”Coraz więcej Europejczyków jest zaniepokojonych obieranym przez Europę kierunkiem zarówno pod względem instytucjonalnym, a więc budowy UE jako scentralizowanej organizacji, nawet superpaństwa, jak i tą rewolucyjną tendencją rewolucji kulturowej” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, eurodeputowany PiS, komentując podpisanie przez przywódców części konserwatywnych partii państw należących do UE wspólnej ideowej deklaracji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
-O godz. 12.00 prezes Jarosław Kaczyński w siedzibie PiS wygłosi oświadczenie. Czego będzie dotyczyć?
wPolityce.pl: Prezes Jarosław Kaczyński wraz z liderami innych konserwatywnych ugrupowań w państwach UE podpisał deklarację, która jak rozumiem ma stanowić odpowiedź na tendencje federalistyczne i trwającą rewolucję kulturową, ale czy tylko?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Tak jak pani powiedziała, to ma być odpowiedź, ale też próba znalezienia wspólnego mianownika dla tych wszystkich sił w Europie – partii politycznych, ale też szerzej, organizacji pozarządowych, stowarzyszeń itd., przeciwstawiających się tej tendencji, którą dzisiaj widzimy. A ta tendencja to jest dążenie do centralizacji UE, a z drugiej strony narzucenie pewnych nowych wartości, zmiany instytucji, tradycyjnych instytucji społecznych, a więc dokonanie pewnej rewolucji kulturowej, która byłaby też w jakimś sensie rewolucją odgórną. To rzeczywiście idzie ze strony instytucji, zwłaszcza w stosunku do tych regionów Europy, których celem jest ciągle tradycja, chrześcijaństwo itd., i jest bardzo mocne, ale coraz więcej Europejczyków jest zaniepokojonych obieranym przez Europę kierunkiem zarówno pod względem instytucjonalnym, a więc budowy UE jako scentralizowanej organizacji, nawet superpaństwa, jak i tą rewolucyjną tendencją rewolucji kulturowej.
Czyli można powiedzieć, że ta deklaracja, oprócz tego, że jest deklaracją polityczną, jest zarazem głosem suwerena?
Ja bym powiedział, że to głównie jest apel do Europejczyków, do części narodów europejskich, którzy się nie zgadzają z tym kierunkiem, żebyśmy połączyli się wspólnie w obronie Europy, w imię przyszłości Europy, bo Europa zawsze opierała się na europejskich narodach, na rodzinie, na pewnej koncepcji, rozumieniu człowieka i jego godności itd. To dzisiaj jest podważane. Pan prezes zresztą o tym mówił, że to jest otwarte dla wszystkich innych, którzy chcieliby się pod taką deklaracją, czy pod takim manifestem czy apelem podpisać.
Wydaje się, że to jest tak naprawdę ostatni moment na zwarcie szyków i obronienie wartości oraz obecnego kształtu UE. Jak Pan ocenia sytuację?
Niewątpliwie następuje radykalizacja tych negatywnych, lewicowych tendencji, o których mówimy, dążących z jednej strony do centralizacji zmiany kulturowej, zaostrzenia pewnych polityk bez oglądania się na skutki ekonomiczne, społeczne. Czy jest to ostatni moment? Jeżeli nie będzie żadnego oporu, jeżeli Europejczycy nie powiedzą temu „nie”, to rzeczywiście można powiedzieć, że powstanie na naszych oczach coś, co będzie nam bardzo przypominało pewne niedobre fenomeny, zjawiska z przeszłości – bardzo scentralizowany twór polityczny, rodzaj państwa opartego na zasadach federacyjnych z bardzo silną ideologią, która będzie narzucana Europejczykom. Jest to związane również z daleko idącym zagrożeniem wolności w sensie wolności słowa, poglądów itd.
