Odnosząc się do deklaracji Rafała Trzaskowskiego, że zamierza konkurować z Donaldem Tuskiem o władzę w PO Michał Wojtczuk na łamach „Gazety Wyborczej” stawia kilka pytań. „Najważniejsze: kiedy Trzaskowski chce zajmować się partią? Przecież już na sesji Rady Warszawy 24 czerwca musiał odpierać zarzuty radnych PiS, że za mało zajmuje się stolicą” – pisze Wojtczuk.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Przecież to nie jest uprawianie działki, którym można zajmować się w weekendy. Zarządzanie miastem o 20 miliardach budżetu, z tysiącem wyzwań i problemów, nie jest zadaniem, które można wykonywać w przerwie między spotkaniami z wojewódzkimi baronami partii a rozmową z szefem klubu parlamentarnego
— zauważa Wojtczuk.
Pewnie skończyłoby się na tym, że Trzaskowski zająłby się polityką od czasu do czasu pojawiając się na wbiciu łopaty pod inwestycje w Warszawie, a ratuszem de facto na co dzień kierowałby ktoś inny
— dodaje, zauważając przy tym, że „przeciąganie liny między Rafałem Trzaskowskim a Donaldem Tuskiem sprawia, że partia trzeszczy”.
„Trzaskowski za dużo zainwestował, by teraz czekać na akceptację Tuska”
W jego ocenie deklaracja Trzaskowskiego „mogła być odczytana jako budowanie pozycji przed planowanym na wczoraj spotkaniem z Budką i Tuskiem” i jest „obroną swojej wizji rozwoju partii poprzez odbudowywanie jej nowymi instytucjami przyciągającymi nowych wyborców”.
Taka jest przecież rola tworzonego przez Trzaskowskiego ruchu społecznego Wspólna Polska, nowego związku zawodowego i stowarzyszenia samorządowców, którym patronuje, oraz inicjatywy Campus Polska Przyszłości, której celem jest wciągnięcie do polityki młodych ludzi
— przypomina publicysta.
Trzaskowski za dużo zainwestował, by teraz czekać na akceptację Tuska. […] Jeśli zaś z politycznego Sulejówka powróci Tusk, Trzaskowski zostanie zepchnięty do lokalnej polityki. A zrobiła się ona dla niego za ciasna
— dodaje.
aw/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/557132-i-gw-to-widzi-kiedy-trzaskowski-chce-zajac-sie-partia