Borys Budka się uśmiechał, częścią dealu było pewnie to, że powrót Tuska zostanie przedstawiony jak jego pomysł, ale całość wyglądała jak mowa na własnym, politycznym pogrzebie. W filmach to się czasem zdarza, że bohater mówi, jak się bardzo z czegoś cieszy, a dopiero w kolejnym ujęciu widać, że do pleców ma przystawiony rewolwer.
Po słowach Tuska: „Tak, wróciłem” w scenariuszu powinien być głuchy trzask zamykającego się wieka. A potem westchnienie ulgi Borysa Budki, który słowami: „Donaldzie, w twoje ręce” zrzucił się z siebie przerastający go ciężar. W tym sensie jego uśmiech rozumiem doskonale.
Rozumiem też uśmiechy Grzegorza Schetyny (zdecydowanie najszerszy!) i Cezarego Tomczyka. Trochę skwaszony Ewy Kopacz i skryty pod maseczką Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Powściągliwy Rafała Trzaskowskiego, bo jednak ktoś zajął miejsce, na którym już w zasadzie się umościł. Jest się do czego uśmiechać, bo po latach kompletnej beznadziei pojawił się w końcu ktoś, kto może im cokolwiek obiecać. Dzisiaj nikt z tych obietnic rozliczać nie będzie. Dzisiaj można powiedzieć wszystko. I Tusk to właśnie robi.
Polacy nie lubią jak władza kradnie i to tak bezwstydnie
— mówił nowy/stary szef PO. Widocznie w jego mniemaniu, minął już czas, gdy do jego rządów będzie sięgała pamięć wyborców. Nie można na to pozwolić, nie można zgodzić się na to, by ten „nowy” Tusk myślał, że mamy pamięć rozwielitki.
Pokazano wtedy na chwilę Borysa Budkę. Słuchał tego wciąż z korporacyjnym uśmiechem, ale przede wszystkim z ulgą. Bo to już nie idzie na jego konto.
CZYTAJ TAKŻE: WRACA? NAPRAWDĘ? Afery i kompromitująca nielojalność wobec Polski. O tym trzeba codziennie przypominać Donaldowi Tuskowi
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557257-budka-sam-odstawil-sie-na-boczny-tor-ale-za-to-z-usmiechem