To nie był łatwy rok, to była walka o zdrowie, życie naszych obywateli i walka o to, by w krajach Grupy Wyszehradzkiej bezrobocie nie wzrosło i to zadanie udało się zrealizować znakomicie - mówił w środę w Katowicach premier Mateusz Morawiecki po szczycie V4 podsumowującym rok polskiej prezydencji.
CZYTAJ TAKŻE: Polska kończy roczną prezydencję w Grupie Wyszehradzkiej. Szczyt premierów V4. Jakie tematy zdominują spotkanie szefów rządów?
Premier: To nie był łatwy rok
Kiedy rok temu Polska zaczynała swoją prezydencję w ramach Grupy Wyszehradzkiej, naszym hasłem było +Back on track+, czyli powrót do kolein normalności. I akurat nam przypadł w udziale obowiązek i jednocześnie bardzo trudne zadanie, aby współpracować w ramach Grupy Wyszehradzkiej oraz wraz z Grupą Wyszehradzką w ramach UE nad wszelkimi zmianami związanymi z COVID-19
—mówił szef polskiego rządu.
Podkreślał, że to nie był łatwy rok.
To była walka o zdrowie, życie naszych obywateli, a także walka o zachowanie zdrowej tkanki gospodarczej, o pomoc naszym przedsiębiorcom, w Polsce, na Węgrzech, na Słowacji, w Czechach i całej Europie, żeby bezrobocie nie urosło i to zadanie w naszych krajach Grupy Wyszehradzkiej udało się zrealizować znakomicie
—powiedział Morawiecki.
Zaznaczył, że jednym z głównych celów polskiej prezydencji było to, aby unijny Fundusz Odbudowy po pandemii COVID-19 był funduszem dużym, znaczącym i elastycznym dla gospodarki.
Nasza wspólna walka, mogę tak powiedzieć, w czerwcu, lipcu i grudniu zeszłego roku doprowadziła do uzyskania bezprecedensowo dużych środków dla wszystkich czterech naszych krajów
—powiedział Morawiecki.
„Mamy spójną, jednolitą pozycję”
Podczas wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu szefów rządów państw Grupy Wyszehradzkiej w Katowicach Morawiecki przypominając, że V4 powstała 30 lat temu podkreślił, że to także za jej sprawą przestaliśmy być „jak gdyby częścią wschodu, a staliśmy się częścią europejskiej rodziny na powrót”.
Jak podkreślił, polska prezydencja w V4 była bardzo aktywna w tych trudnych i pełnych turbulencji czasach Covid-19.
Dziś właśnie z tą refleksją wschód-zachód my, w Centralnej Europie jesteśmy też po to, żeby przestrzegać naszych przyjaciół, partnerów przed różnego przygodami - można tak powiedzieć - które mogą mieć dezintegracyjny wpływ na UE
—podkreślił.
Jak wskazał z tego powodu na spotkaniach Rady Europejskiej, niezależnie od tego, że przywódcy V4 należą do różnych grup parlamentarnych w UE, „mamy tak spójną, jednolitą pozycję”.
Nasi przeciwnicy lubią wytykać nam nasze rzekome błędy, niezrozumienie, wskazują potknięcia. Odpowiadam wtedy, że nie ma perfekcyjnych małżeństw, nie ma perfekcyjnych sojuszy, ale nasz sojusz w ramach Grupy Wyszehradzkiej trwa, przetrwał próbę czasu. Gwarantuję państwu, że jest niezwykłą siłą w ramach dyskusji, dyskursu, negocjacji w ramach UE dającą nam dużo lepszą dźwignię w wielu tematach tam omawianych
—zapewnił.
„Z każdym rokiem jesteśmy silniejsi”
Grupa Wyszehradzka miała w swojej trzydziestoletniej historii wiele momentów, ale cieszę się, że wraz z każdym rokiem jesteśmy silniejsi, że skutecznie wpływamy na politykę europejską, jesteśmy bliżej siebie, rozumiemy siebie coraz lepiej i mogę powiedzieć, że w Europie, w Unii Europejskiej, Grupa Wyszehradzka to jest waga ciężka
—mówił podczas wspólnej konferencji premierów Morawiecki.
Dodał, że V4 jest „partnerem dla najważniejszych, partnerem, z którego zdaniem się liczą wszyscy”.
To było bardzo wyraźnie widać podczas tych ostatnich negocjacji budżetowych, dyskusji o gospodarce
—powiedział Morawiecki i przywołał dane gospodarczo-handlowe mówiące, że Grupa Wyszehradzka jest dla Niemiec najważniejszym partnerem, ważniejszym niż m.in. USA i Chiny.
Polska prezydencja pokazała, że ma siłę jednoczenia w ważnych momentach, że w chwilach trudnych Grupa jest razem, że gramy zespołowo i coraz więcej możemy razem osiągnąć
—mówił premier i stwierdził, że przykładem tych osiągnięć była reakcja na bardzo trudną sytuację na Białorusi, czy w sprawie rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego.
