Każdy miłośnik filmowej serii Roberta Zemeckisa „Powrót do przyszłości” pamięta o przestrodze, której udziela tam co chwila szalony naukowiec-wynalazca doktor Emmett Lathrop Brown: grzebanie w czasoprzestrzeni może być bardzo niebezpieczne.
A jednak, Donald Tusk rozważa, czy nie spróbować.
Najnowsze doniesienia mówią o wejściu z hukiem 3 lipca, na Radzie Krajowej PO, w dniu kongresu Prawa i Sprawiedliwości.
Telenowela trwa
W jakiej roli wejdzie? Czy na pewno? Nie ma jednoznacznych odpowiedzi, bo te doniesienia są rodzajem testowania reakcji. Pamiętajmy, że niedawny pucz medialny, próba wymuszenia na Borysie Budce natychmiastowej rezygnacji za pomocą wrzutek „POLITYKI” i pisma Michnika, nie powiodła się. Reakcje były chłodne. Teraz też różnie może się to potoczyć.
Scenariusze
Ale gdyby? Załóżmy na chwilę, że Donald Tusk jednak wraca do krajowej polityki, przejmuje Platformę Obywatelską, wchodzi do gry. Co się wtedy dzieje? Co się zmienia?
Na pewno Platforma zyskuje wyrazistego lidera, biegłego w słownych manipulacjach, który szybko zgniata i zmusza do uległości Szymona Hołownię. Porzucają pana Szymona także media i jawni oraz ukryci sponsorzy. Pewnie finalnie oglądamy powtórkę historii z Ryszardem Petru w roli głównej.
Jednocześnie drastycznie maleje jednak możliwość powołania wspólnego bloku całej opozycji. Dla Lewicy to partner bardzo kłopotliwy.
W samej PO następuje też przemeblowanie: na pierwszy plan wysuwają się postacie takie jak Bartłomiej Sienkiewicz, Bartosz Arłukowicz, może Radosław Sikorski. Nie widać, by Tusk przyciągnął w ostatnich latach jakieś inne postacie. Ale też pamiętajmy: porzuciwszy PO Tusk zostawił - i nawet się nie obejrzał - wielu ludzi, którzy o tym będą pamiętali. Dziś każdy tam wie, że nie warto dla niego walczyć, ryzykować.
Duży problem ma Rafał Trzaskowski. Ale czy będzie w stanie zawalczyć? Nie wiemy, bo dotąd gdy nie walczył, zawsze wszystko dostawał. Ja spodziewam się, że odpuści rywalizację.
Wehikuł czasu
W takim scenariuszu bardzo szybko doświadczamy podróży w czasie: naprzeciwko siebie znowu stoją dwa duże bloki polityczne - niemal takie same jak w roku 2007, 2011 i 2015 - z tymi samymi liderami, emocjami, tematami.
Taki obrót zdarzeń spycha na plan dalszy polaryzację ideologiczną (np. wokół LGBT), co nie znaczy iż znika ona w ogóle. Tusk niemal na pewno będzie szukał miejsca bliżej centrum, byłby mniej podatny na presje w tej sprawie ze strony zaplecza medialnego obozu III RP.
Jednocześnie jednak mocy nabiera cały pakiet spraw które wiążą się z rządami PO-PSL. Od żywej społecznie pamięci o braku „piniendzy” na wszystko, oszustwo w sprawie wielu emerytalnego przez tragedię smoleńską po aferę taśmową.
Tusk pewnie zakłada, że pamięć społeczna o tym zestawie przeminęła. Ale może się mylić. Nie przypadkiem całkiem niedawno, w finale kampanii prezydenckiej, Rafał Trzaskowski uznał za stosowne wysłać swojego byłego premiera na emeryturę.
Powrót Tuska to także potężna mobilizacja obozu IV RP, dziś nieco rozleniwionego.
Dla obozu Jarosława Kaczyńskiego to bez wątpienia trudny przeciwnik. Będzie on w stanie zniwelować kilka deficytów obecnej opozycji. Jednocześnie jednak przyniesie jej , nieusuwalną słabość - siebie samego.
Negatywne emocje jakie wiążą się u wielu Polaków z jego osobą odżyłyby szybciej niż sądzimy. Nie jestem pewien, czy Platforma dobrze to policzyła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/556439-co-sie-stanie-jesli-tusk-jednak-wroci