Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki to pierwszy poważny sprawdzian dla Polski 2050 Szymona Hołowni. Partia, która przebojem, a w zasadzie na plecach pogrążonej w kryzysie Platformy, wyrosła na drugą siłę (przynajmniej sondażową) w Polsce, teraz musi liczyć się z tym, że straci to miejsce na rzecz PO. Czy Hołowni uda się je obronić?
Tusk o Kościele
Donald Tusk jako p.o. przewodniczącego Platformy Obywatelskiej to - przynajmniej w najbliższej perspektywie - o wiele większy problem dla reszty partii opozycyjnych niż dla samego Prawa i Sprawiedliwości. Najważniejszym i najpilniejszym zadaniem byłego premiera jest bowiem odbudowanie poparcia dla Platformy Obywatelskiej. Aby to zrobić, Tusk musi przekonać byłych wyborców PO, którzy stracili nadzieję w tę partię, że warto dać jej jeszcze jedną szansę. A gdzie są dziś ci wyborcy? Właśnie u Hołowni.
Warto w tym momencie wrócić do wczorajszej konferencji prasowej Tuska i jego oceny sytuacji Kościoła w Polsce.
Nie będę uciekał od pytania o idee. Nie dostaję mdłości na dźwięk słowa liberalizm. Urodziłem się i umrę wolnościowcem. Ale jestem wiernym uczniem lekcji Leszka Kołakowskiego. Jestem wolnościowcem, liderem europejskiej chadecji, mam ostrą ocenę działań Kościoła. To co stało się z Kościołem – nie dajcie sobie wmówić, że Kościół jest atakowany przez polityków, kobiety czy młodzież. On jest atakowany przez negatywne zjawiska w obrębie Kościoła. Wewnątrz Kościoła są siły, które go niszczą. Na zewnątrz też. PiS i Kaczyński niszczą Kościół. To cios dla Kościoła. To nie młodzi, którzy chcą uczciwej rozmowy są zagrożeniem. Oni odwracają się od Kościoła, bo mają oczy i uszy i widzą, co się dzieje. Nie uważam, że świat bez Kościoła byłby lepszy. PiS zawłaszczył Kościół i uczynił go narzędziem politycznym. Nie skręcam ani na prawo, ani na lewo. Ludzie niespecjalnie przejmują się ideologicznymi projektami. Rozumiem ich, bo mają co innego na głowie
—mówił.
Ja jestem przyjacielem pięknej postaci, zakonnika opiekującego się niepełnosprawnymi. Na Kaszubach od lat jest piękny ośrodek. Będę do końca życia pamiętał stół Wielkanocny z mieszkającymi tam osobami. To był Kościół, do którego ja należę. Nie znam nikogo uczciwego w Polsce, który przeciwko takiemu Kościołowi by występował. Znam wielu kapłanów, zakonników, sióstr. Widziałem święte i piękne rzeczy z udziałem polskich duchownych w kraju i na świecie. Wolę świat z Bogiem i takim Kościołem. Byłoby nam łatwiej i piękniej żyć. Ale też wiem, w jakiej mniejszości są dzisiaj. Coraz więcej hierarchów brzmi jak politycy partii rządzącej. Każdy, kto ma w głowie istotę chrześcijaństwa wie, że Kościół, który przykleił się do władzy nie jest już Kościołem. Takiego bym nie chciał
—powiedział, odpowiadając na pytanie o to, jakiego Kościoła chciałby w Polsce.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co z 500 plus? Zostawi EPL? Współpraca z rządem? Wizja Kościoła? Tusk: Jeśli ktoś chce wygrać z PiS, to znajdziemy wspólny język
Nie wiem jak Państwo, ale gdyby ktoś pokazał mi tę wypowiedzi i kazał przydzielić ją do jakiegoś polityka, to myślę, że jako pierwszy na myśl przyszedłby mi Szymon Hołownia. To ten sam sposób wyrażania „troski” o Kościół. Lider Polski 2050 też nie widział w szalejącym po ulicach w zeszłym roku antyklerykalizmie nic złego. Ale czy Tusk nigdy nie wykorzystywał Kościoła do swoich celów? Pamiętamy przecież jego rodzinne zdjęcie przy domowym ołtarzyku i ślub kościelny zwarty na potrzeby kampanii.
Ślub kościelny Donalda Tuska w apogeum kampanii wyborczej 2005 roku to chwyt, który wielu polskich polityków powtarzało, powtarza i powtarzać będzie
—pisał w 2014 roku Cezary Michalski, publicysta daleki od sympatii do Prawa i Sprawiedliwości.
Z kolei Włodzimierz Czarzasty pytany przez Jakuba Majmurka z „Krytyki Policznej” o powrót Tuska, odpowiedział, że zna poglądy byłego premiera i pamięta, jak „klęczał obok biskupów”.
Znam poglądy Tuska, bo wiem, jak się PO zachowywało za jego czasów. Znam jego poglądy w kwestii praw kobiet. To nie są poglądy lewicowe ani liberalne, tylko konserwatywne. Podobnie jak jego poglądy na świeckie państwo – Tusk i Schetyna też klęczeli obok biskupów
—mówi w rozmowie z „KP” Czarzasty.