Oczywiście to wszystko odbywa się pod hasłem wolności, ale tak radykalna wolność zawsze przeradza się w zniewolenie. Jeżeli nie będzie oporu, jeżeli przyjmiemy to wszyscy biernie jako coś, co jest nieuniknionym biegiem historii, to rzeczywiście znajdziemy się w bardzo trudnej sytuacji. A zwłaszcza to młode pokolenie, które często sobie zresztą dzisiaj nie zdaje sprawy z konsekwencji pewnych bardzo atrakcyjnie brzmiących haseł, bo na przykład wiemy z historii, do czego doprowadziło hasło „radykalnej równości”. Dzisiaj nie chodzi o równość ekonomiczną w pierwszym rzędzie, tylko inaczej rozumianą, ale dialektyka związana z tym, z próbą wprowadzenia takiej fundamentalnej równości, czy wolności, która byłaby zupełnie pozbawiona pewnych orientacji aksjologicznych, od zawsze musi kończyć się tak samo. W tym sensie rzeczywiście jest to sytuacja, która wymaga zdecydowanego głosu ze strony konserwatystów, tradycjonalistów. Ci ludzie, którzy po prostu są przywiązani do człowieka, społeczeństwa, narodu, rodziny takimi, jakie one były przez wieki i były do niedawna.
Dlaczego tak późno następuje próba zjednoczenia tych ośrodków konserwatywnych w całej Europie? Przecież rewolucja kulturowa nie jest niczym nowym, obserwujemy ją od wielu lat. Dlatego tyle czasu zajęło środowiskom konserwatywnym, prawicowym, dojście do wniosku, że jednak trzeba się zjednoczyć i zawalczyć o swoje?
Z różnych powodów. Po pierwsze jest tak, że partie prawicowe, ludzie o poglądach prawicowych zazwyczaj są to osoby związane bardzo ze swoją wspólnotą polityczną. Jakby z natury rzeczy konserwatyści, tradycjonaliści, patrioci nie tworzą międzynarodówek, bo zajmują się przede wszystkim własnym krajem: Polską, Francją, Włochami i ich problemami. To jest coś, co zawsze występowało w historii, że powstawały międzynarodówki czy porozumienia ponadnarodowe socjalistów, grup lewicowych itd., nawet liberalnych, natomiast konserwatystom jest bardzo trudno. My oczywiście cenimy i podkreślamy ten kontekst kulturowy partykularny, tę różnorodność, w której żyjemy i z której czerpiemy. Francuzi mówią zawsze: „Dla nas Francja jest tym odnośnikiem”; Polacy: „Polska”, ale dzisiaj niewątpliwie ta rewolucja trwa, wchodzi w taką bardzo radykalną fazę i też myślę, że dopiero teraz sobie uświadamiamy, że nie obronimy pewnych wartości sami. Musimy się zjednoczyć. Przy czym występują też różnice między tymi partiami, czy tymi ludźmi zakorzenionymi w swoich wspólnotach narodowych – bo one mają różną historię, czasami różne kultury polityczne, więc trudniej jest im zbudować tego rodzaju sojusz, dlatego to tak długo trwa.
Czegoś takiego w gruncie rzeczy jeszcze nie było – nie było takiej próby stworzenia paneuropejskiego ruchu konserwatystów, tradycjonalistów, czy po prostu ludzi, którzy, tak jak powiedziałem, chcieli zachować to, co uznają za normalność i co było uznawane za normalność po upadku Muru Berlińskiego, wtedy, kiedy Europa się zjednoczyła. Wówczas nie było tych bardzo radykalnych pomysłów. One nawet wtedy zupełnie przygasły, zostały stłumione pod wpływem wyzwolenia się z komunizmu. Nieprzypadkowo rewolucja 1968 roku została zatrzymana w latach 80. właśnie przez ruch Solidarność i jego oddziaływanie, przez Czechów, również Węgrów i potem przez pewien czas rzeczywiście nie wracano do tych radykalnych idei. Teraz one się pojawiły, a ponieważ jest jeszcze instrument narzucania pewnej interpretacji tego, czym są wartości europejskie i to narzucanie widzimy coraz wyraźniej – zaczęło się od Polski, Węgier, teraz dotyczy to Słowenii oraz innych krajów, więc to jest ten impuls do zbudowania sojuszu tych, którzy opowiadają się za inną Europą i na tym polega znaczenie tej deklaracji. W jakimś sensie jest to coś nowego.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557161-krasnodebski-coraz-wiecej-zaniepokojonych-kierunkiem-ue