Takiej dawki nienawiści jeszcze w polskiej polityce po 1989 r. nie było. Całe przemówienie Donalda Tuska podczas Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej (3 lipca 2021 r.) było jednym wielkim seansem nienawiści.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zero propozycji na przyszłość, zero pozytywów, a jedynie opętanie nienawiścią. Treść tego wystąpienia to było 100 procent nienawiści. Tylko jeden polityk w historii (wszyscy wiedzą - który) potrafił się tak koncentrować na nienawiści. Ale nawet on w poszczególnych wystąpieniach nie ział tak nienawiścią jak Donald Tusk 3 lipca 2021 r. w Warszawie. Gdyby miał pod ręką Jarosława Kaczyńskiego, to by go zapewne publicznie i całkiem dosłownie zlinczował.
Były premier musiał jakoś uzasadnić swój powrót do polskiej polityki, co przecież nie jest żadnym wiekopomnym wydarzeniem, więc musiał stworzyć atmosferę apokalipsy. Wszystko się wali i pali, jest gorzej niż podczas wojny, więc musi się pojawić wódz, który najpierw zmontuje partyzantkę, a potem doprowadzi do wyzwolenia. Tylko przez brak czasu nie podał pełnych list proskrypcyjnych, a jedynie kilka nazwisk tych, których trzeba za wszelka cenę wykończyć.
Donald Tusk pokazał się jako człowiek absolutnie zafascynowany złem, które zresztą sam sobie wymyślił. Wszystko to, co znajduje się poza jego światem i świadomością, to zło, patologia, gangrena, zgnilizna, ohyda. Zabrakło tylko robactwa: wszy, pluskiew, karaluchów. Ale ci, których w swoim wystąpieniu nienawidził, mieli status robactwa, które trzeba rozgnieść. Tak jak w wystąpieniach tej postaci z przeszłości, z którą rywalizował, gdy chodzi o nasycenie nienawiścią, Tusk narysował obraz Polski pod rządami PiS jako wyspy zła absolutnego. Ta historyczna postać tak widziała świat na zewnątrz jego kraju oraz tych, którzy to zewnętrzne zło przenosili do wewnątrz.
Skąd się wziął ten wielki seans nienawiści? Przede wszystkim z kompletnego oderwania od polskiej rzeczywistości. Tusk wykreował rzeczywistość, która nawet nie jest karykaturą. To kompletna fikcja, choćby wtedy, gdy np. kreślił obraz czołgów wysłanych przez rządzących na stare kobiety. Drugi powód, to ogromne pokłady złych emocji, które w Tusku się zgromadziły w ostatnich latach. Te złe emocje wręcz odbierają mu rozum, kiedy popada w demagogiczne szaleństwo. Przerażające jest to, co w Tusku siedzi i co nie znajdowało ujścia, dopóki nie wrócił do polskiej polityki.
To, co nie było szaleństwem w wystąpieniu Donalda Tuska, to wyraźny plan obrażenia i sprowokowania Jarosława Kaczyńskiego. Tusk wyraźnie założył, że jeśli zaatakuje prezesa PiS, to ten da się sprowokować i będzie na jego nienawiść reagował. Tylko, że to był przekaz politycznie i intelektualnie pusty, a wypełniony jedynie absolutnie karykaturalnym moralizowaniem. Karykaturalnym, gdyż używał argumentów moralnych w celach kompletnie niemoralnych. Najlepszą reakcją polityków PiS na ten seans nienawiści powinno być milczenie, a co najwyżej troska o zdrowie psychiczne nienawistnika. Bo coś się z Tuskiem stało. Nie tylko odleciał, ale objawił się całej Polsce jako człowiek opętany.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557274-wystapienie-donalda-tuska-to-seans-nienawisci