, a nawet obowiązek, orzekać zgodnie z prawem i własnym sumieniem. Rodzi się jednak pytanie, cyz jego rozstrzygnięcie nie rodzi niebezpiecznego precedensu. Fizyczna blokada furgonetki, to bowiem agresywna forma cenzury. Cenzury groźnej, bo ulicznej, mającej znamiona ataku i agresji. Czy sędzia zachowałby się tak samo, gdyby organizacje pro-life blokowały w ten sam sposób samochód z proaborcyjnymi hasłami?
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/558362-nie-bedzie-procesu-osob-blokujacych-furgonetke-pro-life