Borys Budka przegrał swoje przywództwo w Platformie Obywatelskiej, ale zamiast nokautu w postaci detronizacji przez któregoś w „młodych wilków” z PO mamy iluzję zwycięstwa, bo przecież Budka dla dobra partii ustąpił sam, oddając władzę w ręce tego, który partię stworzył i prowadził ją do zwycięstw wyborczych, co niestety ustępującemu przewodniczącemu ani razu się nie udało.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Trzaskowski nie wykorzystał okazji
Rafał Trzaskowski naiwnie uwierzył w to, iż wynik z wyborów prezydenckich jest jego najsilniejszym i jedynym atutem i zaczął dość niezrozumiałą grę na budowanie swojego zaplecza politycznego obok PO, zamiast wykorzystać sytuację i sięgnąć po władzę w partii, której był wiceprzewodniczącym wtedy, gdy de facto podawano mu ją na tacy. Kiedy powrót Tuska do PO zdawał się być przesądzony, zadeklarował publicznie, że jeśli Budka ustąpi, jest gotów „wziąć odpowiedzialność za PO”, tylko jak widać nikt poważnie tej gotowości nie potraktował. Budka dogadał się z Tuskiem, bo było to dla niego najlepsze wyjście, by ocalić co nieco ze swego wizerunku i nie zostać zupełnie zmarginalizowanym we własnej partii.
Obietnica kandydowania w wyborach prezydenckich?
Nie wiemy, jak się toczyły rozmowy między trzema panami, być może widząc „zdradę” szefa, którego wydawać by się mogło Trzaskowski wspierał i nie wystąpił przeciwko niemu w trudnych dla Budki momentach, gdy nawet we własnych szeregach był powszechnie krytykowany ( choć polityk z takim doświadczeniem powinien wiedzieć, że lojalność w grach partyjnych jest towarem deficytowym i często obraca się przeciw temu, kto ją oferuje), prezydent Warszawy uwierzył w to, że partia-matka wystawi go w wyborach prezydenckich, które w 2025 roku na pewno wygra, bo przecież prawica nie znajdzie równego mu, a nawet lepszego kandydata, który mógłby go pokonać. Trochę to ryzykowna koncepcja, bo czasu do wyborów prezydenckich zostało sporo, przed nimi wybory parlamentarne, które jeśli ponownie wygra PiS, szanse kandydata PO na prezydenta mocno zmaleją. Poza tym, Tusk nigdy nie pozwalał na to, by u jego boku wyrastał ktoś, kto może przyćmić jego gwiazdę i zagrozić jego pozycji i władzy.
Jeszcze dalszy powrót do przeszłości?
Nic dziwnego, że dzisiejszą Radę Krajową Rafał Trzaskowski opuszczał, mówiąc delikatnie, w nie najlepszym nastroju, unikając dziennikarzy i ich pytań, bo być może sam jeszcze nie zna na nie odpowiedzi. A szczególnie na jedno – i co dalej, panie Trzaskowski? Uda się pan do Sulejówka, czyli warszawskiego ratusza i nadał będzie pan udawał, że zarządzanie Warszawą jest marzeniem pańskiego życia i najważniejszym spełnieniem politycznych ambicji, oczekując że za cztery lata koledzy z PO, na czele z Tuskiem, będą pana błagać, by kandydował w wyborach prezydenckich? Czy też możliwy jest inny scenariusz, w którym Rafał Trzaskowski zawalczy o wszystko? A jest kogo naśladować. Jeśli już dzisiejsze „odbicie” PO przez Tuska określają niezbyt mu życzliwi komentatorzy powrotem do przeszłości, czyli czasów, kiedy rządził niepodzielnie partią i stwarzał swoim towarzyszom i wiernemu elektoratowi poczucie wieloletniego władania krajem, to może cofnijmy się jeszcze bardziej. Jest rok 2001 i grupa młodych, ambitnych polityków, po przegranych przez Donalda Tuska wyborach na przewodniczącego Unii Wolności (z Bronisławem Geremkiem, stosunkiem głosów 261:338 ) opuszcza szeregi UW i na czele z Tuskiem, Andrzejem Olechowskim i Maciejem Płażyńskim zakłada Platformę Obywatelską .Kilka miesięcy później, w wyborach parlamentarnych, PO zdobywa 14, 3 % głosów i 65 mandatów, stając się najsilniejszą opozycyjną frakcją w parlamencie, a Unia Wolności do Sejmu nie wchodzi, zdobywając cztery razy mniej głosów, niż świeże ugrupowanie „trzech tenorów”.
Niewątpliwie Rafał Trzaskowski ma o czym myśleć. Czy zgodzić się na kąski, które będą spadać z pańskiego stołu, zależnie od kaprysów tego, kto ów stół nakrywa, czy będzie próbował znaleźć miejsce, w którym to on będzie układał jadłospis, nawet jeśli początkowo będzie on serwowany w skromnej jadłodajni zamiast w luksusowej restauracji, której progi po męsku i zdecydowanie opuści.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557292-przegrany-budka-upokorzony-trzaskowski