„Myślę, że w ciągu najbliższych tygodni czeka nas bardzo ostra walka. Po pierwsze: między partiami opozycyjnymi, które nie dadzą sobie odebrać niezależności, suwerenności; nie pozwolą sobie narzucić stworzenia bloku. To jest główny cel Donalda Tuska. Z drugiej strony - to będzie walka w ramach samej Platformy Obywatelskiej” - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl socjolog PAN, prof. Henryk Domański.
CZYTAJ TAKŻE:
Portal wPolityce.pl: Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki stał się faktem. Jak ocenia Pan to działanie ze strony byłego premiera? Czy to rzeczywiście „nowa jakość”, „powiew świeżości”, czy może raczej zabetonowanie „antyPiS-u”, okopanie się w „opozycji totalnej”?
Prof. Henryk Domański: Wydaje się, że raczej to drugie. To nie jest nowa jakość, ale jak najbardziej stara jakość. Jeżeli prześledzimy sobie komentarze członków Platformy Obywatelskiej, to była mowa o tym, że Donald Tusk wleje nową krew, wleje powiew świeżości do PO, a to jest raczej powiew starości.
To świadczy zdecydowanie o słabości Platformy, że musi poszukiwać wsparcia, szukać lidera w kimś, kto rządził już, kto był liderem kilka lat temu i ma dosyć złe notowania wśród ogółu społeczeństwa i to jest rzecz wiadoma. Tutaj jednak głównym momentem krytyki jest styl, w jakim Donald Tusk wrócił, obsadził rolę przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Ten powrót Tuska nie dokonał się według reguł demokratycznych i wszyscy to wiedzą. Dotychczasowy przewodniczący musiał ustąpić i w ogóle część osób z zarządu PO musi wyjść po to, aby Donald Tusk mógł wejść. To jest raczej takie wejście bocznymi drzwiami, rodzaj puczu.
I to właśnie świadczy o słabości. Bo jeżeli partia polityczna musi odwoływać się do tak sprzecznych z zasadami demokracji metod, to świadczy o tym, że dzieje się w niej źle. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że główny mankament Platformy polegał - na braku zmian pokoleniowych czy wręcz trudności z utrwaleniem tych zmian, a po drugie - brak jakiejś wizji programowej, zaoferowania Polakom programu alternatywnego do tego proponowanego przez Prawo i Sprawiedliwość. W tej sytuacji powrót do Donalda Tuska to pewien mankament, tak to można określać.
Samo wczorajsze wystąpienie Donalda Tuska było wystąpieniem człowieka ogarniętego nienawiścią i chyba wszyscy to widzieli. Dało to oczywiście pewne racjonalne uzasadnienie. Sądzę, że to zostało zrobione celowo, że było adresowane głównie do elektoratu Platformy Obywatelskiej i głównie po to, aby uzasadnić ten niedemokratyczny styl powrotu. Jak mówił Donald Tusk, sytuacja nabrzmiała już do tego stopnia, jest tak źle, mamy korupcję powszechną czy też - Jarosław Kaczyński jest odpowiedzialny za to, że tylu ludzi zmarło z powodu pandemii koronawirusa - rzucanie tego rodzaju sygnałów jest pewnym usprawiedliwieniem, uzasadnieniem tego, co trzeba było zrobić, że trzeba było sięgnąć do tak drastycznych i nienormalnych środków, aby przywrócić notowania Platformy.
Z drugiej strony mamy również Rafała Trzaskowskiego, który mógł chyba poczuć się wczoraj nieco odsunięty na dalszy plan, zlekceważony. Czy teraz prezydent Warszawy rzeczywiście zechce zbudować coś alternatywnego dla Platformy i Tuska, zechce wyraźniej odciąć się od macierzystej formacji politycznej?
W gruncie rzeczy od kilkunastu miesięcy Rafał Trzaskowski tworzy coś konkurencyjnego dla Platformy, chociaż się do tego nie przyznaje. A teraz dostanie wiatru w żagle, bo nie ma innego wyjścia. Chce odgrywać rolę w polityce, poza tym takie są oczekiwania ze strony elektoratu Platformy Obywatelskiej czy w ogóle elektoratu opozycyjnego. W końcu w wyborach prezydenckich na Rafała Trzaskowskiego głosowało 10 mln Polaków, więc dlaczego miałby ustępować Donaldowi Tuskowi? Myślę, że ta sytuacja może doprowadzić do rozbicia Platformy Obywatelskiej. A to byłby „gwóźdź do trumny” Donalda Tuska.
Myślę jednak, że istnieje jeszcze jeden istotny aspekt, który należy wziąć pod uwagę i który przesądza raczej o negatywnych ocenach tego powrotu Donalda Tuska. Chyba również elektorat, już nie tylko liderzy Platformy, boją się Tuska. Wiedzą, do jakich metod się odwoływał, jak eliminował swoich przeciwników w ramach Platformy.
Myślę, że w ciągu najbliższych tygodni czeka nas bardzo ostra walka. Po pierwsze: między partiami opozycyjnymi, które nie dadzą sobie odebrać niezależności, suwerenności; nie pozwolą sobie narzucić stworzenia bloku. To jest główny cel Donalda Tuska. Z drugiej strony - to będzie walka w ramach samej Platformy Obywatelskiej.
A czy Prawo i Sprawiedliwość ma się czego obawiać? Wydaje się, że przekonanie o tym, że PiS obawia się Donalda Tuska, panuje po stronie elektoratu opozycji, ale da się zauważyć tego rodzaju sugestie także w wypowiedziach polityków PO.
Wszyscy mówią, że raczej nie będą obawiać się powrotu Tuska, z tych właśnie względów, o których mówiłem - że ma zbyt wiele mankamentów, aby można było tego się obawiać. Osobiście, gdybym był statystycznym wyborcą PiS-u, obawiałbym się raczej wzrostu konfliktowości. W taki sposób można bowiem odczytać sobotnie przemówienie - tak mówi człowiek, który chciałby prawie że wyprowadzać ludzi na ulicę.
Jest gotów wyprowadzać na ulicę, ale czy jest gotów ewentualnie przejąć władzę?
Do tego właśnie dąży. Stanowisko przywódcy w Platformie Obywatelskiej ma być dla niego „trampoliną” w wyborach prezydenckich, a jeśli się nie uda, to w parlamentarnych. Donald Tusk chciałby najprawdopodobniej wrócić na stanowisko premiera, bo wydaje się, że to właśnie najbardziej mu odpowiadało. Bo trudno przecież uwierzyć, że wrócił po to, aby po prostu kierować Platformą czy nawet podnieść jej notowania, jak wczoraj zapewniał.
Pytanie, na ile mu się to uda.
To rozstrzygnie się zapewne w pierwszych sondażach. Będzie to bardzo ciekawe i przewidywałbym tutaj wzrost dla Platformy Obywatelskiej na poziomie 4-5 procent. Ale nie więcej.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557378-nasz-wywiad-domanski-powrot-tuska-swiadczy-o-slabosci-po