Ruszyła loteria paragonowa, ale tam będzie chyba łatwiej wygrać niż odpowiedzieć na następujące pytanie: czy możesz wskazać choć jeden poważny temat, spór, sprawę publiczną w których Donald Tusk ma lub miał zdanie odmienne od interesu niemieckiego? Od niemieckiej wizji Europy i Unii Europejskiej? Gdzie się interesom Berlina realnie przeciwstawił? Kiedy wybrał inną stronę - już nawet nie polską, ale innych państw w Unii?
Szukam i nie znajduję. Nie ma. Ani gdy był w Warszawie, ani gdy w Gdańsku, ani w Brukseli.
Ani w kwestii energetyki, ani wojska, ani gospodarki, ani przyszłości UE.
Może należy ogłosić konkurs na wskazanie takiej sprawy?
Można byłoby sięgać do dawnych czynów, mów już zapomnianych i najnowszych, jak to z soboty.
Tam usłyszeliśmy język nastawiony na wojnę, dzielenie, wlewanie kolejnych wiader jadu do naszej polityki. Już i tak było źle, ale na tle Tuska pozostali liderzy partii to baranki. W czyim leży interesie, by właśnie teraz Polacy znowu się aż tak nienawidzili?
Nawet Polsat News zauważył, że przemówienie (maniakalnie) skupione było na Prawie i Sprawiedliwości. Programu niewiele. Ale w tym, co padło, nic, ani przecinka, o polskiej racji stanu. Nie jego sprawa. Trzeba mocniej kopać, wypędzić Kaczyńskiego i będzie dobrze. Ot, cały projekt.
Pobrzmiewało w tym słynne niedawne zdanie z niemieckiej gazety, że „Angela Merkel straciła cierpliwość do Polski”.
Źle się Polakom kojarzy ten ton i ten język.
Tusk ma najwyraźniej zadanie: musi szybko uspokoić nerwy pani kanclerz. Będzie agresywny. Będzie próbował prowokować, o czym napisałem tutaj: Jeden, absolutnie najważniejszy, wniosek z występu Donalda Tuska. „To jego główny cel i to największe ryzyko dla Prawa i Sprawiedliwości”.
To nie zabawa. Jeśli w Polsce interesy niemieckie zwyciężają, stajemy się strefą wpływów, którą się handluje, a Polacy zostają zredukowani do nisko opłacanej siły roboczej.
Tak było. Może wrócić.
Za utratę suwerenności, a w istocie o to ta bitwa, zawsze słono się płaci.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557327-czy-jest-jedna-choc-sprawa-w-ktorej-tusk