Styl powrotu dawnego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej dobitnie świadczy o tym, że z partią jest naprawdę źle. To, co najbardziej uderzało w mowie Donalda Tuska, to ton desperackiego coachingu, jaki zastosował na działaczach PO.
To, co mnie tutaj spotkało (…) dało mi wiarę, że mogę pracować z ludźmi, którzy naprawdę chcą zrobić coś dobrego.
(…) moja wiara, że PO jest niezbędna, jest potrzebna jako siła, a nie jako wspomnienie (…)
(…) to, co jest najważniejsze w polityce, to odzyskanie wiary w sprawczość i możliwość wygranej. Nie wygra ten, kto nie wierzy we własne siły.
Uwierzcie w siebie. Ja wierzę w siebie, wierzę w was i wierzę w Polskę.
Chcę, żebyście odzyskali wiarę w siebie.
To pięć cytatów. A było podobnych więcej. Seans terapeutyczny dla ludzi zagubionych, przegranych, wyjałowionych, pozbawionych pomysłów. Czy naprawdę jedynym, co może ich poderwać do walki jest tania nienawiść do politycznego wroga? Znamy byłego premiera od tej strony. Nie ma chyba w polskiej polityce człowieka bardziej brutalnego, a najlepiej wiedzą o tym ludzie, którzy kiedyś zakładali z nim PO, a później poczuli w plecach ostrze jego sztyletu.
Jego sobotnia mowa była niczym jakaś baśniowa mikstura czarownicy – trochę zaklęć, trochę wężowego jadu, trochę piany i zgryźliwego rechotu. Plus sztuczki Kaszpirowskiego z Sopotu: adin, dwa - uwierzcie w siebie; tri, cietyrie: Platforma to najcenniejsze dobro; piat, szest – wrócą lepsze dni; siem, wosiem – razem nam się uda; dziewiat, dziesiat – jesteście zwycięzcami!
Więcej w swoim performansie Tusk nie miał do zaoferowania.
Z tego, że Platforma stoi nad grobem musieli też zdawać sobie sprawę jej dzisiejsi liderzy, skoro zaryzykowali odsunięcie kotary i pozwolenie widowni na oglądanie spektaklu zagryzania się liderów. To też wiele mówi o ich sile – nawet 10 mln głosów nie wystarcza do przejęcia sterów w coraz słabszej partii. Na pstryknięcie palców Donalda, trzeba usunąć się w cień.
Czy tak prowadzona operacja odzyskiwania władzy może być skuteczna? Czy zuchwałe podsycanie ognia, zadręczanie Polaków naciąganiem struny konfliktu przyniesie spodziewany efekt? Wątpliwe.
Tusk za bardzo wierzy w siłę własnych słów i swoją polityczną moc. Zbyt długo był na oucie, by utrzymać kontakt z rzeczywistością. Budował wizerunek pierwszoligowego gracza, ale nawet w środowisku brukselskich technokratów nie traktowano go jak poważnego lidera. Taki status miał tylko na lokalnym podwórku, zasiadając w fotelu szefa PO. W sobotę zobaczyliśmy, jak bardzo jest sfrustrowany i jak daleko odjechał mu pociąg polskich spraw.
W warstwie merytorycznej będzie Budką 2.0 – wciąż kąsającym PiS, ale zdecydowanie bardziej. Niczym domorosły elektronik z lat 80., który starego kineskopowego Rubina wali piąchą, by przestał śnieżyć. Tusk będzie go walił młotem.
Wydaje mu się, że jest trzymającym Polskę w garści szamanem, którego marsowe spojrzenia przeplatane mało wyszukanymi żartami sprawią, że wszystkie plemiona zatańczą na jego nutę.
Za późno. Za dużo się zmieniło. Przez siedem lat Polacy wystarczająco szeroko otworzyli oczy, by Tuskowa piana znów mogła je zamydlić. Choć jej produkcja już ruszyła pełną parą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557451-znad-kotla-tuska-zaklecia-wezowy-jad-piana-i-rechot
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.