Tusk nie będzie miał zatem żadnych problemów i oporów przez tym, aby przebrać się w szaty człowieka zatroskanego o Kościół. Być może będzie mu to nawet lepiej szło niż Hołowni. Były premier będzie próbował lawirować w kwestiach ideowych między poparciem dla lutowego stanowiska zarządu PO w sprawie aborcji a krytyką Kościoła a’la Hołownia, przy jednoczesnym podkreślaniu, że jest katolikiem.
Nie tylko Kościół
Ale nie tylko kwestia Kościoła będzie polem, na którym Tusk i Hołownia stoczą swój bój. Nie bez przyczyny politycy Koalicji Obywatelskiej odchodzili właśnie do Polski 2050. Być może ważniejszym od sporu o kwestie ideowe będzie spór o program. Były premier podczas wczorajszej konferencji podkreślił, że „nie wraca na pustynie”, co, jak chwilę później wyjaśnił, oznacza, że Platforma ma pomysły, ale problemem jest to, że wyborcy nie wierzyli, że Platforma mogła wygrać, więc nikt tymi posłami się nimi nie interesował.
Nie przyjeżdżam na pustynię. Zarówno PO, jak i potencjalni partnerzy z opozycji, oni przez te lata pracowali. Mam wrażenie, że precyzyjnych treści jest imponująco wiele. Mam kilka uwag do różnych projektów, ale nie mam poczucia, że trzeba wynaleźć recepty. One są. Moim zadaniem jest, żeby ludzie usłyszeli autentyczny język, uwierzyli, że można to zrobić. Mam doświadczenia w polityce krajowej i europejskiej. Ludzie interesują się programem kiedy wierzą, że ludzie, którzy go przedstawiają, mogą wygrać wybory. Uważam, że ma kompetencje, dlatego zdecydowałem się na bycie szefem PO
—mówił wczoraj.
Niektórzy komentatorzy analizując sobotnie wystąpienie Tuska podkreślali, że ten w swoim przemówieniu nie przedstawił żadnego programu. Mnie to za bardzo nie dziwi. Raz, że wystąpienie Tuska miało na celu zmobilizowanie działaczy PO i przywrócenie im wiary w partię, a dwa, że Tusk nie na program zamierza z Prawem i Sprawiedliwością konkurować. Być może zdaje sobie sprawę, że wiarygodność Platformy jest bardzo niska, a na każdą złożoną obietnicę Polakom zostaną przypomniane pamiętne słowa Jacka Rostowskiego o tym, że „pieniędzy nie ma i nie będzie”. Ale to akurat wygodna sytuacja dla Hołowni, który w dzisiejszej rozmowie z Konradem Piaseckim w TVN24 podkreślił, że to, czego się obawia, to właśnie brak programu opozycji.
Dzisiaj wiemy, że wrócił Tusk. Wiemy jaką wizję zaproponował. Zaproponował wizje, idziemy bić się z PiS-em na śmierć i życie, a ja mam ochotę po usłyszeniu tego powiedzieć, że najważniejsze wydaje mi się, nie to, że pójdziemy i wklepiemy PiS-owi, tylko jeżeli pójdziemy i wklepiemy PiS-owi bez programu, na pierwszy dzień po zwycięstwie z PiSem, to PiS wygrywa za pół roku, kolejne wybory i to wygrywa bardzo dużą przewagą
—mówił Hołownia.
Warto również zwrócić uwagę na inną wypowiedź Hołowni, która koresponduje z sobotnim wystąpieniem Tuska, a dokładnie ze słowami określającymi PiS jako „zło”.
Tusk wrócił nie na białym koniu, wrócił na piechotę. Można dyskutować, czy to dobrze, że od razu rzucił taką metafizyczną perspektywę, bo ja się trochę boję polityki zmienianej w metafizykę, gdzie ta się zmienia we walkę dobra ze złem, partie zmieniają się w kościoły, liderzy w mesjaszy, bo (…) walka o niebo (…) może się skończyć jednak piekłem dla ludzi
—mówił.
Dlaczego ta odpowiedź Hołowni na słowa Tuska jest tak ważna? Bo pozwala przypuszczać, że Hołownia będzie robił co będzie mógł, aby nie wejść w „totalną” wojnę z PiS, która zblatuje go z Platformą. Sam jednak doskonale wie, że będzie musiał w tej wojnie odegrać jakaś rolę. Pytanie tylko, czy uda mu się wytrzymać presję? Czy uda mu się trzymać z dala od „totalnej” wojny z z prezesem Kaczyńskim, którą w sobotę tej partii wypowiedział Tusk, czy da się złamać i wraz ze swoimi posłami zaciągnie się do wojska Platformy?
W końcu, czy liderowi Polski 2050 uda się przekonać wyborców PO, którzy w ostatnim czasie postanowili wesprzeć jego partię, aby nie dali się zwieść zaklęciom Tuska i pozostali przy nim? Czy przy powrocie do jeszcze większej polaryzacji sceny politycznej, uda mu się pozostać osobą, która „chce rozmawiać”? Czy bez wsparcia TVN-u, który w ostatnim czasie wyraźnie wspierał Polskę 2050, ale po powrocie Tuska z pewnością wróci do wspierania Platformy, Hołownia będzie tak silny? Czy po pierwszych sondażach pokazujących, że Platforma odrabia stratę do Polski 2050, Hołownia nie spanikuje? Będzie wiedział jak zareagować?
Przed Szymonem Hołownia i Polską 2050 pierwszy poważny test. Zabawa się skończyła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557491-tusk-wkracza-na-terytorium-holowni