Morawiecki mówił także, że „mamy dobry moment, żeby przekazać prezydencję naszym przyjaciołom węgierskim, którzy na pewno będą w stanie rozwinąć teraz wiele polityk gospodarczych przede wszystkim, ale i naszą pozycję w Unii Europejskiej”.
„To jest pomyłka”
Nadrobienie zaległości infrastrukturalnych, w tym budowa osi infrastrukturalnych północ-południe będą priorytetem prezydencji Węgier w Grupie Wyszehradzkiej - zapowiedział w środę w Katowicach premier Węgier Viktor Orban, który przejął przewodnictwo w V4 od premiera Mateusza Morawieckiego.
Premier Węgier pytany o priorytety przewodnictwa węgierskiego w Grupie Wyszehradzkiej wymienił wśród nich kwestie infrastrukturalne.
Za najważniejsze uważam nadrobienie naszych zaległości infrastrukturalnych
—podkreślił Orban.
Przypomniał, że w okresie Zimnej Wojny połączenia infrastrukturalne były budowane na osi wschód-zachód i do dziś brakuje połączeń północ-południe. Jak ocenił, to połączenie na linii północ-południe będzie kluczowe dla prezydencji Węgier. Wśród zaległości do nadrobienia Orban wymienił także budowę szybkiej kolei między stolicami krajów V4.Wśród możliwości finansowania tych projektów wymienił środki z UE.
Orban ocenił, że Europa Środkowa w UE ma silną pozycję gospodarczą, dlatego domaga się szacunku.
My reprezentujemy taką siłę gospodarczą, że wymaga to szacunku. My wymagamy szacunku, nie możemy przystać na to, że inne kraje członkowskie w UE będą mówić o tym, jak mamy wychowywać węgierskie dzieci. To jest pomyłka
—oświadczył.
Nie możemy przystać na to, żeby jakikolwiek kraj członkowski UE mówił nam, że muszą rzucić na kolana jakiś kraj czwórki Wyszehradzkiej
—dodał Orban.
Węgierska prezydencja
Orban podkreślił, że kraje Grupy Wyszehradzkiej wytyczyły sobie trzy główne cele na ten rok. Pierwszym z nich - jak mówił - jest szybki restart gospodarstw państw V4.
Potrzebujemy inwestycji. I dzisiaj zgodziliśmy się w tym, że inwestycje będą wtedy, kiedy podatki będą niskie. Dlatego nie będziemy popierać takich inicjatyw międzynarodowych, które prowadzą do zwiększenia podatków
—oświadczył premier Węgier.
Według niego, państwa Grupy Wyszehradzkiej potrzebują poprawy infrastruktury.
Bo jesteśmy w tyle w konkurencji, szczególnie, jeśli mówimy o infrastrukturze Północ-Południe. Tu mamy poważne zaniedbania w stosunku do Zachodniej Europy
—podkreślił Orban.
Kolejnym celem, o którym mówił premier Węgier, było bezpieczeństwo. Jak zapewnił, jest ono ściśle powiązane z migracją.
W żadnej formie nie będziemy popierać obowiązkowej relokacji w ramach rozdysponowania migracji
—stwierdził Orban.
Premier Węgier powiedział też, że kraje V4 będą chciały uczestniczyć w debatach na temat przyszłości Unii Europejskiej.
Wieńce przy pomniku Henryka Sławika i Jozsefa Antalla
Premierzy Polski i Węgier Mateusz Morawiecki oraz Viktor Orban w środę po południu w asyście wojskowej złożyli wieńce przy pomniku Henryka Sławika i Jozsefa Antalla w Katowicach – bohaterów trzech narodów, którzy podczas II wojny światowej uratowali kilka tysięcy Żydów.
Oddanie hołdu Sławikowi i Antallowi przez Mateusza Morawieckiego i Viktora Orbana było ostatnim punktem odbywającego się w Katowicach szczytu szefów rządów Grupy Wyszehradzkiej, w którym uczestniczyli także premierzy Czech Andrej Babisz i Słowacji Eduard Heger.
Pomnik Sławika i Antalla w Katowicach odsłonili w 2015 r. prezydent Węgier Janos Ader i ówczesny prezydent RP Bronisław Komorowski. Powstał on na placu przed budynkiem Międzynarodowego Centrum Kongresowego (MCK), w którym odbywał się w środę szczyt V4 - nieopodal hali Spodka i nowej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Stanowią go dwie betonowe ściany otoczone drzewami. Wewnątrz są podobizny obu postaci i informacja o ich dokonaniach. Autorami koncepcji pomnika są Jan Kuka i Michał Dąbek. Rok po odsłonięciu pomnika obaj bohaterowie zostali patronami placu, przy którym wybudowano MCK.
