W Sejmie nowelizację kodeksu postępowania administracyjnego - która utrudnia dziką reprywatyzację i umożliwia porządkowanie spraw własnościowych w Polsce - poparło 309 posłów. Nikt nie był przeciw, 120 osób wstrzymało się od głosu. Mieliśmy więc do czynienia z ponadpartyjną zgodą.
Zaraz po tym głosowaniu strona izraelska - która wyraźnie uważa, że nowelizacja utrudni w przyszłości wysunięcie roszczeń materialnych wobec Polski - zaczęła wywierać dużą presję na polski parlament. Pojawiły się mocne oświadczenia, głos - często w sposób skandaliczny - zabrali politycy w Izraelu, a także Departament Stanu USA.
Teraz nowelizacja trafiła do Senatu. I - niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - mamy faktyczną zmianę stanowiska. Senacka większość zaczyna tą sprawą wyraźnie grać. Na posiedzenie senackiej komisji zaproszono m. in. przedstawicieli ambasady Izraela, co jest w sprawie tak delikatnej i drażliwej, a zarazem dotykającej podstaw polskiej suwerenności, posunięciem co najmniej dziwnym.
Pani chargé d’affaires zabrała głos, powtarzając tezy, które przygotowują grunt pod kolejne działania, bo sugerują, że wciąż mamy w kwestii własności coś do załatwienia:
„Zamordowani i ocalali z Holokaustu byli, niektórzy nadal są obywatelami tego kraju. Polska była ich domem. To tu przez wieku prosperowali jako największa społeczność żydowska na świecie. Holokaust pozbawił ich wszystkiego. Zatem kwestia ich własności jest kwestią godności, sprawiedliwości i pamięci”.
Doszło także do spotkania marszałka Grodzkiego z panią chargé d’affaires Tal Ben Ari, i dotyczyło ono legislacji - przeciwko czemu zaprotestowało polskie MSZ.
Co ważne, już wcześniej „Rzeczpospolita” informowała, że Senat spróbuje postawić PiS pod ścianą w sprawie nowelizacji kodeksu:
Nieoficjalnie wiadomo jednak, że Senat będzie się starał je przedłużyć, m.in. po to, by wezwać rząd do rozmów ze Stanami Zjednoczonymi i postawić PiS pod ścianą. Senat zapewne przyjmie też poprawki, które Koalicja Obywatelska próbowała wprowadzić jeszcze w Sejmie.
Formalnie słyszymy o potrzebie zapewnienia „osłony dyplomatycznej” oraz o „partnerstwie”. Ale faktycznie wygląda to zupełnie inaczej. Można odnieść wrażenie, że Senat - a tym samym cała opozycja - korzysta z okazji, i wysyła dość czytelny sygnał do Izraela, diaspory i innych sił. Sygnał, który brzmi następująco: jeśli pomożecie nam obalić rząd, to my zajmiemy się na serio sprawą waszych roszczeń.
Tak to niestety wygląda. Bo trudno sądzić, żeby marszałek Grodzki i jego otoczenie nie zdawali sobie sprawy, że to, co robią, to uchylanie drzwi, których Polska uchylić nie może ani na centymetr. Dalej jest już tylko zdrada stanu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557814-czy-senat-proponuje-izraelowi-i-diasporze-uklad-ws-roszczen