Czy kogoś zaskakuje jeszcze informacja, że zakupione przez Warszawę koreańskie tramwaje są za duże i nie mieszczą się na przystankach? Chyba już się przyzwyczailiśmy, że czego tknie się prezydent stolicy, zamienia się w kabaret. Szyba klejona w kampanii taśmą klejącą stała się symbolem tej kadencji i Rafał Trzaskowski chyba już nigdy tej taśmy od swojego wizerunku nie odklei.
Chyba nie tak sobie wyobrażał pan Trzaskowski swoje urzędowanie. Miały być konferencje, przyjęcia, spotkania z ludźmi, autografy poklepywanie po plecach, bezstresowe jeżdżenie po Polsce, a tu co i rusz dopada człowieka proza życia. A to rura trzaśnie, a to awaria Czajki, a to zalane ulice, a to ludzie pchają się w pandemii do komunikacji miejskiej i na nic rozkład świąteczny, bo w komunikacji tłumy, a to tramwaje za duże. No i jak żyć w takich warunkach, będąc prezydentem stolicy?
Okazało się, że pierwsze dwa tramwaje spośród 123 kupionych przez Warszawę w firmie Hyundai, które dotarły do Warszawy pod koniec czerwca sprawiają spore problemy. Sprawę opisała nawet Gazeta Wyborcza, która z uszczypliwości względem prezydenta stolicy raczej nie słynie. Według informatora „Stołecznej”, trasę między zajezdniami nowe tramwaje pokonały w 5 godzin, kiedy przy normalnej jeździe powinno to zająć „nie dłużej niż 30 minut”. Przyczyną tak długiego przejazdu miały być problemy związane z szerokością wagonów, które zawadzały o krawędzie przystanków.
Musieli demontować wysepki przystankowe, inaczej krawężniki zniszczyłyby nowe tramwaje. One są za szerokie i się nie mieszczą. Wychodzi na to, że warszawiacy będą musieli wydać dodatkową kasę na przebudowę przystanków
-informowało źródło gazety.
Tak czarno sprawy nie przedstawia rzecznik Tramwajów Warszawskich, Maciej Dutkiewicz, który twierdzi, że wolny przejazd, to wynik braku homologacji, a jeśli chodzi o poprawki przystanków, to jego zdaniem chodzi o niewielkie, liczone w milimetrach przesunięcia płyt chodnikowych na przystankach. No a przecież od czasu kampanii, że kto, jak kto, ale Rafał Trzaskowski na drobnych naprawach zna się, jak mało kto. Tu podklei, tam zeszlifuje i tramwaje będą śmigać.
Widzicie ten uśmiech na nowych #TramwajeWarszawskie? Pierwsze z zamówionych przez nas pojazdów cieszą się, że dotarły do stolicy
-oznajmia profil miasta stołecznego na TT.
Tramwaje faktycznie uśmiechnięte. Nie wiem tylko czy ludziom będzie także do śmiechu, gdy okaże się, że dotarcie do pracy zajmuje więcej czasu niż wcześniej. Ale czegóż mieszkańcy stolicy nie wybaczą prezydentowi Trzaskowskiemu? Przecież taki ładny, taki europejski. Tylko jakoś go koledzy z PO nie docenili i musiał ustąpić miejsca wracającemu Donaldowi Tuskowi.
Co robić? Nie ma rady i trzeba na razie Musi posłuchać rady Hanny Gronkiewicz-Waltz, który, gdy Rafał Trzaskowski ogłosił chęć zawalczenia o kierowanie PO, schłodziła jego rozgrzaną głowę:
Prezydent Warszawy ma tak dużo pracy że byłabym wdzięczna Tuskowi za przejęcie odpowiedzialności za partię
-pisała była prezydent stolicy.
Stało się. A prezydentowi stolicy nie pozostaje nic innego, jak zakasać rękawy i brać się do roboty. W stolicy. Bowiem tramwaj z napisem PO odjechał, a Rafał Trzaskowski nie wsiadł do kabiny motorniczego, gdy miał okazję.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557405-tramwaje-tasma-czajka-to-jest-o-trzaskowskim-bajka