Ubiegł mnie Rafał Woś z komentarzem na temat słów Donalda Tuska o programie 500 Plus i podwyższeniu wieku emerytalnego. W komentarzu dla Interii publicysta stwierdził, że ostatnie wypowiedzi byłego premiera na temat sztandarowego programu PiS są de facto potwierdzeniem tego, że to „PiS lepiej zna się na gospodarce niż liberałowie”. Tylko czy Tusk rzeczywiście po pięciu latach funkcjonowania tego programu zmienił na jego temat zdanie, czy to tylko polityczna kalkulacja? Wydaje się, że to drugie. To jednak nie jedyne pytanie, które nasuwa mi się po deklaracji byłego premiera.
Czy w przyznaniu się Tuska do błędu w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego i obietnicy, że „nikt nie zabierze programu 500 Plus” można doszukiwać się ukrytej pochwały dla polityki społeczno-gospodarczej prowadzonej przez PiS? Wydaje mi się, jak już wspomniałem, że nie, ale jeszcze raz przyjrzyjmy się słowom p.o. przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
„Temat jest zamknięty”
Moim zdaniem, co jest naturą rzeczy, ludzie nie mogą płacić za decyzje władzy. Jeśli władza dała coś ludziom, to zmiana władzy nie powinna dotknąć ludzi. To nie jest ich wina, że ktoś rządzi tak, że zaczyna brakować pieniędzy. 500 plus jest w tej chwili ludzi. Ja bym nie majstrował przy tym projekcie. Być może ten system jest za prosty, że korzystają z niego milionerzy. Systemy pomocy, do których ludzie się przywiązali, nie powinny być ruszane, bo są gwarantowane. Ale trzeba zrobić wszystko, by inflacja ich nie wydrążyła
—przekonywał w niedzielę podczas półtoragodzinnej konferencji Tusk.
Nikt nikomu nie zabierze 500 plus. (…) To co dała poprzednia władza zostanie utrzymane. To jest nie do odebrania. Koniec kropka. Temat jest zamknięty
—zadeklarował.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co z 500 plus? Zostawi EPL? Współpraca z rządem? Wizja Kościoła? Tusk: Jeśli ktoś chce wygrać z PiS, to znajdziemy wspólny język
Dziś każda opcja polityczna idąca do wyborów z hasłami o likwidacji, a nawet zapowiedzią delikatnych zmian w programie 500 Plus, musi liczyć się z przegraną. Oczywiście, można w kampanii wyborczej deklarować jedno, a po wyborach zrobić drugie. Tak przecież było w przypadku wieku emerytalnego. Wydaje się jednak, że władza, która podjęłaby taką decyzję, musiałaby się liczyć z ogromnym gniewem Polaków. Czy zatem można powiedzieć, że Tusk przemyślał swoje słowa, chociażby z lipca 2016 roku, gdy w rozmowie z Jerzym Baczyńskim z „Polityki”, mówił, że program 500 plus to kwestia tego, kto „dobrze kalkulował, na co nas stać jako kraj”.
Bo jeśli 500 plus jest świetnym pomysłem, to ja powiem, że dużo lepszym jest tysiąc plus, a dokładnie czterokrotnie lepszym pomysłem jest dwa tysiące plus. To nie są wyżyny wyrafinowanej polityki. Jest pytanie, czy nie podjęli zbyt dużego ryzyka, rozdając te pieniądze
—kpił dokładnie pięć lat temu Tusk.
Jego słowa z niedzielnej konferencji korespondują zresztą z jego wypowiedzią z grudnia 2019 r., gdy w wywiadzie udzielonym TVN, stwierdził, że nie żałuje, że nie wprowadził tego programu.
Nie, nie żałuję, że nie wprowadziłem 500 Plus, liczyłem wtedy, na co Polskę stać, a na co nie. Polska musi teraz inwestować niewyobrażalne pieniądze w zdrowie, edukację i ochronę środowiska. (…) PiS dokonało wyboru: damy tyle, ile się da, nie bacząc na to, czy za parę lat wystarczy pieniędzy na ochronę zdrowia dzieci. (…) Wiem, że to co teraz mówię, nie jest popularne. Będziemy mieli 500 złotych w kieszeni, ale nie wyleczymy dziecka. Trzeba mądrzej wydawać pieniądze
—mówił.
W jego ostatnich słowach, które padły podczas niedzielnej konferencji prasowej, trudno doszukiwać się pochwał dla programu 500 Plus. Ale nawet jeżeli były premier zadeklarował, że program zostaje z takich czy innych przyczyn, to wciąż na odpowiedź czeka pytanie o to, gdzie były pieniądze, których ponoć „nie było i miało nie być”, a które się jednak znalazły. Co prawda komisja ds. wyłudzeń VAT próbowała od ówczesnego szefa Rady Europejskiej uzyskać odpowiedź na to pytanie, ale zeznania byłego premiera niewiele wniosły do całej sprawy. CZYTAJ WIĘCEJ:
Pytanie o „zakopane” pieniądze, których według Jacka Rostowskiego na obietnice PiS „nie było” i „miało nie być”, znów stało się aktualne po słowach Tuska, który stwierdził, że Ewa Kopacz miała przygotowany projekt „dość podobny do 500 plus”.
Ta słowa każą zadać kolejne pytanie: skąd rząd Ewy Kopacz miał wziąć pieniądze na swój program, skoro miało ich nie być na program 500 Plus? Tu warto wrócić do słów Tuska, które padły już po jego przesłuchaniu przed komisją ds. wyłudzeń VAT.
Pierwszym punktem była narracja: „Polska w ruinie”. Gdy okazało się, że po rządach moich i premier Kopacz Polskę stać na wypłacenie 500 plus polskim dzieciom, to trzeba było wytłumaczyć, jak to możliwe. PiS skonstruował więc tezę, że te pieniądze się znajdą, bo będzie odzyskany VAT
—mówił.
Tusk w tej wypowiedzi zasugerował, że pieniądze jednak były. A skoro, jak twierdził były premier, PiS pieniądze na program 500 Plus wziął z budżetu, który pozostawił rząd PO-PSL, to dlaczego wraz z Rostowskim przekonywali, że tych pieniędzy nie ma? A jeżeli kłamali, a pieniądze były, to dlaczego nigdy nie zdecydowali się na podobny program? Tusk nigdy nie odpowiedział na te pytania, więc na dziś jedyną obowiązująca narracją jest ta autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, którą zresztą potwierdzają kolejne raporty Komisji Europejskiej. W końcu, dlaczego dopiero dzisiaj po raz pierwszy wspomniał o rzekomym projekcie szykowanym przez rząd Ewy Kopacz?
CZYTAJ WIĘCEJ: KE: luka VAT w UE na poziomie 140 mld euro. Polska w grupie trzech krajów, w których sytuacja najbardziej się poprawiła!
Jeżeli Tusk już zdecydował się na przyznanie się do błędów, tak jak w przypadku podwyższenia wieku emerytalnego, to mógłby również powiedzieć, gdzie „były zakopane” te pieniądze, których „miało nie być”, a które się jednak znalazły.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557648-tusk-i-500-plus-jego-deklaracja-to-polityczna-kalkulacja