O Zofii Kossak oni mówić nie chcą, my mówimy za mało. A przecież to ona, nie Irena Sendlerowa, była założycielką Żegoty, wielkim orędownikiem pomagania Żydom w czasie niemieckiej okupacji. Dwumiesięcznik ARCANA właśnie opublikował interesujący list pisarki do prezydenta Władysława Raczkiewicza.
Osamotnienie Żydów
Angażując się w Państwo Podziemne, już od samego początku zwracała uwagę na niedolę Żydów. Robiła to tak naturalnie, że brakowało jej ostrożności, że narażała się na dekonspirację i śmierć, gdy zdarzało jej się przy ludziach wspominać, że opiekuje się dziećmi żydowskimi. W sierpniu 1942 roku napisała słynny „Protest”, surowo oceniający stosunek świata do tragedii Żydów:
Nie zabierają głosu Anglia ani Ameryka, milczy nawet wpływowe międzynarodowe żydostwo, tak dawniej przeczulone na każdą krzywdę swoich. Milczą i Polacy. Polscy polityczni przyjaciele Żydów ograniczają się do notatek dziennikarskich, polscy przeciwnicy Żydów objawiają brak zainteresowania dla sprawy im obcej. Ginący Żydzi otoczeni są przez samych umywających ręce Piłatów.
Wzywała do zaangażowania, a sama, miesiąc później, założyła Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom im. Konrada Żegoty. Budziła sumienie swoimi tekstami, swoją pracą i osobistym przykładem. Naprawdę nie bała się cierpienia, jakie mogło ją spotkać - i spotkało.
Jeśli Bóg zechce, abym została aresztowana, żaden pseudonim ani ukrycie mi nie pomogą
— mówiła Janowi Karskiemu, tłumacząc swoją nieostrożność. Gdy ukradziono jej na ulicy lub w tramwaju podziemne pisma, jeden z królów warszawskich złodziei kazał obić sprawcy twarz, a ulotki oddać pisarce. Kossak trafiła jednak na Szucha, gdy 25 września 1943 roku aresztowano ją podczas pracy konspiracyjnej. Po torturach, gdy wybito jej zęby, pisała do bliskich:
Zęby moje, zawsze liche, spotkał najbardziej honorowy koniec.
Wstrząsający list
Autorki Arcanowego opracowania listu Zofii Kossak do prezydenta Raczkiewicza, tak opisują jej późniejszy pobyt w obozie koncentracyjnych Auschwitz:
Pilnowała nieskanalizowanego bloku, gdzie były chore więźniarki; nie trzeba wielkiej wyobraźni, by zrozumieć z czym pisarka spotykała się w nocy. (…) Pisarka w nocy po kryjomu gotowała z własnych produktów zupę ziemniaczaną i dokarmiała wygłodzone winiarki.
— piszą panie profesor Krystyna Heska-Kwaniewicz i Lucyna Sadzikowska, obie literaturoznawczynie, związane z Uniwersytetem Śląskim. Według nich list Zofii Kossak został napisany by oswoić i zneutralizować osobistą traumę oraz by wyrazić to, czego wielu byłych więźniów nie potrafiło wyrazić z braku warsztatu pisarskiego. Opisuje potworności obozu, „przedstawia swoisty literacki rejestr cierpień wcześniej nieznanych”.
Kossak napisała ten list, by jeszcze mocniej zaapelować o interwencję, o uratowanie więźniów, o uczynienie tego jeszcze większym priorytetem. Ale pismo chyba przede wszystkim miało być świadectwem niemieckiego okrucieństwa i niezwykłej ofiarności więźniarek:
[Niemcy] Wybierają zarówno stare schorowane kobiety, jak młode dziewczyny o zdrowych, pięknych ciałach. Ponieważ selekcja trwa parę dni, skazane nie idą wprost do komory, lecz zostają czasowo zamknięte w sławnym bloku 25, „bloku śmierci”. Tam nagie i zrozpaczone oczekują swego losu. Nie dostają już jeść ani pić. Po co? Przez okratowane okna – straszne wycie rozpaczy, jęk błagalny: wody, wody, na miłosierdzie Boże – wody. Jeli wierzycie w Chrystusa – dajcie wody. Ale za podanie wody, za zbliżenie się do okna grozi śmierć. Pomimo to były Polki, które nie wahały się w nocy podawać wodę lub śnieg skazanym. To bohaterstwo służyło jednak raczej do stwierdzenia przed sobą samym, że się jest człowiekiem, gdy dla tysiąca skazanych cóż znaczyło owe kilka wiader wody. Rozpaczliwe w lecie wycie, wycie konających zwierząt nie ustawało przez parę dni i nocy. Rozdzierało serca. Aż nagle zalega cisza. Zajeżdżały ciężarówki i oprawcy wchodzili do bloku śmierci. Chwytali kolejno każdą kobietę za ręce i nogi, rozkołysali i z rozmachem rzucali na ciężarówkę. Czaszka stukała głucho o podłogę lub boki wozu. Wypełnione auto ruszało odwożąc do komory swój straszny ładunek.
Cały list jest wstrząsający i zawierający dziesiątki ponurych przykładów kobiecej niedoli. Publikacja tego tekstu, ponowne przypomnienie roli Zofii Kossak w zabieganie o ratunek dla wszystkich ofiar niemieckich, jest bardzo ważne, bo… Założycielka „Żegoty” jest od lat konsekwentnie pomijana w publikacjach. Psuje stereotyp ciemnego Polaka, nienawidzącego Żydów. Pisarka potrafiła przed wojną krytykować mniejszość żydowską w Polsce, a w podczas wojny stała się herosem ratowania Żydów. Była pisarką, tradycjonalistką, gorliwą katoliczką, a także obrończynią kobiet - co widać z powyższego listu.
Zofia Kossak nie mieści się w szufladkach lewicowych wyobrażeń - zbyt bohaterska, zbyt twarda, zbyt miłosierna i ofiarna. Udowodniła, że nie trzeba mieć na ustach lewicowych frazesów, by prawdziwie pomagać człowiekowi w potrzebie.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/556748-ratowala-zydow-ale-sie-ja-pomija-bo-byla-polka-katoliczka