O Sławiku (1894-1944) mówi się „śląski Schindler” albo „polski Wallenberg”, Antalla (1896-1974) nazywano „ojczulkiem Polaków”. Połączyła ich przyjaźń, choć dzieliło ich wiele - wykształcenie, pochodzenie społeczne, poglądy polityczne, narodowość. Henryk Sławik urodził się we wsi Szeroka, obecnie dzielnicy Jastrzębia-Zdroju. Przed 1914 r. pracował jako robotnik m.in. w Altonie k. Hamburga, w czasie I wojny światowej był żołnierzem armii niemieckiej i jeńcem w obozie na Syberii. Po 1918 r. walczył w powstaniach śląskich i aktywnie uczestniczył w kampanii przed plebiscytem mającym zadecydować o przynależności państwowej tego regionu.
Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski został dziennikarzem w Katowicach. Działał w PPS, był m.in. radnym miejskim, redaktorem naczelnym katowickiej „Gazety Robotniczej”, pełnił też funkcję prezesa Syndykatu Dziennikarzy Polskich Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, był członkiem wielu komitetów i towarzystw społecznych. Po wybuchu II wojny światowej przedostał się na Węgry. Wkrótce został prezesem Komitetu Obywatelskiego ds. Opieki nad Uchodźcami Polskimi na Węgrzech, był jednym z reprezentantów polskiego rządu na emigracji. Przy cichym poparciu władz węgierskich organizował przerzuty Polaków do armii polskiej na Zachodzie.
Antall, który jesienią 1939 roku został pełnomocnikiem rządu Królestwa Węgier ds. Uchodźców Wojennych, poznał Sławika podczas wizytacji zgrupowań uchodźczych. Szczególną troską otoczyli kilka tysięcy polskich dzieci i młodzież, tworząc dla nich szkoły, w tym liceum i gimnazjum w Balatonboglar.
Sławik wraz z Antallem, przy współpracy kilku uchodźców żydowskich, zorganizowali też sierociniec dla żydowskich dzieci w miasteczku Vac, oficjalnie nazwany Domem Sierot Polskich Oficerów. Działało tam przedszkole i szkoła, w której realizowano polski program nauczania. Jednocześnie jednak nie pozbawiano dzieci ich tożsamości - po oficjalnym udziale w mszy świętej, potajemnie uczono je hebrajskiego i objaśniano Stary Testament.
Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi umieszczone w Vacu dzieci udało się ocalić. W maju 1944 r., a więc już podczas okupacji Węgier, zostały potajemnie przewiezione do Budapesztu i tam, ukryte w kilku miejscach, wszystkie dotrwały do końca wojny.
Organizując jawną i tajną opiekę nad rzeszą wojennych uciekinierów, obaj przyczynili się do uratowania tysięcy osób, w tym około 5 tys. polskich Żydów. Wyrabiano im fałszywe dokumenty - na podstawie wystawianych przez duchownych fałszywych metryk chrztu. Sławik zorganizował też, przy współpracy z duchowieństwem sierociniec dla żydowskich dzieci.
Po wkroczeniu na Węgry Niemców Sławik przeszedł do pracy w konspiracji. Został aresztowany w lipcu 1944 r. i poddany gestapowskiemu śledztwu w więzieniu w Budapeszcie. Aresztowany został również Antall. Hitlerowcy chcieli zdobyć przede wszystkim informacje o udziale Węgra w akcji przerzucania Polaków na Zachód oraz jego roli w ratowaniu Żydów. Sławik całą odpowiedzialność wziął na siebie, mimo brutalnego śledztwa nie zdradził przyjaciela. Trafił wraz z najbliższymi współpracownikami z Komitetu Obywatelskiego do obozu w Mauthausen. Tam został powieszony 23 sierpnia 1944 r.
Antalla, któremu śledczy z gestapo nie udowodnili żadnych zarzutów, wypuszczono, ale niepewny swego losu do końca wojny już się ukrywał. Do 1950 r. był jeszcze prezesem Węgierskiego Czerwonego Krzyża, potem żył w odosobnieniu aż do śmierci w 1974 roku. Jego syn, Jozsef Antall, był pierwszym premierem demokratycznych Węgier.
Po wojnie władze PRL skazały Sławika na niepamięć. W 1990 r., podobnie jak Antallowi, pośmiertnie nadano mu tytuł Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. W Polsce pamięć o Sławiku przywróciła publikacja Grzegorza Łubczyka z 2003 r. „Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku”. W 2010 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Sławika najwyższym polskim odznaczeniem - Orderem Orła Białego. Antall otrzymał wtedy pośmiertnie najwyższe odznaczenie nadawane cudzoziemcom - Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/556905-szczyt-v4-morawiecki-z-naszym-zdaniem-licza-sie-wszyscy