Wszystko wskazuje, że ci ludzie naprawdę uważają, że mogą wlać do Wisły miliardy litrów ścieków i nadal przedstawiać się jako oddani sprawie ekologii. Mieć wśród przyjaciół szajkę złodziei, która zaszokowała nawet boleśnie doświadczoną tą patologia Ukrainę i pouczać o uczciwości. Pognać nieliczne kobiety z władz partii by zrobić miejsce dla pragnącego nagle wrócić na stanowisko mężczyzny i mówić nadal o równouprawnieniu płci (na razie, w konserwatywnej ponoć Polsce tylko dwóch, ale to kwestia czasu).
Naprawdę sądzą, że mogą kłamać w żywe oczy, mimo łatwych do odnalezienia zapisów setek szyderstw, iż też chcieli wprowadzi 500 plus - i nadal pouczać o znaczeniu prawdy w życiu publicznym.
Oni najwyraźniej na serio uwierzyli, że realny pluralizm jest wtedy, gdy jedynie przychylne im media zadają niewygodne pytania wyłącznie ich konkurentom.
Seria ataków na TVP
Wciąż główna formacja opozycyjna pozostaje więźniem modelu w którym zdobyła i sprawowała władzę: totalnej przewagi w establishmencie i monopolu medialnego. Pierwsze ma niezmiennie, drugie na naszych oczach próbuje przywrócić.
Stąd seria ataków na władze i dziennikarzy TVP: to jedyna organizacja medialna mająca moc, by zapewnić Polakom realny pluralizm medialny. Tylko dzięki niej konferencje Donalda Tuska nie stały się, co najwyraźniej planował, pogawędkami z koleżankami od joggingu.
Przejrzałem uważnie zapisy momentów w którym reporterzy TVP pytają o sprawy oczywiste. jak np. związki ze Sławomirem Nowakiem. Dobrze wykonują swoją pracę. Dociekliwie i jednocześnie grzecznie proszą ważnego polityka o odpowiedź.
Tutaj dziennikarz Miłosz Kłeczek próbuje dowiedzieć się od Donalda Tuska, kiedy dowiedział się o sile dowodów w sprawie swojego byłego bliskiego współpracownika Sławomira Nowaka.
Zagrożony? Dać ochronę
Tusk reaguje nerwami i stwierdzeniami o rzekomym zagrożeniu swojej rodziny. Twierdzi, że jest krzywdzony i atakowany. Mówi to ten sam polityk, który zaledwie w sobotę przekonywał swój partyjny zjazd iż trzeba „mocniej” bić w PiS, który wylał tam wiadra jadu i furii, nakręcał cynicznie emocje, chwilami zwyczajnie kłamiąc. Skandaliczne pomówienia wobec ministra Zbigniewa Ziobry i jego żony już półgębkiem wycofał.
Jeśli jednak mimo to czuje się zagrożony, powinien zadbać o ochronę. Może i państwo powinno mu pomóc, choć za jego czasów z niezbędnej ochrony prezesa Jarosława Kaczyńskiego robiono problem, a związane z nim media do dziś to czynią. Za jego czasów służby państwowe nie były też w stanie zapewnić bezpieczeństwa śp. prezydentowi Rzeczypospolitej, którego pod tym względem, mimo oczywistego zagrożenia, traktowano haniebnie. Ale mimo pamięci o tych wydarzeniach obóz propolski powinien postępować propaństwowo - jeśli lider partii opozycyjnej ochrony potrzebuje, jeżeli są takie przesłanki, powinien ją dostać. Podobnie jego rodzina.
Ale pytać dalej
Jednocześnie niezależne od III RP media nie mogą, nie mają prawo, włączać wobec niego taryfy ochronnej, już obowiązującej w większości redakcji. Byłby to bowiem prawdziwy początek powrotu do patologii z czasów rządów Tuska. Jak ktoś uważa, że dziś dostaje on mocne pytania, niech posłucha konferencji premiera i zadawanych tam pytań, niech obejrzy któryś z główny programów stacji komercyjnych, zwłaszcza TVN. Wtedy dopiero możemy porozmawiać o tym, czym jest „medialny wściekły atak”.
A dziennikarzom niezależnym, znowu zastraszanym, poniżanym, którym się grozi publicznie bo śmią pytać Tuska, winniśmy solidarność i wsparcie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557718-jesli-trzeba-dac-mu-ochrone-ale-nie-wlaczac-taryfy-ulgowej?fbclid=IwAR3CAg9pYnf0qDSNPTHGiohmqpT2Bez77X4Pz-ICWHDdb6Uwkg80Vo98CGw
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.